» Kto sięgnie po ten Puchar?
Finał Champions League to prawdziwy ból głowy nie tylko dla służb logistycznych przygotowujących całe przedsięwzięcie, ale przede wszystkim dla trenerów dwóch najlepszych drużyn na Starym Kontynencie. Szkoleniowcy stają stają bowiem przed podwójnie trudnym wyborem. Najpierw z grona 24 równorzędnych zawodników muszą wybrać meczową osiemnastkę, a potem posadzić na ławce rezerwowych jeszcze siedmiu piłkarzy. Wszystko to może przyprawić o menadżerski zawrót głowy.
- Niełatwo jest wybrać optymalny skład. Ja swój mam, ale go nie zdradzę. Największym problemem było obsadzenie ławki rezerwowych - mówił przed finałem menadżer , sir Alex Ferguson. - Niektórzy klasowi zawodnicy będą musieli usiąść na trybunach. Powiedzenie im tego nie będzie łatwe i może rodzić niezrozumienie. Mam tylko nadzieję, że kiedyś UEFA zmieni przepisy i poszerzy ławkę - dodał Szkot zastrzegając jednak, że wyjściową jedenastkę poznamy dopiero tuż przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
- Wiem jak będzie wyglądał mój skład w 80%. Przyjrzę się jednak zawodnikom bliżej na treningach i zobaczę jak będą sobie radzić - powiedział zagabywany przez dziennikarzy trener londyńczyków Avram Grant.
Izraelski szkoleniowiec środowego wieczoru do dyspozycji będzie miał wszystkich swoich najmocniejszych zawodników. W podstawowej jedenastce należy spodziewać się Ricardo Carvalho, Johna Terry’ego i Didiera Drogby. Na ławce rezerwowych prawdopodobnie usiądą Paolo Ferreira czy Juliano Beletti.
W ekipie „Czerwonych Diabłów” pewny gry może być Paul Scholes. Rudowłosy pomocnik, który zdobył bramkę na wagę awansu w półfinałowym meczu z FC Barceloną, miejsce dostanie z „urzędu”. Ferguson już długi czas temu zapowiedział, iż Anglik zagra w finale Ligi Mistrzów, a to ze względu na absencję Scholesa w finale w 1999 roku. Wówczas zawodnik zmuszony był pauzować za nadmiar żółtych kartek. Szansę pobicia klubowego rekordu wszech czasów, pod względem ilości występów, dostanie z pewnością Ryan Giggs. Walijczyk, mający na koncie 758 gier w czerwonym trykocie, może jednak zacząć na ławce rezerwowych.
Komfort psychiczny
Atmosferę gorączkowego wyczekiwania, na pierwszy w historii angielski finał Ligi Mistrzów, w brytyjskich mediach czuć już od dawna. Piłkarze obydwu drużyn zafundowali zresztą dziennikarzom sezon pełen wielkich emocji. Walka o tytuł mistrza Anglii rozstrzygnęła się dopiero w ostatniej kolejce. Pokonując na wyjeŹdzie Wigan Athletic zdołał obronić trofeum zdobyte przed rokiem. Naturalnie nie obyło się bez insynuacji ze strony Avrama Granta, który stwierdził, iż w spotkaniu z „The Latics” w zwycięstwie pomógł „Czerwonym Diabłom” sędzia Steve Bennett. Wojna na słowa w wykonaniu Izraelczyka zaowocowała koniecznością złożenia przez niego wyjaśnień w siedzibie Angielskiej Federacji Piłkarskiej.
Kwestia obrony przez w kontekście finału rozgrywek Champions League jest często podejmowana w przedmeczowych wypowiedziach obydwu drużyn. Piłkarze Chelsea Londyn uważają, że nie może być mowy o żadnej przewadze psychicznej z tego tytułu. Odmienne zdanie prezentują natomiast niektórzy gracze z .
- Jesteśmy zespołem lepszym od Chelsea i to jest ich problem. Mogą mówić, że wygranie rozgrywek ligowych to zupełnie inna sprawa, ale jesteśmy przekonani, że będzie miało to przełożenie na ich formę na boisku. To my jesteśmy faworytami - przekonywał na łamach „The Sun” Argentyńczyk Carlos Tevez.
- Psychologiczna przewaga jest po naszej stronie. Pokonaliśmy ich przecież niedawno na naszym stadionie. Na pewno będą musieli zatem na nas uważać, a jeśli starasz się być ostrożny, to nie grasz na sto procent swoich możliwości - odparł zarzuty „Apacza” były zawodnik londyńskiego klubu Marcel Desailly.
Przy okazji angielskiego starcia warto przytoczyć garść statystyk z krajowych boisk. ¦rodowy finał będzie 151. spotkaniem, w którym naprzeciwko siebie staną gracze i Chelsea. W ogólnym rozrachunku lepiej prezentują się „Czerwone Diabły”, które mają na koncie 65 zwycięstw przy 41 wygranych londyńczyków. Sytuacja ulega diametralnej zmianie, jeśli pod uwagę weŹmiemy ostatnie sześć spotkań ligowych i pucharowych. Tutaj, wyłączając mecz o Tarczę Wspólnoty, gracze sir Alexa Fergusona odnieśli zaledwie jedno zwycięstwo. Miało to miejsce we wrześniu ubiegłego roku, kiedy w roli menadżera debiutował Avram Grant. Warto dodać, że w historii rozgrywek Premiership punkty najczęściej tracił właśnie z Chelsea.
Wszelkie statystyki i gry słowne stracą jednak na znaczeniu, kiedy środowego wieczoru obydwie jedenastki wybiegną na murawę stadionu na moskiewskich Łużnikach. Wtedy przekonamy się, czy będzie cieszył się ze swojego trzeciego Pucharu Europy, czy po raz pierwszy po to trofeum sięgnie zespół Chelsea Londyn.
td: Van der Sar, Kuszczak, Heaton; Brown, Evra, Ferdinand, Vidic, Neville, O’Shea, Pique, Silvestre, Anderson, Fletcher, Hargreaves, Carrick, Scholes, Giggs, Nani, Park, , Rooney, Tevez, Saha, Welbeck.
Chelsea: Cech, Hilario, Cudicini, Belletti, Ferreira, Alex, Ben-Haim, Terry, Carvalho, A Cole, Bridge, Makelele, Essien, Lampard, Ballack, Kalou, Wright-Phillips, J Cole, Malouda, Drogba, Szewczenko, Anelka, Mikel.
Kibicom przypominamy, iż ze względu na transmisję w TVP 2 nie przeprowadzimy relacji na żywo z finałowego spotkania Ligi Mistrzów. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy przed telewizory i zachęcamy do głośnego wspierania "Czerwonych Diabłów".
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.