W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Old Trafford świętuje swoje setne urodziny. W związku z tym oficjalna strona klubu przypomina sto wielkich momentów w historii stadionu.
» Andy Cole przypieczętował sukces United w rozgrywkach Premier League 1998/99
Sezon 1998/99 zmierzał do końca. Trzy spotkania, trzy rozgrywki, trzy możliwe puchary do zdobycia. Najpierw na Old Trafford przyjechał Tottenham w ramach ostatniego meczu Premier League.
Historia: W walce o trofeum pozostały już tylko zespoły Manchesteru United oraz Arsenalu. Na dwie kolejki przed końcem podopieczni Arsene Wengera przegrali z Leeds 0-1, lecz Czerwone Diabły nie skorzystały z tej okazji i zaledwie zremisowały z Blackburn. Emocje trwały zatem do samego końca, zaś podopieczni sir Alexa Fergusona mieli punkt przewagi w ligowej tabeli.
Okazja: Kibice Tottenhamu wywiesili nawet transparent "Pozwólcie im wygrać!", bowiem za wszelką cenę nie chcieli, aby tytuł trafił do ich rywala zza między. Wolą fanów nie przejmował się Les Ferdinand, który miękkim lobem wyprowadził Spurs na prowadzenie. Do przerwy United zdołało jednak wyrównać za sprawą Davida Beckhama, który świetnie przymierzył prawą nogą i wpakował futbolówkę do siatki. Do przerwy było zatem 1-1, zaś w tym samym czasie Aston Villa remisowała 0-0 z Arsenalem. Za Teddy'ego Sheringhama na boisku zameldował się Andy Cole i w przeciągu trzech minut czarnoskóry Anglik lobem wykończył podanie Gary'ego Neville'a. Tottenham nie zdołał już odpowiedzieć na to trafienie i Roy Keane mógł podnieść upragnione trofeum ku górze.
Następstwa: Jedno spotkanie z głowy, teraz dwa kolejne. Newcastle zostało zmiecione z boiska podczas finału FA Cup po trafieniach Teddy'ego Sheringhama oraz Paula Scholesa. W finale Ligi Mistrzów przez niemal całe spotkanie prowadził Bayern, lecz dreszczowa końcówka przyniosła Czerwonym Diabłom ratunek w postaci bramek Sheringhama oraz Solskjaera, zatem ostatecznie historyczne The Treble zostało skompletowane.
Najbardziej z tego meczu pamiętam sytuację, która miała miejsce już po końcowym gwizdku.
Otóż Fergie dostojnym krokiem wszedł na boisko i zaczął zmierzać w kierunku Keano. Podobnie Keano wyszedł na spotkanie Fergiego. Po czym... obaj wpadli sobie w objęcia :-)).
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.