– To była bardzo stosowna i piękna uroczystość. Usiadłem obok sir Bobby’ego Charltona i było to dla mnie bardzo emocjonalne, kiedy starałem zrozumieć, przez co przeszedł i co miał w głowie. Było trudno, ale to była przyjemność, że mogłem uczestniczyć w tej, jak już powiedziałem, bardzo stosownej uroczystości – mówił Michael Carrick.
– Kiedy przyszedłem do klubu, to byłem świadomy tej katastrofy. Słyszałem opowieści, bo mój tato mi o tym mówił. Dopóki nie przyszedłem do klubu nie wiedziałem jednak, co to oznaczało dla wszystkich i jak ważne było to wydarzenie.
– Dziś był był bardzo wzruszający dzień, dla młodych chłopaków i dla tych, którzy nie są w klubie długo. To wspaniałe, że każdy mógł tu dziś być, bo jesteśmy w tym wszystkim razem, co czyni ten klub tak wyjątkowym. To było niewiarygodnie tragiczne wydarzenie i bardzo przykre. Zostało natomiast upamiętnione we wspaniały sposób, tak jak rok po roku. Zawsze tak będzie – dodaje Carrick.