Sir Alex Ferguson w porównaniu do spotkania z FC Porto dokonał aż ośmiu zmian w wyjściowym składzie. Na boisku od pierwszych minut zagrało aż czterech nastolatków – bracia da Silva, Federico Macheda i Danny Welbeck.
Przez 120 minut meczu mocno odmieniony skład radził sobie dobrze. Bohaterem spotkania został były bramkarz „Czerwonych Diabłów” Tim Howard. Amerykanin obronił jedenastki egzekwowane przez Rio Ferdinanda i Dymitara Berbatowa.
- Czy masz na myśli to, że zawodnicy nie są wystarczająco dobrzy? – zapytał Ferdinand pytany przez reportera Sky Sports News, który zasugerował brak szacunku United dla rozgrywek.
- Nie walczymy przecież na jednym froncie. Gramy w kilku rozgrywkach i nie można wystawiać co tydzień tych samych piłkarzy. Mamy duży skład i powinniśmy z tego korzystać. Taki jest bowiem sens posiadania szerokiej kadry.
Ferdinand był dumny zwłaszcza z postawy młodych zawodników, którzy pomimo sporej presji na londyńskim Wembley poczynali sobie bardzo śmiało. Anglik żałował jednak, że doszło do rzutów karnych, bo w nich o końcowym rozstrzygnięciu zawsze decyduje szczęście.
- Nie można wszystkiego wygrywać w karnych. W ostatnich latach mieliśmy szczęście wygrywając kilka konkursów jedenastek, ale nie zawsze się przecież wygrywa – przekonywał Ferdinand.
- Jesteśmy zawiedzeni, ale jest kilka pozytywów. Na pewno nie jest to wynik, ale młodzi zawodnicy pokazali, że są zasługują na grę w koszulce Manchesteru United. Chłopaki jak Welbeck, bliźniaki, Gibbo [Darron Gibson – przyp. red.], dosłownie wszyscy. Również Kiko, który ma zaledwie 17 lat.
- Z tego względu na pewno można być zadowolonym, choć przegrana w finale nigdy nie jest przyjemna – zakończył Rio.
Zapraszamy do lektury komentarza MU_fana zatytułowanego 'No i po ptokach'.