Sir Alex Ferguson wykonał znakomitą pracę dla . Czerwone Diabły zagrają w finale Ligi Mistrzów, a już za dwa tygodnie mogą stać się drugi rok z rzędu mistrzami Anglii. Krótko mówiąc Szkot znakomicie przygotował ich do trudów sezonu. Fergie jest niewątpliwie ojcem tego sukcesu!
» Ferguson bliski kolejnego sukcesu
Zapomnij niedowiarków. Ignoruj krytyków, którzy ciągle udowadniali, że Fergie powinien już być na emeryturze – zagra w angielskim finale Ligi Mistrzów w Moskwie! Jakże odpowiedni to moment, gdy klub obchodzi 50. rocznicę katastrofy w Monachium. Znowu jest w glorii chwały po pokonaniu FC Barcelony w meczu, który był tak emocjonujący, jak tylko można było się spodziewać.
To prawda, że Hiszpanie zagrali płynny futbol, jedwabną wręcz techniką. Czasami Diabły musiały się kurczowo trzymać w obronie. To jednak wygrało mecz dzięki swojej determinacji, ciężkiej pracy i walce, której Barcelona nie mogła dorównać. Jeśli medale byłyby wręczane za determinację, wolę walki i pracowitość, to złoto mieniłoby się już na czerwonych koszulkach.
Poziom jaki prezentują Cristiano , Rio Ferdinand i Carlos Tevez w tym sezonie jest determinujący do dalszej walki. Nie bez zasług dla klubu są też Patrice Evra oraz Wes Brown, którzy sprawili, że Messi nie miał okazji zabłysnąć. No i dwunasty zawodnik – ponad siedemdziesięciotysięczna publika zgromadzona na , która dawała o sobie znać zawsze, gdy było tego potrzeba.
Paul Scholes – bohater. Przegapił finał dziewięć lat temu z powodu zawieszenia. Ferguson zapowiedział już w połowie sezonu, że jeśli dotrze do finału, to w Moskwie angielski pomocnik wystąpi w pierwszym składzie. Wczoraj Paul udowodnił, że nikt nie musi się nad nim litować i sam wywalczył sobie pozycję w wyjściowej jedenastce.
Kibice śpiewali na od piętnastu lat „Paul Scholes... on zdobywa bramki!” U 33-letniego gracza nogi nie zawsze spisują się tak, jakby sobie tego życzył. W tym sezonie rudowłosy gracz zdobył jedną bramkę. To zmieniło się w 14. minucie meczu z Dumą Katalonii. Ale co to był za gol! Anglik posłał z piłką do bramki Valdesa wszystkie swoje siły. Zambrotta na chwilę przysnął, a Scholes tylko na to czekał i z 25 metrów nie dał szans bramkarzowi.
Sir Alex Ferguson jest w od dwudziestu dwóch lat. Gdy dołączył do klubu stwierdził, że zastał jeden wielki drink-bar. W ciągu tych dwóch dekad udowodnił jednak, że jest znakomitym strategiem. Zamienił ‘knajpę’ na maszynę do wygrywania. Szkot pytany o największy rekord w Europie odpowiada, że nie ma żadnego wyraźnego. Za jego kadencji oprócz wygranej z Bayernem w 1999 roku, Czerwone Diabły trzykrotnie odpadały w ćwierćfinałach.
Teraz jednak są pewni występu w Moskwie i chyba nikt nie zaprzeczy, że na to w pełni zasłużyli. I To nie z tego powodu, że dali radę bez Waynea Rooneya i Nemanji Vidica, którzy są pewnymi punktami zespołu. Bardziej dlatego, że krytycy znowu zaczęli kwestionować pozycję Fergiego w zespole. Teraz mogą się tylko wstydzić.
Czerwone Diabły przechodziły przez trudny okres. Pojawiały się kontuzje, ale zawsze podopieczni Fergusona potrafili przez nie przebrnąć. W czasie, gdy w terminarzu namnożyło się wiele trudnych spotkań, trener potrafił wszystko tak ustawić, aby zyskać jak najwięcej. Na koniec – Ferguson miał rację. Całkowitą rację! Dobrze ustawiał zespół, wiedział kiedy dać odpocząć kluczowym graczom. Diabły są w finale, a tylko głupek teraz by go zwolnił!
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.