Eric Bailly na łamach dziennika The Mirror odpowiedział na falę krytyki, która wylała się na niego po przegranym 2:3 meczu z Brighton & Hove Albion.
» Eric Bailly nie mógł być zadowolony ze swojego występu w meczu z Brighton
Iworyjczykowi mocno dostało się od Gary’ego Neville’a i Graeme Sounessa. Były gracz Liverpoolu stwierdził, że Bailly na The Amex Stadium zagrał tak, jakby nie wiedział „czy jest w Nowym Jorku, czy może Nowym Roku”.
– Zawsze dobrze przyjmuję krytykę, jeśli ta jest konstruktywna, kiedy ma pomóc. Lubię krytykę, ale pozytywną – mówi Bailly.
– To co powiedział Graeme Souness było bez szacunku, bo było personalne, a taka krytyka nie może pomóc młodym piłkarzom stać się lepszymi zawodnikami.
– Krytyka była zbyt surowa, szczególnie od ludzi, którzy sami grali w piłkę i prawdopodobnie także popełniali błędy w trakcie swojej kariery.
– Jako młodzi piłkarze potrzebujemy wsparcia od takich ludzi. Jeśli dostaniemy go więcej, to może nam to pomóc. Negatywne komentarze wygłaszane cały czas nie pomagają zawodnikom czy drużynie.
– To nie był występ tylko jednego zawodnika. Cały zespół się męczył. Przegrana została natomiast tylko bitwa, a nie cała wojna.
– To tylko jedno spotkanie. Nie możemy o tym zapominać. Nie powinniśmy skupiać się na negatywach, ale starać się budować na pozytywach i zacząć już w meczu z Tottenhamem w poniedziałek – dodaje Bailly.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.