Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Historia pojedynków z rosyjskimi drużynami

» 8 marca 2017, 19:54 - Autor: vanderToki - źródło: własne
Kolejna runda Ligi Europy przynosi nam pojedynek Manchesteru United z FK Rostów. Będzie to szóste starcie z klubem z Rosji w historii Czerwonych Diabłów. Prześledźmy, jak wyglądało poprzednich pięć, z których większość przypada na kadencję sir Alexa Fergusona.
Historia pojedynków z rosyjskimi drużynami
» Zapowiada się ciężkie starcie w jutrzejszym meczu z FK Rostów
Żaden zespół ze Związku Radzieckiego nie zagościł nigdy na Old Trafford, a i wyjazdy drużyny z czerwonej części Manchesteru za żelazną kurtynę nie docierały tak daleko, trafiając do Polski czy Jugosławii, lecz nie do Kraju Rad. Pierwsze starcie piłkarzy prowadzonych przez Fergusona z rosyjskimi zawodnikami miało miejsce w pierwszej rundzie Pucharu UEFA we wrześniu 1992 roku. Mecz z moskiewskim Torpedo przyciągnął na Old Trafford niecałe dwadzieścia tysięcy widzów, co było najniższą frekwencją w tamtym sezonie. Wicemistrzowie Anglii z Rosjaninem, Andriejem Kanczelskisem w składzie, nie stracili bramki, ale nie potrafili też zdobyć ani jednej. W spotkaniu tym europejski debiut zaliczył Gary Neville, wchodząc z ławki w drugiej połowie. W rewanżu bramki również nie padły i dwumecz rozstrzygnęły rzuty karne. Spośród sześciu strzelców Czerwonych Diabłów aż trzech – Steve Bruce, Brian McClair i Gary Pallister – nie potrafiło wykorzystać okazji i do następnej rundy awansowało Torpedo, zwyciężając w konkursie jedenastek 4:3.

Manchester United zdobył dwa krajowe mistrzostwa z rzędu, po czym utracił tytuł na rzecz Blackburn Rovers i w sezonie 1995/96 znów przyszło mu grać w Pucharze UEFA, gdzie ponownie w pierwszej rundzie trafił na klub z Rosji. Występujący obecnie na trzecim poziomie rozgrywkowym FK Rotor Wołgograd postawił twarde warunki i w kolejnym, trzecim już spotkaniu kibice nie zobaczyli goli. W rewanżu w Anglii goście po dwudziestu pięciu minutach gry prowadzili 2:0 po trafieniach Kazacha Władimira Niederhausa do pustej bramki oraz Olega Wierietiennikowa spoza pola karnego. W drugiej połowie gola z dobitki zdobył Paul Scholes, wprowadzony na boisko za równie młodego obrońcę, Johna O'Kane'a, zaraz po utracie drugiej bramki. W końcówce meczu w pole karne Rotoru wbiegł nawet Peter Schmeichel; Ryan Giggs dośrodkował z rzutu rożnego na głowę duńskiego bramkarza, który strzelił jedynego w karierze gola dla Manchesteru United. Niestety, nie wystarczyło to dla odmiany losów rywalizacji i Czerwone Diabły odpadły z Pucharu UEFA.

Kilkanaście lat potem, w 2008 roku, trofeum to zdobył będący rewelacją rozgrywek Zenit Sankt Petersburg. Dokładnie tydzień później w Moskwie Manchester United sięgnął po trzeci w historii Puchar Europy – Rosja wreszcie przyniosła kibicom klubu radosne chwile. Kilku zawodników Zenita pojechało następnie na Mistrzostwa Europy, gdzie Sborna wypadła nadspodziewanie dobrze, osiągając półfinał; wkrótce potem dwa kluby zmierzyły się w meczu o Superpuchar Europy w Monako. Podczas gdy United dopiero rozpoczynali sezon, dla ich rywali był to czas pełni rozgrywek ligowych, odbywających się wtedy wciąż jeszcze w systemie wiosna-jesień. Tuż przed przerwą Zenit wyszedł na prowadzenie dzięki golowi Pawła Pogrebniaka, w drugiej połowie kolejne trafienie dołożył Portugalczyk Danny. Bramkę kontaktową zdobył sprowadzony przed kilku laty z rosyjskiego Spartaka Nemanja Vidić, lecz mimo większej liczby stworzonych sytuacji United nie potrafili pokonać Małafiejewa. Dodatkowo pod koniec meczu drugą żółtą kartkę za zagranie ręką obejrzał Paul Scholes, przez co nie mógł zagrać w pierwszym spotkaniu nowego sezonu Ligi Mistrzów. Superpuchar Europy padł łupem Zenita.

