Zlatan Ibrahimović w porozumieniu z Volvo uruchomił program stypendialny, mający na celu znalezienie nowej szwedzkiej "dziesiątki" wśród utalentowanej młodzieży.
» Zlatan Ibrahimović zamierza pomóc utalentowanej szwedzkiej młodzieży
W rozmowie opublikowanej na oficjalnym profilu firmy na YouTube, napastnik Manchesteru United opowiedział o początkach akcji oraz o wyczekiwanym powrocie na piłkarskie boisko.
Dlaczego robicie to wspólnie z Volvo?
Robimy to, ponieważ chcemy odnaleźć kolejną Dziesiątkę oraz pomóc tej osobie w przyszłości. Uważamy, że to dobra inicjatywa i dlatego ją wspieramy.
Kto mógłby zostać nową Dziesiątką? Z tego co rozumiem, to niekoniecznie musi być piłkarz.
Nie. To musi być ktoś, kto się wybija. Ktoś, kto zrobi wszystko, by osiągnąć swój cel. Ktoś zdolny do poświęceń. Jak ja. Znajdziemy tego kogoś.
To stypendium dla kogoś, kto może go potrzebować. Gdybyś mógł cofnąć się do czasów swojej młodości – jakiej pomocy wówczas byś oczekiwał?
Chciałem mieć wokół siebie ludzi, którzy będą mnie napędzać. Chciałem czuć się potrzebny i akceptowany za to, jaki jestem. Myślę, że zrobiłem różnicę i otworzyłem drzwi tym, którzy czują się w ten sam sposób. Nowa Dziesiątka będzie kimś przygotowanym na wszystko, co ja zrobiłem.
Jak się wówczas czułeś?
Jak wyrzutek. Nie czułem się akceptowany. Byłem ja przeciwko wszystkim. Kiedy siedziałem z zespołem w szatni, czułem, że muszę być dziesięć razy lepszy od faceta siedzącego obok, by zasłużyć na uwagę. Męczyłem się i myślałem, że muszę być dużo lepszy. Pamiętam jak odbierałem Guldbollen [nagroda dla najlepszego szwedzkiego piłkarza w danym roku]. Powiedziałem wtedy, że moim zdaniem musiałem być dziesięć razy lepszy. Tak było kiedy byłem młody. Żeby odnieść sukces, musiałem być dziesięć razy lepszy od pozostałych. Czułem, że wszyscy są przeciwko mnie. Przez moje pochodzenie, nazwisko i wszystko inne. Ale się nie poddawałem. Poddanie się nie wchodziło w grę. Miałem momenty, w których czułem się skończony. Nie trwało to jednak zbyt długo. Powtarzałem sobie, że bez względu na wszystko, odniosę sukces. Teraz mogę tu siedzieć i mówić o tym z dumą.
Czy myślałeś o tym, kiedy rozpoczynaliście z Volvo inicjatywę poszukiwania nowej Dziesiątki?
Bardzo. Właśnie w ten sposób powstał ten projekt. Chcemy odnaleźć ludzi będących w takiej sytuacji. Ludzi, na których nie zwraca się uwagi, choć chcą być widziani. Szukamy osób dążących do sukcesu i potrzebujących pomocy. To wielka i bardzo pozytywna inicjatywa. Jestem dumny, szczęśliwy i wdzięczny.
Patrząc w historię futbolu, wielu legendarnych piłkarzy nosiło numer dziesięć. Pelé, Maradona czy Zidane. Poza futbolem, co definiuje dobrą dziesiątkę?
Dla mnie dziesiątka jest gwiazdą. Kimś, kto robi różnicę, jest zauważany, wygrywa mecze. Lider. Widzę siebie w takiej roli. Tego się nie otrzymuje, musisz po prostu taki być. Tak już jest.
Czy możesz być dziesiątką także poza boiskiem?
Oczywiście. To, co reprezentujesz na boisku, możesz zabrać również poza nie. Możesz być liderem. Możesz wykorzystywać pewność siebie do robienia różnicy. Można zrobić wiele rzeczy.
Od pewnego czasu zmagasz się z kontuzją. W Manchesterze United otrzymałeś jednak koszulkę z numerem dziesięć. Jak się z tym czujesz?
Szczerze mówiąc, jest to dla mnie bodziec do powrotu. Nosiłem ten numer również w PSG i reprezentacji Szwecji. Mogłem mieć taką koszulkę także w Interze, ale niebawem przeniosłem się do Barcelony. Chciałem jej w Milanie, ale przez szacunek wybrałem inny numer. Nie miałem jej w Ajaxie. Czuję się dziesiątką i dlatego chcę tego numeru. To symbol reprezentacji Szwecji. Do historii przejdzie fakt, że zawsze nosiłem dziesiątkę na plecach.
