800 milionów funtów za klub

Dziś rano w oświadczeniach dla stosownych mediów zarząd jednej z najbardziej znanych piłkarskich marek na świecie potwierdził otrzymanie "wstępnej oferty" zakupu udziałów.

Co prawda w tymże oświadczeniu nie ma ani słowa o tożsamości kontrahenta X, jednak tajemnicą poliszynela jest, że najprawdopodobniej owym człowiekiem jest właściciel drużyny futbolu amerykańskiego Tampa Bay Buccaneers - Malcolm Glazer.

Cała sytuacja spotkała się ze zdecydowanymi protestami kibiców, którzy obawiają się rządów pana Glazera.

Była jednak zdecydowanie korzystna dla posiadaczy akcji klubu, którzy teraz wyceniają swoje udziały na 267 pensów za sztukę, zamiast "zwyczajnych" 9.75 pensa. Oznacza to mniej więcej tyle, że spółka jest, zgodnie z tą ceną, warta 700 milionów funtów i mówi sie, że ewentualny kontrahent, chcąc przejąć pełną kontrolę nad klubem, musiałby dorzucić jeszcze, bagatela, 100 milionów.

Majątek pana Glazera, który jest właścicielem 19,2% akcji United, szacuje się na 1 bilion dolarów. Spekulacje na temat jego ewentualnego przejęcia pakietu kontrolnego krążyły już od dawna, jednak dopiero w ostatnich dniach ta wizja nabrała realnego kształtu.

Ewentualne rozmowy nie będą jednak z pewnością łatwe. Klub zastrzega, że kontrahent chcący przejąc większość udziałów, musi spełnić "określone warunki". Rzecz jasna tyczyłoby się to również pana Glazera.

Nic więcej klub nie chce na razie powiedzieć, twierdząc że nie wiadomo żadnych konkretów na temat domniemanej propozycji Glazera. Aby stać się właścicielem klubu, Amerykanin musiałby nakłonić do sprzedaży akcji irlandzki duet Magnier&McManus, którzy mają w posiadaniu 28,9% akcji.

Ponadto około 18% akcji jest w posiadaniu prywatnych inwestorów, spośród których mniej więcej 3/4 to fani klubu, którzy z całą pewnością stawią opór wszelkim próbom kupna United.

Prezes Niezależnego Stowarzyszenia Kibiców Manchesteru United (Independent Manchester United Supporters Association) Jules Spencer stwierdził, że zablokowanie zapędów amerykańskiego biznesmena to rzecz konieczna. Dodał, że "jeśli Glazer chce walczyć, przyjmujemy wzywanie. Chcemy dać mu do zrozumienia, że nie jest mile widziany w roli właściciela Manchesteru United".

Sama forma dokonania ewentualnej transakcji również jest sporą zagadką. Świat finansjery zastanawia się, czy pan Glazer byłby w stanie wyłożyć na stół odpowiednią sumę pieniędzy w gotówce.

Mimo, że nie należy do biedaków, z całą pewnością nie jest człowiekiem pokroju właściciela Chelsea, Romana Abramowicza. Większość niebotycznego majątku Glazera jest "zamrożona" w Tampa Bay Buccaneers i jest niemal pewne, że aby złożyć satysfakcjonującą klub ofertę, musiałby się porządnie zapożyczyć. Gwarancją spłaty ewentualnej pożyczki miałyby być profity z umów Manchesteru ze sponsorami, sprzedaży praw telewizyjnych i wpływów z biletów.

Członkowie zarządu klubu odbyli podobno kilka spotkań z grupą Glazera i twierdzą, że rozmowy są "bardzo konstruktywne". Oferta natomiast przyszła w momencie, gdy nadzwyczaj stabilna sytuacja finansowa klubu uległa lekkiemu zachwaniu po ogłoszeniu przez spółkę szacunkowy spadek wpływów o aż 29% w stosunku do poprzedniego roku. Daje to zaledwie 27,9 miliona funtów i może być zapowiedzią przyszłych spadków dochodów.

Na razie wszystkie zainteresowane strony (poza rzecz jasna kibicami) odmawiają obszerniejszych komentarzy w tej sprawie.