Szkocki pomocnik akceptuje fakt, że gra dla jednego z największych klubów piłkarskich na świecie wiąże się z krytyką, ale nie jest w stanie zaakceptować obrażania osób na tle rasowym. Po niedawnych meczach z Sheffield United (1:2) i Evertonem (3:3)
negatywne komentarze pojawiły się m.in. pod adresem Axela Tuanzebe, Anthony’ego Martiala i Marcusa Rashforda.
McTominay pytany przez oficjalną stronę Manchesteru United, czy trzeba mieć „grubą skórę”, aby poradzić sobie w ekipie Czerwonych Diabłów, odpowiada: – Tak, krytyka jest nieodłączną częścią futbolu. Nie mam z tym problemów. Byłem krytykowany milion razy i prawdopodobnie znów będę. To nie stanowi problemu.
– Problem pojawia się wtedy, gdy zaczynasz wierzyć w to, co mówią inni, czy to dobre czy złe rzeczy. Trzeba blokować cały ten szum z zewnątrz, szczególnie w tym klubie piłkarskim. Nie możesz poświęcać zbyt wiele czasu na lekturę materiałów na swój temat, złych lub dobrych. W piłce trzeba mieć grubą skórę. Sami zresztą widzicie, co się dzieje z obrażaniem na tle rasowym.
– To wstyd i tacy właśnie ludzie zabierają głos w mediach społecznościowych. Szczerze mówiąc, to było mi z tego powodu niedobrze, gdy na następny dzień po meczu widziałem Axela. Nie pamiętam, po którym to było spotkaniu. Ale uważam, że w tej kwestii mamy absolutny bałagan. Axel to jeden z moich braci, z którym dorastałem od dłuższego czasu. To absolutnie odrażające, że coś takiego mu się przytrafiło.
– Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której wspominałbym czyjeś pochodzenie. Nigdy nie powiedziałbym: „Jestem biały, Axel jest czarny”. Czym się niby różnimy? Jesteśmy tacy sami. Dorastaliśmy w tej samej szkole, gramy w piłkę od lat razem, więc takie rzeczy naprawdę mnie wkurzają.
– To naprawdę drażliwy temat i trudno wypowiadać się na ten temat. Uważam natomiast, że podnosimy świadomość tych kwestii i jest to ważne. To moi bracia, z którymi gram od wielu lat i takie wydarzenia są haniebne – dodaje McTominay.