Czy ktoś dzwoni i informuje cię o tym, że dostaniesz taki numer?
Nikt nie dzwoni. Kiedy przychodzę do klubu, zapis o koszulce z numerem dziesięć powinien się znajdować w kontrakcie. Dużo zależy też od tego, kto aktualnie ma ten numer. W Manchesterze United był to Wayne Rooney. On jest legendą i ma mój szacunek. Teraz zmienił jednak klub. Lukaku zadzwonił do mnie i zapytał, czy może przejąć dziewiątkę. Powiedziałem, że nie widzę problemu. W taki sposób wszystko się odbyło. Nikt nie mówi, że dziesiątka jest aktualnie wolna. W moim przypadku, po dołączeniu do nowego klubu, dostaję taką koszulkę, ponieważ czuję się numerem dziesięć.
Wydaje się, że lubisz Lukaku, ale nie graliście jeszcze razem. W innym wywiadzie wskazałeś go jako jednego ze swoich ulubionych piłkarzy.
Tak. Zadano mi pytanie o dobrych piłkarzy w lidze i wspomniałem o Lukaku. Jest mocny fizycznie. Potrafi też strzelać wiele goli. Każdy zespół potrzebuje takiego gracza. Cieszę się, że Romelu jest w United. Myślę, że bardzo nam pomoże. Już to zrobił, choć jest w klubie bardzo krótko.
Zdarzały się momenty, w których nie byłeś silny. Czy możesz opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w spotkaniu z Anderlechtem?
Wszystko stało się w ostatnich minutach. Starałem się przyjąć piłkę na klatkę piersiową i źle wylądowałem. Wyciągnąłem nogi i zupełnie źle wylądowałem. Noga się wygięła i ścięgno nie wytrzymało. Nigdy nie stała mi się krzywda, ale wtedy czułem, że połknąłem swój język. To było bardzo dziwne uczucie, którego wcześniej nie doświadczyłem. Powiedziałem sobie, że to tylko stłuczenie. Podniosłem się, lecz czułem, że nodze brakuje równowagi. W szatni lekarze zaczęli sprawdzać nogę. Bez prześwietlenia było jednak trudno stwierdzić, na czym dokładnie polega problem. Okazało się, że uszkodzeniu uległo więzadło, to nie tajemnica. Kiedy byłem kontuzjowany, różne myśli zaczęły kołować w mojej głowie. Wszystko działo się na miesiąc przed końcem sezonu. Mam 35 lat. Na co mnie stać? Co przyniesie przyszłość? Zamiast jak zwykle koncentrować się na jednej rzeczy, miałem w głowie mnóstwo myśli. Pierwszą rzeczą, jaką sobie powiedziałem, było to, że poddanie się nie jest opcją. Doszedłem tak daleko, że zakończę to na swoich warunkach. Zejdę ze sceny wtedy, kiedy będę tego chciał. Od tamtego czasu przechodzę rehabilitację. Jestem zdeterminowany do powrotu. Chcę być lepszy i silniejszy niż wcześniej. Taki jest mój cel. I tak się stanie, nie ma innej możliwości.
Myśli zaczęły krążyć w twojej głowie i zrozumiałeś powagę sytuacji. Jakich cech boiskowej dziesiątki użyłeś, żeby sobie z nimi poradzić?
Nie pozwoliłem, żeby ta kontuzja mnie powstrzymała. Niezależnie od ludzi mówiących, że jestem za stary, że nie dam rady wrócić. Takie gadanie towarzyszy mi przez całą karierę. Mówiono, że nie jestem wystarczająco dobry, że nie pracuję na boisku i tak dalej. Wszystko to przechodziło mi przez głowę. To mnie jednak nie powstrzyma. Jestem przeciw wszystkim. Mam chęć ciągłego doskonalenia, nie poddawania się i dążenia do kolejnych celów. Chcę przekraczać granice. Takie są cechy dziesiątki.
Jak twoi synowie zareagowali na twój uraz? Do tej pory widzieli cię tylko w pełni sił. Tym razem mogli dostrzec moment słabości.
Jeśli widzą mnie jako silnego, to siebie uważają za silniejszych. Właśnie tak pracują. Są lepsi i silniejsi ode mnie. W naszej rodzinie nie chodzi o piłkarza Ibrahimovicia. On zostaje na zewnątrz. Moi synowie są w rodzinie równie ważni, jeśli nie ważniejsi, ode mnie. Oni są przyszłością. Ja robię to wszystko dla nich, żeby mogli zajść jeszcze dalej. Kiedy grają w piłkę, staram się dawać im rady. Wtedy odpowiadają, że ja nie mogę grać, bo jestem kontuzjowany. Często się przekomarzamy. To dobre dla rodziny. Ja jestem ich tatą, a oni są Maksymilianem i Vincentem. Mają swoje własne historie. Tak to działa.
