SU: Klub powinien odrzucić kolejną ofertę Glazera

Pierwsza z propozycji została odrzucona, gdyż bossowie United uznali, że wymaga od klubu zbyt dużego wysiłku finansowego i ryzyka - Glazer musiałby się zapożyczać w celu wykupienia udziałów, spłacająć następnie koszty ogromnych pożyczek z funduszy Manchesteru.

Ale to wcale nie powstrzymało Glazera, właściciela drużyny futbolu amerykańskiego Tampa Bay Buccaneers, od użycia swych 28.1% udziałów w celu usunięcia z zarządu United dyrektorów Andy'ego Ansona, Philipa Yea i Maurice'a Watkinsa.

Oliver Houston, wiceprzewodniczący zrzeszającej fanów organizacji Shareholders United stwierdził, że kolejne propozycje Glazera będą traktowane przez kibiców z taką samą niechęcią, jak pierwsza. Dodał także, że nie jest zaskoczony uporem biznesmena.

"Zawsze twierdziliśmy, że Glazer nie jest osobą, która łatwo się poddaje."

"Musimy mu pokazać, że szkoda jego czasu. Teraz trwają podobno jakieś rozmowy na temat ograniczenia sumy pożyczek, co teoretycznie miałoby zapewnić szybkie i duże zyski."

"To oznacza, że po kieszeni dostaliby przede wszystkim kibice, za pomocą drastycznych podwyżek cen biletów. Ponadto marka klubu byłaby pewnie sprzedawana gdzie się da w celach finansowych."

"Malcolm Glazer chciałby pewnie, żeby koszulki piłkarzy Manchesteru United wyglądały jak kombinezony kierówców Formuły 1."

"Z całą pewnością nie ustanie on w staraniach przejęcia pakietu i będzie składać kolejne propozycje. Mamy jednak nadzieję, że nasz zarząd tak jak my ma na uwadze niezależność klubu."

"Jak to powiedział Sir Alex Ferguson: nie chcemy oddać klubu w obce ręce."

"Glazer będzie próbować użyć aktywów spółki do uzyskania kredytów, które pozwoliłyby mu na przejęcie 75% wszystkich udziałów." - wyjaśnia Houston.

"Członkowie Shareholders United są w tej chwili posiadaczami 20% akcji i prowadzimy rozmowy z klubem mające wyjaśnić nam, w jaki sposób w krótkim czasie możemy zwiększyć tę liczbę." - zakończył wiceprezes SU.

Zarówno Glazer, jak i Cubic Expression, firma poprzez którą Irlandczycy McManus i Magnier kontrolują 28% akcji, są nieco poniżej granicy 30 procent, której przekroczenie pozwoliłaby im na próbę przejęcia kontroli na Manchesterem, według zasad London Stock Exchange.

W całym zamieszaniu ważną rolę odgrywają kibice, którzy nie ograniczają się - jak polscy fani - do demonstrowania i demolowania stadionów, ale... sami wykupują akcje! Przywiązanie i miłość do klubu fanów The Red Devils naprawdę mogą budzić uznanie i być wzorem do naśladowania nie tylko dla naszych sympatyków futbolu.