Jose Mourinho i Frank Lampard są wciąż przekonani, że Chelsea obroni tytuł mistrzowski Barclays Premiership, mimo znakomitego pościgu Manchesteru United, który wygrał ostatnie osiem spotkań z rzędu.
Ostatni bezbramkowy remis podopiecznych Jose Mourinho z Birmingham na St. Andrews, oznaczał, że "The Blues" wygrali tylko jeden z ostatnich pięciu meczów na wyjeĽdzie.
United wygrali w ostatnim spotkaniu 2 - 1 z Boltonem, co zredukowało przewagę Chelsea nad Diabłami z dziesięciu do siedmiu punktów, a obie drużyny zmierzą się ze sobą 29 kwietnia.
Mourinho, który wcześniej zapowiadał, że zdobędzie z Chelsea tytuł do 9 kwietnia, będzie miał problemy z osiągnięciem tego celu, bo w ostatnich tygodniach cały zespół i jego największy lider Frank Lampard, zawodzą.
"Myślę, że United nie są w stanie nas dogonić. Mamy jeszcze do rozegrania trzy mecze u siebie i trzy na wyjeĽdzie. Jeśli wygramy trzy domowe spotkania, zostaniemy mistrzami. Nie potrzebowaliśmy za wszelką cenę punktu na wyjeĽdzie, ale jestem nieszczęśliwy z wyniku jaki osiągnęliśmy w Birmingham, ponieważ podobnie było w niedawnych spotkaniach z Fulham i Middlesbrough." - powiedział Mourinho.
"Nie myślę jednak o tym, ponieważ zbliżamy się do finiszu. W każdym meczu musicie chodzić tą samą drogą, niezależnie od punktów i pozycji, masz być profesjonalistą i w ten sposób grać."
Lampard, którego forma w ostatnich tygodniach znacznie spadła, powiedział: "Czujemy do siebie zaufanie. Jeśli ktokolwiek dał nam szansę zdobycia choćby jednego punktu w Sierpniu, wzięlibysmy go. Obecnie mamy przewagę 7 punktów. Wiemy jakie czekają nas gry i jesteśmy w stanie wygrać je wszystkie, ale głównie będziemy myśleć tylko o samym wygraniu ligi. Będziemy musieli zmierzyć się z United i miło będzie mieć tytuł w kieszeni, przed tą potyczką.
Szczęście uśmiechnęło się do Chelsea, kiedy w pierwszej połowie wiele okazji zmarnował Emile Heskey, a dodatkowo strzelił dwa gole, które zostały nie uznane z powodu spalonego i "The Blues" nie odnieśli 11 wyjazdowego zwycięstwa w tym sezonie.
Lampard powiedział na to: "Birmingham walczyło jak o życie i byli zdesperowani do osiągnięcia korzystnego rezultatu. Jeśli nie możesz przełamać impasu i wyjść na przód, czeka cię ciężkie 90 minut. Dla nas każdy mecz jest jak finał pucharu. Nigdy nie jest łatwo grać przeciwko drużynie broniącej się przed spadkiem, który odnotował w ostatnim czasie, dwa złe rezultaty."
Po końcowym gwizdku, Birmingham otrzymało owację na stojąco, co było dla Steve'a Bruce'a jak muzyka, ponieważ poprzednio na własnym boisku, Birmingham zostało zdemolowane przez Liverpool aż 7 - 0.
W przypadku zwycięstwa z Boltonem we wtorek i porażki West Brom z City, Birmingham awansuje na miejsce premiowane utrzymaniem w lidze, pierwszy raz od sześciu miesięcy.
Bruce powrócił już do początku dziennego, po fenomenalnym, kaleczącym rezultacie podopiecznych Rafaela Beniteza w ćwierćfinale FA Cup.
Szkoleniowiec Birmingham powiedział: "Jedyna rzecz, którą udało nam się przywrócić, to twarda walka do końca. Od ostatnich 12 do 18 miesięcy, probowaliśmy zmienić naszą filozofię. Wy ulepszacie drużynę przez bardzo znanych i dobrych piłkarzy i próbujecie grać trochę atrakcyjny, otwarty futbol."
"My, musimy wrócić do zasady, że trzeba polegać na graczach, z którymi już bardzo długo się pracuje: Cunningham, Tebily, Sadler, Johnson, Clemence. Wspomniani ludzie, są już ze mną długi, długi czas. Zawsze wiem, co chcę otrzymać, a w sobotę, gracze dali mi wszystko czego chciałem."
"Mieliśmy jeden kalendarzowy rok w Premiership, w którym spisywaliśmy się dobrze. Cały czas musimy się realizować, mieć poukładane finanse, wzmacniać się i potrzebujemy wszystkiego, co dla nas dobre. Nie możemy mieć kontuzjowanych czterech lub pięciu najlepszych piłkarzy aż 18 miesięcy lub rok. Potrzebujemy ich na murawie, a popatrzmy realnie, zawsze zmierzamy w dolne rejony tabeli." - zakończył Bruce.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.