W byciu dziesiątką chodzi o nastawienie mentalne. Być może to pokaże im, jak radzić sobie z opiniami innych ludzi?
Trzeba pamiętać, że jest się silnym i wierzyć w siebie. Wszystko zależy od ciebie i tego, jak daleko chcesz dojść. To detale, które ją jednak niezwykle ważne. Budujesz siebie poprzez czyny. Nie twierdzę, że czasem nie potrzebuję pomocy. Przez lata nauczyłem się, że człowiek potrzebuje wokół siebie pozytywnej energii. Spróbuj pozbyć się negatywów tak szybko, jak to możliwe. To stwarza wyłącznie irytację. Jest stratą czasu. Do tego odbiera ci energię. Jeśli masz wokół siebie zgniłe jabłko, pozbądź się go. To również cechy numeru dziesięć. Wiara w siebie i odmienny sposób myślenia.
To trochę magiczne podejście?
Tak, ale nie dochodzisz do tego od razu. Patrząc na to, co przeszedłem, byłoby ciężko komuś innemu, kto się nie spotkał z takimi sytuacjami. Trzeba zacząć mocno na samym początku. Właśnie dlatego podjęliśmy tę inicjatywę z Dziesiątką. Być może ludzie już czegoś dokonali. Pomagamy im przenieść to w przyszłość. To brzmi na łatwe, ale takie nie jest.
Masz na sobie kilka tatuaży o różnym znaczeniu. Czy wykonałeś też taki związany z kontuzją?
Nie, nie, nie. Mam jednak kilka blizn, które można nazwać tatuażami. To są pamiątki na całe życie. Zawsze będę pamiętał, przez co przeszedłem oraz o co walczyłem. Od operacji minęło osiemnaście tygodni. Pamiętam poruszanie się o kulach i leżenie w łóżku przez dwanaście godzin dziennie. Byłem przyzwyczajony do codziennych ćwiczeń, a teraz czułem się sparaliżowany. Jestem osobą, która zawsze dużo trenuje. Ciężka praca daje ci coś w zamian. Taka jest moja filozofia. Trzeba pamiętać, że byłem na szczycie, ale przez kontuzję znalazłem się w dołku. Od bycia w dwustu procentach aktywnym do braku możliwości zrobienia czegokolwiek. Do tego wszystko stało się bardzo szybko. Ta blizna przypomina mi o tym, przez co przeszedłem.
Co robisz leżąc w łóżku przez dwanaście godzin?
Co można robić? Niewiele. Po pierwsze, dużo spałem. Pomagał mi fizjoterapeuta, któremu jestem bardzo wdzięczny. Agent był przy mnie, podobnie jak rodzina. Oni zapewnili mi całą potrzebną pomoc. W takich sytuacjach dowiadujesz się, kto jest ci bliski, a kto nie. Mam 35 lat i wiem, jak to działa w futbolu. Nie zaskoczyły mnie więc te złe wydarzenia. Byłem gotowy, by się z nimi zmierzyć.
Interesujesz się stylami walki i wykorzystałeś je do rozwoju w futbolu. Dokonałeś rzeczy, których nikt nie spodziewał się zobaczyć na piłkarskim boisku. Domyślam się, że jest to związane z siłą mentalną. Czy byłeś w stanie wykorzystać takie podejście również teraz?
Trzeba zaakceptować fakt, że to wszystko zabierze trochę czasu. Należy być cierpliwym i kontynuować treningi w takim tempie, jakiego wymaga sytuacja. Oglądałem w telewizji jak inni grają. Widziałem swój zespół i chciałem tam być. Byłem na boisku przez piętnaście lat. To pierwsza tak poważna kontuzja. To było dla mnie nowe. Z każdym dniem uczyłem się jednak, jak być silniejszym. Mocna psychika to numer jeden w takiej sytuacji. Nie mogłem wpłynąć na swój stan fizyczny. Mogłem jednak wpłynąć na nastawienie i to w tym aspekcie jestem silny. Kiedy coś postanowię, nic nie jest w stanie mnie powstrzymać. Powiedziałem, że przejmę Szwecję. Zrobiłem to na śniadanie. Na lunch przejąłem Europę, a na obiad cały świat. Taki był mój plan. Dokładnie tak się stało.
W jaki sposób nowy numer dziesięć może wpłynąć na szwedzki futbol?
