W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Sir Alex Ferguson przyznał, że utrata kontroli w szatni Manchesteru United oznaczałaby koniec jego kariery na Old Trafford.
» Sir Alex Ferguson przyznaje, że sukces go nie zmienił
Piłkarze „Czerwonych Diabłów” nie mają najmniejszych wątpliwości, kto rządzi w szatni. Elementem rozpoznawczym Szkota jest tzw. suszarka, kiedy ten wykrzykuje zawodnikowi w twarz popełniane przez niego błędy.
Fergusona, na przemyślenia odnośnie rządów twardej ręki, zebrało z okazji wystąpienia przed studentami filozofii Trinity College w Dublinie.
– Jeśli straciłbym kontrolę w szatni nad tymi multimilionerami w Manchesterze United, to byłbym skończony – mówił sir Alex Ferguson.
– Nigdy nie tracę kontroli. Jeśli ktokolwiek nie daje się kontrolować, to wówczas on jest skończony.
– W mojej karierze musiałem sobie radzić z dwoma kwestiami: władzą i kontrolą. Kontrola jest ważna, bardzo bardzo ważna. Kontrola nad zawodnikami to najważniejsza rzecz. Najważniejszą osobą w Manchesterze United jest menadżer.
Ferguson zaznaczył jednak, że kontrolowanie każdego aspektu życia klubu zawsze odbija się negatywnie. Szkot doświadczył tego pracując w Aberdeen.
– Zawsze myślałem, że kiedy zostałem menadżerem, miałem zbyt dużą kontrolę. Doświadczyłem tego w Aberdeen. Robiłem tam wszystko. Zamawiałem ciasta, dbałem o program meczowy. Zaprowadziło mnie to donikąd – stwierdził Ferguson.
– Wówczas robisz za dużo rzeczy i zapominasz o najważniejszych. Później dyrektorzy zaczynają mówić, że wszedłeś w za duże buty.
Sir Alex Ferguson dodał również, że liczne trofea wywalczone z Manchesterem United nie zmieniły go jako człowieka.
– Przez lata nauczyłem się jak postępować w przypadku sukcesu i traktować go bardzo ostrożnie. Przywykłem do tego, ale bardziej martwię się jak reagują na niego zawodnicy. Jestem tego bardzo świadomy i zawszę będę. To moja praca – dodał menadżer United.
parada: a pamieta ktos jeszcze wejscie Beckhama na 2 polowe meczu z plastrem na skroni? haha:) Kocham tego pana i chciałbym kiedyś usiąsc obok niego na meczu.. :)
PS. Nie wiem czy ktos to zauwazyl ale zawsze po prawej stronie od lawki trenerskiej siedzi taki "arab" z turbanem na glowie, ma wykupiony karnet na prawie wszystkie mecze.. tylko zazdroscic.. raz SAF podal mu reke wchodzac na boisko:)
Koksu: przez tyle lat pracy posiadł taką wiedzę której zapewne już żaden z menagerów nie osiągnie...musiał budować zespół..bo drużyna była..musiał sprostać wyzwaniom..a dzisiaj,dzisiaj trenerzy osiągają coś za pomocą kasy...i tak już pozostanie,dlatego osiąganie zwycięstw mentalnością a nie portfelem staje się powoli przeszłością,i,i dlatego jest tak wielki że każdy nawet ukochana FA liczy się z nim ;)...pozdro
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.