Luke Shaw jest zdeterminowany, aby jak najszybciej wrócić do gry w Manchesterze United. Anglik na razie nie chce jednak wyznaczać żadnej daty powrotu.
» Luke Shaw pojechał z zespołem na zgrupowanie do USA, ale na razie trenuje indywidualnie
Shaw wraca do zdrowia po urazie stopy, którego doznał w meczu ze Swansea City (1:1) na Old Trafford pod koniec kwietnia. 22-latek poleciał z drużyną na przedsezonowe zgrupowanie do USA i na razie trenuje indywidualnie.
– Kontynuuję rehabilitację każdego dnia i na razie idzie dobrze. Nie mam żadnej konkretnej daty, ale czuję się naprawdę dobrze. Ciężko pracuję, więc im wcześniej wrócę, tym lepiej. Mam nadzieję, że stanie się to wkrótce – mówi Shaw.
– Biegam po bieżni, robię przysiady, chcę, aby moje stopy były mocne. Sporo pracy, aby utrzymać się w dobrej kondycji. Czuję się naprawdę dobrze. Oglądałem mecz z LA Galaxy i brakowało mi tego. Chcę wrócić na boisko najszybciej jak to możliwe i na nim pozostać.
– Czasami myślę, że mam pecha jeśli chodzi o moje kontuzje, szczególnie te związane z nogami. Nie chcę jednak patrzeć w przeszłość. Kontuzja, którą obecnie mam, jest niefortunna, ale to już było. Teraz muszę pozostać w formie i czuję, że w tym sezonie tak będzie.
– Czuję, że to mój sezon na to, abym udowodnił na co mnie stać. Jestem pewny siebie. Chcę pokazać wszystkim, że wierzę w moje umiejętności i udowodnić menadżerowi, że może mi zaufać.
Shaw chwali także Jose Mourinho za dobry kontakt z kontuzjowanymi zawodnikami. – Widzimy się codziennie. Kiedy ja i Ashley kończymy nasze sesje treningowe, to idziemy zobaczyć, co robią pozostali. Widzimy się wtedy z menadżerem. Pyta nas, jak się mamy, jak się mają sprawy i wie, jak przebiega rehabilitacja. Jest świetny – stwierdza Anglik.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.