W następnym sezonie Czerwone Diabły trafiły do jednej grupy z CSKA Moskwa. Kolejna po finale Ligi Mistrzów wizyta na Łużnikach miała miejsce w trzeciej kolejce rozgrywek. Sir Alex Ferguson nie mógł zabrać ze sobą kontuzjowanych Wayne'a Rooneya, Ryana Giggsa, Darrena Fletchera, Parka Ji-Sunga ani Patrice'a Evry, którego zastąpił debiutujący w Lidze Mistrzów Fabio. Mimo tego, goście mieli przewagę, która dała wreszcie pierwsze zwycięstwo nad rosyjskim klubem – 1:0 po bramce Antonio Valencii kilka minut przed końcem spotkania. Rewanż przyniósł jeszcze więcej emocji. Skład Manchesteru United ponownie był dość nietypowy, od pierwszych minut grał m. in. Kiko Macheda, a środek obrony stanowili Jonny Evans oraz Wes Brown. Najpierw gola zdobył Alan Dzagojew, wyrównał po kilku minutach Michael Owen, lecz tylko po to, by za chwilę piłkarze CSKA znów objęli prowadzenie dzięki bramce Miloša Krasicia. Drugą połowę otworzyło trafienie Wasilija Bierezuckiego i wyglądało na to, że mecz może zakończyć się dużą niespodzianką. Jednak w osiemdziesiątej czwartej minucie drogę do siatki znalazło uderzenie Paula Scholesa, a w doliczonym czasie gry znów na listę strzelców wpisał się Antonio Valencia. Remis oznaczał, że Manchester United zapewnił sobie awans do 1/8 finału. Ostatecznie wyszedł z grupy z pierwszego miejsca, a CSKA z drugiego.

Dokładnie sześć lat, co do dnia, po pierwszym meczu z CSKA Czerwone Diabły znów grały z tym klubem, tym razem na stadionie w podmoskiewskich Chimkach, ze względu na przygotowania Łużnik do mistrzostw świata. I tym razem była to trzecia kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów (co więcej, tak jak i poprzednim oba kluby rywalizowały również z VfL Wolfsburg). W piętnastej minucie meczu gola dla wicemistrzów Rosji zdobył Seydou Doumbia, w drugiej połowie wyrównał świetnie się spisujący Anthony Martial. Więcej bramek nie padło i sytuacja drużyny trenowanej przez Louisa van Gaala stała się naprawdę nieciekawa. Rewanż sędziowany przez Szymona Marciniaka miał miejsce po trzech z rzędu meczach MU bez strzelonego gola i odbywał się przy akompaniamencie okrzyków kibiców – „attack, attack!”. Wreszcie bramka padła, a zdobył ją po podaniu Jessego Lingarda Wayne Rooney. Strzałem głową zdobył gola nr 237 dla klubu, dzięki czemu wyrównał osiągnięcie Denisa Law. United zakończyli fazę grupową na trzecim miejscu i musieli zadowolić się występami w Lidze Europy; ponownie byli jednak nad rywalami z Moskwy.

Manchester United rozegrał dziewięć spotkań przeciwko rosyjskim zespołom – cztery wyjazdowe, cztery u siebie i jedno na neutralnym stadionie. Wygrał tylko dwa razy, raz na Old Trafford i raz na Łużnikach, przegrał jedyny raz w Monako, pozostałe sześć meczów to remisy. Nie jest to zachwycający bilans. Jeśli chodzi o bramki, mamy obecnie 9:8 na korzyść MU; w Anglii jest to stosunek 6:5, w Rosji 2:1. Po dwa gole strzelili Paul Scholes i Antonio Valencia, po jednym Peter Schmeichel, Nemanja Vidić, Michael Owen, Anthony Martial i Wayne Rooney. Trzech z nich może jeszcze poprawić swój wynik. Wprawdzie ten sezon pokazuje, że drużyna z Rostowa nie jest wygodnym ani łatwym przeciwnikiem, jednak United nigdy nie wyeliminowali rosyjskiego klubu w fazie pucharowej europejskich rozgrywek i najwyższa pora to zmienić.


TAGI


« Poprzedni news
UEFA potwierdza: Mecz w Rostowie się odbędzie
Następny news »
Zapowiedź: FK Rostów vs Manchester United

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (6)


Klimaa: To wszystko przeszłość :) dzisiaj jesteśmy faworytem i wygramy mecz :D
» 9 marca 2017, 18:52 #5
jaratkow: No to czuję się "podniesiony na duchu" po przeczytaniu tego artykułu ;-)
» 9 marca 2017, 10:54 #4
UrbannLegend: Bardzo fajny artykuł, świetna zaprawa przed meczem. :)
» 9 marca 2017, 01:22 #3
N17: Panie Vander, szacunek.
» 9 marca 2017, 00:16 #2
10wazzar10: vanderToki ma fach w pisaniu takich statystyk, mam nadzieje że częściej będzie nas raczył podobnymi tekstami ;)
» 8 marca 2017, 20:44 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.