Fernandes w spotkaniu z Chorwatami nie wpisał się na listę strzelców, ale dzień 6 września zapamięta do końca życia. Portugalczyk po raz drugi w życiu mógł cieszyć się z narodzin swojego dziecka.
– 6 września 2020 roku, czyli dzień, w którym po meczu reprezentacji narodowej wielu kibiców sądziło, że Bruno Fernandes nie zdobył gola. Mylili się! – zażartował Fernandes w mediach społecznościowych.
– Dokładnie dziś, 38 tygodni i 6 dni temu strzeliłem jednego z najważniejszych goli w moim życiu i musiałem czekać niemal 9 miesięcy, patrząc z niecierpliwością jak piłka wpada do siatki.
– Gdy mecz się skończył, to wielu z Was powiedziało: „Bruno nie strzelił gola”. Ale mylili się, bo pomimo końcowego gwizdka, jeden z dwóch moich najlepszych strzałów w karierze miał właśnie wpaść do siatki. Ale oczywiście nie obyło się bez delegata wołającego mnie na testy antydopingowe po meczu.
– Po tych chwilach plus kilku godzinach, uwaga! Piłka wpadła, a w tym konkretnym przypadku to Gonçalo de Pinho Fernandes zdecydował, że nadszedł czas, aby jego ojciec strzelił drugiego z najważniejszych goli w swoim życiu!
– Tym sposobem o godzinie 00:39, 6 września, moja żona Ana Pinho dała nam kolejne życie – napisał Fernandes, który od trzech lat jest też dumnym tatą Matyldy.