Sir Alex Ferguson po spotkaniu z Birmingham City żalił się na słaby i "pogrzebowy" doping zgromadzonej na Old Trafford publiczności. Przyznał, że kibice zawiedli swoich ulubieńców.
» Old Trafford zdaniem Fegusona było wczoraj zbyt ciche
Ferguson zauważył całkowity zanik głosu u ponad 75-tysięcznej publiczności. Miał on dobre miejsce do obserwacji, ponieważ cały mecz spędził w dyrektorskiej loży a nie na ławce trenerskiej. Spowodowane było to dwu-meczowym zawieszeniem, jakie nałożyła na niego FA za niestosowne słowa wobec arbitra Marka Clattenburga.
- Atmosfera na stadionie nie była zbyt dobra. Było tak jak na pogrzebie, a my chcieliśmy, żeby nas podnieśli na duchu. Potrzebowaliśmy kibiców - powiedział Szkot.
- Wczorajszy mecz był najcichszym w ostatnim czasie, a to z pewnością nam nie pomogło. Takie przypadki zdarzały się już w przeszłości. Kilka lat temu, gdy dominowaliśmy publiczność przychodząca na spotkania była bardziej żywiołowa.
- Czasami po prostu potrzebujemy poczuć, że są z nami. Kibice są w stanie pomóc nam osiągnąć właściwy rezultat, wczoraj niestety nie dostaliśmy od nich tego wsparcia.
Pomimo tego Czerwone Diabły zdołały wygrać 1:0, po bramce Carlosa Teveza.
- To była fantastyczna bramka, doskonale zachował się Ronaldo a wykończenie Teveza było świetne. Mogliśmy strzelić nawet cztery gole, ale widocznie nie był to nasz dzień. Bardzo niedbale podchodziliśmy do naszych okazji, powinniśmy byli się spisywać lepiej.
- Ostanie 15 minut należało absolutnie do Birmingham i winić za to może tylko siebie. Mogliśmy zostać upokorzeni. Park i Vidic byli dzisiaj naszymi najlepszymi zawodnikami. Jako, że Ji przez dziewięć miesięcy był kontuzjowany to powiedziałbym, iż jest występ był bardzo imponujący.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.