Mam nadzieję, że wpływ będzie pozytywny. Moje wyczyny sprawiły, że inni również mają szansę na odniesienie sukcesu. To otworzyło drzwi dla ludzi z różnych środowisk. Takich, którzy mają mniej szans od pozostałych. Wielu ludzi walczy i dokonuje różnych rzeczy bez bycia rozpoznanymi. Podobnie było ze mną. Nie dostałem wielu okazji, ale wykorzystałem swoją szansę. Nie potrzebowałem, żeby ktoś dał mi szansę. Sam ją wykorzystałem. Trzeba walczyć i być przygotowanym na wszystko. Być może będziesz musiał skręcić w lewo, być może w prawo. Musisz jednak zawsze być pewnym tego, co robisz. Trzeba wierzyć w siebie i mierzyć się z przeciwnościami. Podnosić się i iść naprzód.
Wielu ludzi przychodzi do ciebie w poszukiwaniu porady. Odgrywałeś rolę mentora w reprezentacji Szwecji, robisz to także w United. Co chcą wiedzieć młodzi piłkarze i jak możesz im pomóc?
Chodzi głównie o to, by byli skupieni na właściwych rzeczach. To inne czasy. Ja na treningi chodziłem po dziesięć kilometrów każdego dnia. Oni są na innym poziomie. Nie przechodzą przez tak trudne sytuacje. Chodzi bardziej o moje doświadczenie z boiska oraz profesjonale porady. Na najwyższym poziomie presja jest ogromna. Wielu ludzi nie rozumie poziomu, na jaki doszedłem. Nikt wcześniej tam nie był. Kiedy wstąpią do mojego świata, będą wiedzieli, czym tak naprawdę jest presja. Nigdy nie godziłem się na bycie w cieniu. Nie byłem zadowolony z przeciętności. Według mojej filozofii, po co być dobrym, skoro można być najlepszym? Na tym poziomie ludzie żyją pod presją przez 24 godziny na dobę 7 dni w tygodni. Muszą cały czas spełniać oczekiwania. Jestem tak dobry, jak mój ostatni trening i mecz. Na początku ludzie mówili, że jestem zbyt agresywny i gram za ostro. Takie rzeczy można było przeczytać w gazetach. Z takiego świata pochodzę. Rywalizowałem z Adriano, Crespo, Messim czy Ronaldinho. Nie mierzyłem się z przeciętnymi osobami z biura, przy całym szacunku. Capello powiedział mi kiedyś, że o szacunek się nie prosi, szacunku się wymaga. Tak to działa. Chciałem postępować w ten sposób w reprezentacji Szwecji. Wszyscy byliśmy podobni, ale ja zawsze mierzyłem wyżej. Kiedy ludzie pytają, czy jestem usatysfakcjonowany swoimi osiągnięciami, odpowiadam, że nie. Będę szedł naprzód, dopóki będę szczęśliwy. Nigdy nie będę jednak usatysfakcjonowany. Taki jest numer dziesięć.
Uważam, że odniosłeś ogromny sukces. Wielu ludzi się tobą inspiruje. Kiedy umieszczasz coś na Instagramie, jak się czujesz widząc odpowiedzi?
Czuję się doceniony. Zrobiłem coś, co się komuś podoba. Dostaję wiele miłości w zamian. To daje mi siłę i mnie motywuje. Czuję, że postępuję właściwie i to jest bardzo pozytywne.
Sięgasz daleko poza futbol. Mój syn zupełnie nie interesuje się piłką nożną, a cię lubi. Wzoruje się na tobie. Kiedy pytam dlaczego, odpowiada, że jesteś wojownikiem.
Walczymy o wszystko, co robimy w życiu. Kiedy odniesiesz sukces, najpiękniejszą chwilą jest spojrzenie w lustro i powiedzenie sobie, że ciężko na to pracowałeś. Będziemy musieli walczyć jeszcze bardziej i nie jesteśmy usatysfakcjonowani z tego, co zrobiliśmy do tej pory. Aspekt mentalny jest bardzo ważny. Jak już powiedziałem, po co być dobrym, skoro można być najlepszym?
Jaką charakterystykę muszą mieć dziewczynki i chłopcy ze Szwecji, którzy chcą się ubiegać o to stypendium?
Muszą mieć wiarę w sukces. Muszą mieć ambitne cele i być przygotowani na walkę. Nie mogą osiadać na laurach. Muszą cały czas chcieć iść naprzód. Nie chodzi o urodzenie się z jakąś zdolnością. Ja nie urodziłem się piłkarzem. Walczyłem o to każdego dnia na treningach. Każdy może tak postąpić. Dziewczynka, chłopiec, kobieta czy mężczyzna. Trzeba po prostu mieć odpowiednie składniki w głowie. Ja doszedłem do takiego poziomu, do jakiego byłem w stanie. Następna Dziesiątka poprowadzi szwedzki futbol jeszcze dalej i będzie jeszcze lepsza. O to w tym wszystkim chodzi. Nie trzeba się z tym urodzić. Trzeba tego chcieć. Jeśli chcesz odnieść sukces, to ci się uda.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.