Z okazji rozpoczęcia się nowego roku szkolnego swoje lata nauki wspomina Diogo Dalot, defensor Manchesteru United. Krótki wywiad z Portugalczykiem zamieściła oficjalna strona Czerwonych Diabłów.
» Diogo Dalot przyznaje, że był dobrym uczniem w szkole
Jak opisałbyś swój czas spędzony w szkole?
– Myślę, że było fajnie. Szczerze mówiąc, to byłem dobrym uczniem, bo potrafiłem poradzić sobie z futbolem i nauką. Teraz jestem dumny z tego, co osiągnąłem w szkole. Myślę, że to był fajny okres.
Czy trudno było pogodzić piłkę z nauką?
– Tak, na początku było trochę trudno. Jako dzieciak po prostu marzysz o tym, aby być piłkarzem. Czasami zapominałem, że szkoła jest ważniejsza. Zwłaszcza, kiedy byłem młodszy. Szkoła powinna być priorytetem, dopóki nie wkroczysz do profesjonalnego futbolu. Myślę, że wtedy trzeba dokonać wyboru, lecz da się pogodzić obie rzeczy. Nawet teraz jestem w stanie wykonywać pewne rzeczy i przygotowywać się na to, co będę robił po zakończeniu kariery. Będąc młodym można się trochę w tym pogubić, ale rolą rodziców jest naprowadzenie cię na odpowiednie tory. Moi rodzice wykonali fantastyczną pracę i pomogli mi w ustaleniu priorytetów. Myślę, że pod tym względem wykonałem dobrą robotę.
Czy były przedmioty, które sprawiały ci wielką frajdę?
– Myślę, że dla każdego piłkarza najlepsze jest wychowanie fizyczne. Czasami nudzisz się na matematyce czy chemii. Ale i tak trzeba zdać te przedmioty. Myślę, że byłem dobrym uczniem, biorąc pod uwagę, że miałem 2-3 lekcje na tydzień w związku z podróżami i graniem wyjazdowych spotkań, turniejów i zgrupowań nagrodowych. Dawałem radę.
Czy były jakieś przedmioty, których nie lubiłeś?
– Doskonale wiecie, że matematyka może być czasami nudna i zarazem trudna. Ale tak jak mówiłem, starałem się wydobyć to co najlepsze z każdego przedmiotu. Kiedy zaczynasz myśleć o futbolu, to wszystko wydaje się nudne w szkole. Musiałem więc spisywać się dobrze.
A co z językami? Mówisz dobrze po angielsku…
– Miałem lekcje angielskiego oraz hiszpańskiego. Swego czasu musiałem wybierać pomiędzy niemieckim, francuskim i hiszpańskim. Cała klasa wybrała hiszpański, bo angielski był obowiązkowy. Oczywiście mieliśmy też portugalski, a do tego hiszpański i angielski. Mówię płynnie po hiszpańsku.
Każdy ma jednego nauczyciela, którego miło wspomina. Czy z Tobą też tak jest?
– Szczerze mówiąc, to pamiętam wielu nauczycieli, praktycznie wszystkich. Myślę, że odgrywają ważną rolę w rozwoju w naszym życiu. Zaraz po rodzicach i naszej rodzinie, to nauczyciele są najważniejszymi ludźmi w naszym życiu. Jest tak do pewnego momentu, aż zaczynasz myśleć o sobie i podejmować własne decyzje. Miałem niesamowitych nauczycieli, którzy doskonale rozumieli mój plan dnia. Był on trochę napięty. W szkole zawsze wykazywali się dużą elastycznością i przygotowywali mi mój własny plan. Dziękuję im wszystkim za wsparcie, które mi dali i za to, że byli ważną częścią mojego rozwoju.
Jak bardzo musiałeś żonglować czasem?
– Nie było łatwo. Kiedy jesteś poza domem, nie wiem, na przykład 16 dni, jesteś na turnieju, to opuszczasz mnóstwo lekcji. Musisz więc nadrabiać zaległości, bo pozostali uczniowie są przed tobą. Egzaminy są natomiast takie same dla każdego. Musiałem więc nadrabiać zaległości. Miałem też prywatne lekcje. Na przykład zaraz przed meczem, byłem w Bradze, moim rodzinnym mieście. Miałem mecz w sobotę. Jechałem więc na prywatne lekcje na 8 rano, siedziałem tam przez 1,5 godziny, a później jechałem do Porto, grałem mecz i wracałem, aby się uczyć przez całe popołudnie. Musiałem być gotowy na egzamin, który miał miejsce w poniedziałek lub wtorek. To był trudny okres, ale pomagali mi nauczyciele, a przede wszystkim rodzice. Tak, egzamin podszedł dobrze. Zawsze miałem dobre oceny!
Czy masz jakieś wspomnienia z gry w reprezentacji szkoły? Czy byłeś kapitanem, a może gwiazdą tego zespołu?
– Mieliśmy kilka turniejów. Nie wiem dokładnie, ale organizacją turniejów w szkole zajmowały się stowarzyszenia uczniów. Byłem w piątej klasie i graliśmy przeciwko 9-10 klasie. Moja była natomiast najlepsza. Dobrze, że im pomagałem! Wygraliśmy kilka turniejów, ale miały one charakter towarzyski. Mieliśmy czas, aby pograć w piłkę i cieszyć się tym z naszymi przyjaciółmi. Chodziło głównie o grę i zabawę.
Czy byłeś dobry w inne sporty?
– Musieliśmy wybrać 3-4 różne sporty w ciągu roku. Mieliśmy siatkówkę, koszykówkę i oczywiście piłkę. Lubiłem też badminton. Byłem mistrzem przez pięć lat z rzędu. Byłem naprawdę dobry w kometkę.
Czy wciąż utrzymujesz kontakt z przyjaciółmi ze szkoły?
– Tak, przez ostatnie dwa tygodnie miałem w domu dwójkę dobrych znajomych. Mam nadzieję, że razem przejdziemy przez życie. Co miesiąc kontaktuję się ze starymi przyjaciółmi i staram się organizować obiady. Cieszymy się wspólnie spędzanym czasem. Wspominamy stare czasy i podtrzymujemy kontakt.
Jakiej rady udzieliłbyś obecnym uczniom, którzy chcą być zawodowymi piłkarzami?
– Tak jak mówiłem i było w moim przypadku, przyjdzie czas, że będziesz musiał wybierać pomiędzy piłką a szkołą. Na razie to szkoła jest twoim priorytetem, bo nigdy nie wiesz, co się stanie. Nawet jeśli dokonasz wyboru, to potrzebujesz jakiejś rezerwowej opcji. Musisz mieć pasję, a praca w szkole powinna być priorytetem. Słuchaj się nauczycieli i rodziców. Dużo się ucz, a później bądź szczęśliwy w przyszłości.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.