Na liczbę jedenastek dla Czerwonych Diabłów
narzekał ostatnio Juergen Klopp, który był sfrustrowany porażką swojej drużyny z Southampton (0:1). Niektórzy eksperci odebrali to jako próbę wywierania wpływu na arbitrach przez niemieckiego szkoleniowca.
– Zawsze ktoś coś będzie mówił. Nie interesuje mnie to jednak – mówi Ferdnandes przed niedzielnym szlagierem.
– Nie skupiam się na tym, co ktoś powiedział. Nie dbam o to. Mamy naprawdę szybkich zawodników w ofensywie. Anthony Martial to jeden z najlepszych piłkarzy w sytuacjach jeden na jednego w polu karnym. Marcus Rashford to kolejny zawodnik z szybką nogą, który może zabrać piłkę obrońcy w każdej chwili.
– To normalne, że z powodu tych umiejętności, czasami będą zahaczani w polu karnym, a my będziemy dostawać rzuty karne.
– Ludzie mogą gadać, co chcą. Dla mnie i dla zespołu najważniejsze jest to, aby robić właściwe rzeczy, a gdy dostaniemy jedenastkę, to zamieniać ją na gola.
– Grałem w Portugalii i gdy występujesz w Sportingu, Benfice czy Porto, to zawsze pojawiają się takie głosy. Czasami wywierana jest presja na arbitrze.
Bruno Fernandes od czasu swojego transferu do Manchesteru United pewnie wykorzystał 14 z 15 rzutów karnych, które egzekwował. Portugalczyk pytany, czy to kwestia szczęścia czy umiejętności, odpowiada:
– Dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, gdy dostajemy rzut karny, że muszę podejść do piłki i zrobić swoje.
– Widziałem pewnego dnia, że Raheem Sterling spudłował trzy ostatnie rzuty karne. To więc pokazuje, że nie jest to takie łatwe zadanie, jakby ludziom mogło się wydawać. Trzeba nad tym pracować. Trzeba być skoncentrowanym, wykonać swoją robotę.
– Nie oznacza to, że Sterling nie jest dobrym wykonawcą karnych, bo nie wykorzystał trzech z rzędu. Takie rzeczy mogą się przytrafić.
– Może to zdarzyć się także mi. Najważniejsze jest natomiast zdobycie bramki i nie słuchanie tego, co inni mają do powiedzenia. Karne to część futbolu, dla każdego – dodaje Fernandes.