» Andreas Pereira miło wspomina słynny dwumecz z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów
Manchester United przegrał spotkanie u siebie 0:2, ale na wyjeździe wygrał 3:1 i awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
– Ole powiedział nam, co robić i miał konkretny plan. Powiedział: „Zagramy tak”. Zmieniliśmy ustawienie na ten mecz. Mieliśmy zagrać inaczej. Plan był taki, aby czekać na rywala i strzelić gola w pierwszych minutach. Tak też się stało.
– W trakcie meczu Solskjaer widział wszystko, co się działo. Patrzyliśmy na siebie i mówiliśmy sobie: „To się dzieje! Stać nas na awans”. Zacząłem w to wierzyć.
– Gdy strzeliliśmy bramkę, to cały stadion ucichł. Paris Saint-Germain zaczęło się denerwować. Im dłużej trwał mecz, tym lepiej graliśmy. Kiedy zeszliśmy do szatni, to Ole powiedział nam: „Uspokójcie się, wszystko jest pod kontrolą, możemy to zrobić”.
– Później przyszedł zwycięski gol, rzut karny Rashy’ego, to było niesamowite. Nie potrafię opisać tego uczucia. Po spotkaniu weszliśmy do szatni, patrzę, a po prawej stronie był sir Alex, Paul Pogba, Patrice Evra. Wszyscy tam byli i skakali z radości.
– Wciąż mam gęsią skórkę, gdy sobie o tym pomyślę. To był najlepszy wieczór w mojej piłkarskiej karierze – dodał Pereira, który w rewanżowym spotkaniu z PSG przebywał na placu gry do 80. minuty.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.