Everton - Man Utd 4:0. Świąteczne lanie w Liverpoolu, TOP 4 odjeżdża Czerwonym Diabłom

Piłkarze Czerwonych Diabłów mecz na Goodison Park zaczęli tak, jakby ich myśli nadal były zaprzątnięte odpadnięciem z Ligi Mistrzów. W grze piłkarzy Solskjaera brakowało dokładności, agresywności i pomysłu na konstruowanie akcji.

Everton wystartował natomiast bez kompleksów i już w 11. minucie postraszył Davida de Geę. Hiszpański bramkarz zanotował jednak znakomitą interwencję po strzale Richarlisona z siedmiu metrów.

Dwie minuty później De Gea został zmuszony do kapitulacji. Piłkę w pole karne z autu wrzucił Lucas Digne, podanie przedłużył Dominic Calvert-Lewin, a ładny strzał z woleja oddał Richarlison. The Toffees objęli prowadzenie.

Manchester United jedyną godną odnotowania akcję w pierwszej połowie przeprowadził w 19. minucie. Paul Pogba zagrał daleką piłkę z własnej połowy nad linią obrońców, do podania dopadł Marcus Rashford, lecz uderzył nad poprzeczką.

W 28. minucie Czerwone Diabły miały rzut rożny. Po kiepskiej wrzutce Rashforda na bramkę Manchesteru United ruszyła kontra. Idrissa Gueye przebiegł z piłką kilkanaście metrów, podał do Gylfiego Sigurdssona, temu biernie przyglądał się Nemanja Matić i Islandczyk oddał strzał z ponad 25 metrów. Mocno i precyzyjnie uderzona piłka wpadła tuż przy słupku bramki De Gei, który nie był też najlepiej ustawiony.

Do końca pierwszej połowy gra United pozostawiała sporo do życzenia. Przed przerwą jeszcze jedną niezłą sytuację mieli piłkarze Marco Silvy. De Gea źle wznowił akcję od własnej bramki, a po chwili strzał oddał Richarlison. Hiszpan tym razem pewnie złapał piłkę.

Ole Gunnar Solskjaer od początku drugiej części wprowadził na plac gry dwóch zawodników – Scott McTominay i Ashley Young zastąpili Freda oraz Phila Jonesa. Wciąż nie było widać najważniejszej zmiany, zmiany w grze i postawie zawodników. Inicjatywa w dalszym ciągu należała do zawodników Evertonu.

W 56. minucie The Toffees podwyższyli na 3:0. Gospodarze mieli rzut rożny, po którym dośrodkowanie przed pole karne wypiąstkował De Gea. Przed szesnastką niepilnowany był Lucas Digne i zdecydował się na natychmiastowy strzał z lewej nogi. Uderzenie z woleja w krótki róg zaskoczyło De Geę, który po raz trzeci musiał wyjąć piłkę z siatki w niedzielne popołudnie.

Nie był to koniec kompromitującego występu Czerwonych Diabłów. W 64. minucie goście przyjęli czwarty cios. The Toffees wyprowadzili kolejny szybką kontrę. Sigurdsson sprytnym podaniem z lewego skrzydła uruchomił Theo Walcotta, ten na pełnej szybkości wbiegł w szesnastkę United i strzałem obok De Gei podwyższył na 4:0.

Manchester United ciekawą akcję przeprowadził dopiero w 70. minucie. W pole karne gospodarzy wpadł Martial, złamał do środka, ułożył sobie piłkę na prawej nodze, strzelił jednak obok słupka. Czerwone Diabły wciąż pozostawały bez celnego uderzenia na Goodison Park.

Pierwszy celny strzał United zanotowali dopiero w 85. minucie. Uderzenie Martiala zza pola karnego pewnie wyłapał Jordan Pickford. Na więcej Czerwonych Diabłów w niedzielę nie było już stać...

Everton – Manchester United 4:0 (2:0)
Bramki: Richarlison 13’, Gylfi Sigurdsson 28’, Lucas Digne 56’, Theo Walcott 64’

Everton: Pickford – Coleman, Keane, Zouma, Digne (Jagielka 84') – Gueye (McCarthy 76'), Schneiderlin – Richarlison (Walcott 51'), Sigurdsson, Bernard – Calvert-Lewin

Manchester United: De Gea – Lindelof, Smalling, Jones (Young 46') , Dalot – Matić, Fred (McTominay 46'), Pogba – Rashford (Pereira 77'), Martial, Lukaku