Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

OT100 #64: Porto usmażone w piekle

» 29 stycznia 2010, 22:32 - Autor: badkins - źródło: manutd.com
Old Trafford świętuje swoje setne urodziny. W związku z tym oficjalna strona klubu przypomina sto wielkich momentów w historii stadionu.
OT100 #64: Porto usmażone w piekle
» Cantona po raz kolejny okazał się kluczowym zawodnikiem United
W sezonie 1996/97 los chciał, aby ćwierćfinałowym rywalem Manchesteru United została drużyna FC Porto, która przyjechała do Teatru Marzeń po świetnych wynikach w grupie.

Historia: Porto stało się "czarnym koniem" rozgrywek i bukmacherzy stawiali ich na drugim miejscu w roli faworyta turnieju. Portugalczycy po niemal bezbłędnej postawie zainkasowali w grupie aż 15 punktów, wygrywając przy tym wszystkie wyjazdy, również z AC Milanem. United mogło zatem zostać kolejną wielką drużyną, ograną przez FC Porto na własnym stadionie.

Historia: Odważną decyzją ze strony trenera gości było posadzenie na ławce Mario Jardela, czołowego napastnika klubu. Porto od samego początku ruszyło na swoich rywali, uciszając tym samym tłumy na Old Trafford, które mogły być zaniepokojone mocnym startem Portugalczyków. Po 22 minutach padła odpowiedź ze strony United, bowiem bramkarz gości Hilario sparował piłkę przed siebie, którą z bliskiej odległości dobił Brian May. Dalej mecz należał już tylko do podopiecznych sir Alexa Fergusona, czego dowodem było podwyższenie prowadzenia przez Erica Cantonę, wykorzystującego tym samym błąd defensywy Porto. Francuz miał również udział w kolejnych trafieniach, bowiem to on był autorem kluczowego podania przy golu Ryana Giggsa oraz wypracował bramkę dla Andy'ego Cole'a na dziesięć minut przed końcem. Porto było na kolanach, po tak dobrej serii wyjazdowych spotkań z pewnością wynik 4-0 nie był do przyjęcia.

Następstwa: Rewanż pozostanie bez historii, bowiem wiele nie da się opowiedzieć na temat bezbramkowego remisu. United w półfinale zmierzyło się z Borussią Dortmund i to Niemcy pewnie przeszli do najważniejszego spotkania turnieju, gdzie ku zaskoczeniu pokonali broniący tytuł Juventus.


TAGI


« Poprzedni news
Jedenastu kibiców aresztowanych
Następny news »
Ferguson: Kara jest zbyt surowa

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (8)


dulekthered: Parę uwag:

1) 1. bramkę zdobył David May w zamieszaniu podbramkowym

Brian May to gitarzysta Queen :P

2) Hillario zawalił z tego co pamiętam 2 bramki. W rewanżu w bramce Porto stanął... Andrzej Woźniak :P?

3) The King był niesamowity, pamiętam nawet jak wracał się głęboko do obrony :-)))

Pzdr

dq
» 30 stycznia 2010, 21:31 #4
vanderToki: Ooh aah, Eric Cantona! ;D Szkoda, że to był jego ostatni sezon i że LM nie wygrał. No ale dwa lata potem to się działo dopiero. ;p
» 29 stycznia 2010, 23:12 #3
Adrianol1995xD: Bardzo dziekuje ! pozdro ;]
Glory glory Man United
» 29 stycznia 2010, 23:04 #2
Adrianol1995xD: Siema, gdzie można przeczytać te wszystkie artykuły zaczynając od 1 ?
» 29 stycznia 2010, 22:40 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.