Portugalski szkoleniowiec został zapytany między innymi o stan zdrowia Victora Lindelöfa oraz planowaną trasę przejazdu na Old Trafford.
José, czy Victor jest wykluczony z jutrzejszego meczu? Jest jakaś szansa, że zagra?
– Nie. Wypadnie z gry na dość długo.
Zastąpi go Bailly lub Phil Jones?
– Mamy Bailly'ego i Jonesa. Marcos Rojo ma drobne problemy zdrowotne. Victor zmaga się z poważnym urazem. Mamy więc do dyspozycji Jonesa, Smallinga oraz Bailly'ego.
Podczas ostatnich dwóch meczów pański zespół miał problem z dotarciem na stadion o czasie. Czy macie jakieś rozwiązanie tej sytuacji?– Zdecydowaliśmy się na zmianę hotelu. Nie przyjedziemy zatem z centrum Manchesteru. Zatrzymamy się w hotelu oddalonym o kilka metrów od stadionu. Z informacji jakie posiadam wynika, że sytuacja będzie dużo lepsza niż poprzednio. Jeśli nie będzie lepsza, to wybiorę spacer [śmiech].
Wracając do Victora Lindelöfa... Jego kontuzja wyglądała na poważną. Miał problemy już podczas końcówki poprzedniego meczu. Czy wiadomo, kiedy będzie mógł wrócić do gry?– Victor jutro podda się prześwietleniu. Z doświadczenia sztabu medycznego i odczuć samego zawodnika wynika, że chodzi o problem mięśniowy. To wymaga czasu. Jeśli będziemy mieli go na okres świąteczny, w którym będziemy potrzebowali wszystkich, to będzie dobrze. Mam nadzieję, że wróci na mecz z Newcastle 2 stycznia.
Chodzi o kontuzję pachwiny?
– Poczekajmy na prześwietlenie.
Podczas ostatniej konferencji prasowej zakwestionował pan zaangażowanie swoich zawodników. Jak na to zareagowali? Czy był pan dodatkowo rozczarowany faktem, że przed rywalizacją z Crystal Palace zespół potrafił się zmobilizować i odrabiać straty?– Kiedy patrzysz na te niesamowite rzeczy, których dokonali piłkarze, a które wymagały ambicji i dumy, to wierzysz, że posiadają taką umiejętność. Później trafiają się jednak mecze, w których ten profil jest nieco inny. To cię oczywiście frustruje. Nawet w rywalizacji z Manchesterem City, gdy nie udało nam się odrobić strat, strzeliliśmy gola i walczyliśmy o wyrównanie. Opuszczaliśmy stadion z przekonaniem, że wszystko mogło się wydarzyć. Przegraliśmy, lecz walczyliśmy do końca. Później porównujesz to do spotkania z Crystal Palace i odczuwasz frustrację. Według mnie futbol nie trwa 90 minut, tylko mniej. Zespoły, które chcą zredukować ten czas, wiedzą jak to zrobić. W większości przypadków sędziowie nie doliczają wystarczająco dużo, żeby to zrekompensować. Drużna pragnąca wygrać musi mieć wystarczającą intensywność, żeby nie pozwolić rywalom na uspokojenie gry. W starciu z Crystal Palace Wayne Hennessey i pozostali piłkarze byli w tym dobrzy. My mieliśmy okresy niezłej gry przeplatane z okresami o niskiej intensywności. Pozwoliliśmy rywalom na zachowanie pewnej stabilności. Kiedy sędzia zakomunikował doliczenie czterech minut, byłem sfrustrowany. Gdy wygrywamy, dolicza się sześć lub siedem minut. Winiłem też jednak nas samych, ponieważ nie zasłużyliśmy na więcej. Jestem sfrustrowany, ponieważ chciałbym mocnych początków mojego zespołu oraz natarcia na rywala. Nie chcę oczekiwania i bycia reaktywnym. Prawdopodobnie wy oraz fani zakładacie, że nakazuję moim graczom spokojnie rozpoczynać mecze. Jest dokładnie odwrotnie.
