"Trzeba zaakceptować cenę popularności"

Wazza był na pierwszych stronach brukowców po tym jak na jaw wyszły pikantne szczegóły z jego życia prywatnego. Piłkarz totalnie stracił grunt pod nogami, co najlepiej było widać na boisku. W ciągu pięciu meczów w tym sezonie do siatki trafił tylko raz, a jego gra wcale nie przypomina tej z poprzedniego sezonu.

Po kolejnym marnym występie, tym razem przeciwko Boltonowi Wanderers Kevin Keegan zabrał głos w tej sprawie. Były zawodnik Liverpoolu i Hamburga uważa, że piłkarze powinni radzić sobie z zainteresowaniem mediów ich życiem prywatnym.

- Nie można podpisywać wszystkich kontraktów, nie można sprzedawać swojego ślubu w magazynach, robić tego typu rzeczy, a potem mówić, że nie chce się mieć nic wspólnego z aferami w gazetach.

- Wiem to z własnego doświadczenia. Jeżeli reklamujesz buty i robisz tego typu rzeczy to chcąc nie chcąc musisz pojawiać się publicznie. Jest to równoznaczne z artykułami w gazetach. Jedyne co bym radził to trzymać swoją rodzinę i sprawy domowe poza tym wszystkim i samemu zajmować się resztą obowiązków.

- Nie można potem odwrócić się nagle i narzekać, że jest za dużo paparazzich lub za dużo publiki wokół twojej osoby. Najpierw liczysz na popularność, a potem twierdzisz, że jej nie chcesz.

-W zeszłym roku wszyscy marzyli o bramkach zdobywanych przez Rooneya. Jego występ przeciwko Boltonowi pokazał, że najbardziej cierpi jego pewność siebie. Jeżeli United chce wrócić na właściwe tory i wygrywa takie spotkania jak na Reebok Stadium, powinni zająć się Rooneyem i zmusić go do pracy na najwyższych obrotach - zakończył Keegan.