Harry Gregg zmarł w Coleraine w Irlandii Północnej w otoczeniu swojej rodziny.
– Lady Norma i ja jesteśmy ogromnie zasmuceni odejściem Harry’ego Gregga – mówi sir Bobby Charlton, który razem z Greggiem przeżył katastrofę samolotu w Monachium w 1958 roku.
– Jestem niesamowicie dumny, że mogłem nazywać go swoim kolegą z drużyny. Przez wzgląd na to, co Harry mówił o tamtym wieczorze w Monachium, dla mnie zostanie na zawsze zapamiętany jako bohater.
– To niewiarygodne, kiedy pomyśli się, że wyszliśmy na boisko w meczu z Sheffield Wednesday zaledwie 13 dni po tamtych tragicznych wydarzeniach. Harry był przykładem na boisku oraz poza nim. Z wielu powodów zasługuje na to, aby zostać zapamiętanym jako jeden z największych zawodników w historii Manchesteru United.
– Będzie nam go bardzo brakować. Nasze myśli w tym smutnym czasie są z Carolyn oraz jego rodziną – dodaje Charlton.
Sir Alex Ferguson, którego zespół Manchesteru United w 2012 roku grał w meczu benefisowym Harry’ego Gregga w Belfaście, dodaje: – Wiadomość o śmierci Harry’ego Gregga bardzo mnie zasmuciła.
– Harry był człowiekiem o wielkim charakterze i prawdziwą legendą naszego klubu. Pamiętam, że zawsze był bardzo podekscytowany oraz dumny, że mógł gościć nasz zespół młodzieżowy w swoim domu w trakcie rozgrywek Milk Cup każdego lata. Mógł wtedy wspominać historie ze swojej kariery. Uwielbiałem jego towarzystwo i rady, których mi udzielał.
– Moje myśli i modlitwy są z Carolyn oraz jego rodziną w tym bardzo smutnym czasie. Boże, błogosław Harry’emu – dodaje sir Alex.