Pracuje pan dla Manchesteru United od 2,5 roku. Dlaczego, pana zdaniem, drużynie brakuje regularności w występach oraz wynikach, których można by się spodziewać po takim czasie?– Nie chcę odpowiadać na to pytanie. Czasem, gdy staram się coś wyjaśnić, jestem za to krytykowany. Wolę więc tego nie robić.
W kilku spotkaniach pański zespół stwarzał przeciwnikom więcej problemów operując długimi podaniami. Czy można z tego uczyć plan A zamiast planu B czy jest to niemożliwe, gdy pracuje się dla Manchesteru United?– To nie jest niemożliwe. Są zespoły, które potrafią sobie z tym poradzić lepiej od innych. Zapewnianie rywalowi komfortowych warunków nie jest dobrą opcją. By to zrobić, musimy dobrze przeanalizować potencjał przeciwników i podjąć decyzję w odniesieniu do tego. Zwykle nie jesteśmy jednak dobrzy w przejmowaniu drugich piłek, a nasza linia pomocy nie jest zbyt agresywna w tej walce. Posługując się długimi podaniami mocno otwierasz mecz i powodujesz dużo walki o drugie piłki. Wówczas potrzebujesz agresji i intensywności w drugiej linii, czego nam brakuje. Gdybyśmy przez dłuższy okres stosowali długie podania, nasz zespół byłby podzielony. Było to widać na przykład w końcówce konfrontacji z Crystal Palace. Rywale nam nie zagrażali, lecz w końcówce znaleźli dla siebie sporo wolnego miejsca.
Wydaje się jednak, że plan A, którym zamierza pan grać, rzadko zdaje egzamin.
– Wolałbym rozmawiać na temat jutra, a nie przeszłości. Powtórzę, że kiedy jestem z wami szczery i otwarty oraz staram się analizować różne rzeczy, zawsze pojawiają się oświeceni i mnie krytykują. Lepiej więc nie mówić zbyt wiele na ten temat.
Kilka dobrych rezultatów zostało osiągniętych przez pana drużynę na wyjeździe. Czy jest pan przekonany, że pana podopiecznym obecnie łatwiej gra się poza Old Trafford?– Nie chciałbym stawiać sprawy w ten sposób. Byłoby to brakiem szacunku dla tego stadionu oraz kibiców. Absolutnie odmawiam takiego stwierdzenia. Jeśli zapytacie mnie, czy jutro wolałbym zagrać u siebie czy na wyjeździe, to natychmiastowo odpowiem, że u siebie. Zawsze wolę grać na własnym terenie.
Czy piłkarze nie odczuwają na Old Trafford dodatkowej presji z powodu wyników poniżej oczekiwań?– Jeżeli odczuwasz presję, to zostań w domu. Mówiąc o domu, nie mam na myśli stadionu, tylko prawdziwy dom. Zostań w domu i obejrzyj mecz w telewizji. Ludzie na własnym terenie cię wspierają. Dajmy spokój... Nigdy nie odczuwam presji związanej z grą u siebie.
W sobotę powiedział pan...
– Wszystkie pytania dotyczą soboty. Wiem, że możesz zapytać Samuela [chodzi o Samuela Luckhursta pracującego dla
Manchester Evening News] o skład na jutro i on ci go poda! [śmiech].
Jak opisałby pan jutrzejszy mecz?
– To nie jest kluczowy mecz. Jeżeli jutro nie wygramy, wciąż nie będziemy zależeć od innych wyników. Chcę jednak rozpocząć to spotkanie w taki sposób, jakby było naszą ostatnią szansą na awans. Chciałbym zapomnieć, że nadal będziemy mieli szansę i jeden mecz. Zamierzam podejść do tej rywalizacji z myślą, że musimy wygrać. Wybiorę taki skład, który z radością poradzi sobie z tą niewielką presją. Nie będzie to prawdziwa presja, ponieważ w rzeczywistości będzie nas czekała jeszcze jedna kolejka. Chcę jednak wybrać taki zespół, który z radością poradzi sobie ze scenariuszem decydującego starcia.