Manchester United jest już jedną nogą w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdyż trudno sobie wyobrazić, aby Club Brugge w rewanżowym spotkaniu zdołał odrobić starty z pierwszego meczu. Spójrzmy, czego dowiedzieliśmy się po wtorkowym pojedynku na Old Trafford, gdyż dzisiaj będzie trochę o bestiach, potworach i innych fantastycznych dziwach.
» Chris Smalling był we wtorek prawdziwą bestią
1. Chris Smalling włączył "tryb bestii".
Rio Ferdinand w pomeczowym studio przyznał, iż angielski zawodnik jest obecnie najbardziej fizycznie oraz agresywnie grającym obrońcą Manchesteru United. Były gracz United stwierdził także, że Smalling ewidentnie włączył "tryb bestii" i trudno się z nim nie zgodzić.
Chris od początku sezonu, prezentuje bardzo wysoką formę, zbierając pochwały po każdym z dotychczasowych trzech spotkań. Podczas pojedynku z Club Brugge, Smalling dzielił i rządził w defensywie gospodarzy, nie pozwalając gościom na przeprowadzenie ani jednej groźnej akcji.
Mając w pamięci pechowy występ przeciwko Manchesterowi City z ubiegłego sezonu, zdaje się, że Anglik wyciągnął wnioski i dobrze odrobił lekcje. Po tamtym zawodniku nie ma już bowiem śladu. Teraz mamy prawdziwego lidera defensywy - oby tylko udało mu się utrzymać formę jak najdłużej.
2. Pan M jako plan B.
Marouane Fellaini być może nigdy nie zostanie pokochany przez kibiców Manchesteru United. Wielu z nich nadal uważa Belga za intruza, który został sprowadzony do klubu tylko dlatego, iż ówczesnym trenerem był David Moyes i jest niegodny noszenia czerwonej koszulki.
Jednak obecnie, Fellaini wygląda na zupełnie innego piłkarza niż za czasów Moyesa. Wraz z przyjściem Bastiana Schweinsteigera, Morgana Schneiderlina oraz Memphisa Depaya, Belg nie będzie już raczej wychodził w podstawowym składzie, ale zostanie przemianowany na człowieka od zadań specjalnych.
Jak to ma wyglądać widzieliśmy kilka razy w poprzednim sezonie, ale najlepiej było to widoczne podczas meczu z Brugge. Belg jako plan B sprawdza się doskonale, zwłaszcza dzięki swoim warunkom fizycznym. Być może nie będzie on nigdy zawodnikiem klasy światowej i ulubieńcem kibiców, ale może robić ogromną różnicę, gdy będzie wchodził z ławki. Takiego "potwora" warto mieć w składzie.
3. Latający boczni obrońcy
Wszechobecna w ubiegłym sezonie krytyka stylu gry Manchesteru United, która zarzucała Van Gaalowi toporny futbol, nie brała pod uwagę jednego - chcąc grać szybko i efektownie, należy dobrze zaczynać akcje już od własnej bramki.
Antonio Valencia oraz Luke Shaw, chociaż z różnych powodów, rzadko mieli na tyle odwagi, aby zapędzić się mocno do przodu i wesprzeć kolegów pod bramką rywala, dodając nieco szerokości akcjom.
Jednak w tym sezonie, wiele uległo zmianie. Shaw jest zupełnie innym zawodnikiem, podczas gdy Matteo Darmian zaczyna wyrastać na jeden z najlepszych zakupów United ostatnich sezonów.
Solidni w defensywie, wyrywający się do gry z przodu i wspaniale czytający grę, obaj boczni obrońcy byli jednymi z głównych aktorów wtorkowego spektaklu pokazując, dlaczego Van Gaal uważa ich za kluczowych w swoim planie.
W drugiej połowie, Shaw podał niecelnie, ale szybko zatrzymał kontratak, minął trzech rywali i doskonale podał do Rooneya, który popisał się fenomenalnym odegraniem do Memphisa. Gdyby tylko Holender uderzył celnie, bylibyśmy świadkami cudownej bramki.
A już się baliśmy, iż taki futbol odszedł na zawsze.
4. Koszmarny Rooney powinien odpocząć.
Chociaż to marzenia ściętej głowy, gdyż Van Gaal nie odsunie swojego kapitana. A szkoda, gdyż chwila odpoczynku i zastanowienie się nad swoją grą, formą, kondycją oraz postawą, dobrze zrobiłby angielskiemu zawodnikowi.
Rooney nadal nie odnalazł się na swojej nominalnej pozycji. Poza jednym wspaniałym odegraniem i kilkoma próbami, zaliczył mnóstwo koszmarnych akcji, jak chociażby ta, gdy przy kontrataku, za mocno wypuścił sobie piłkę do linii końcowej. Od napastnika tej klasy, od kapitana i piłkarza zarabiającego tyle na tydzień, zawsze oczekiwać się będzie znacznie więcej.
Obecnie Roo ma na koncie dziewięć spotkań we wszystkich rozgrywkach bez strzelonej bramki. Jest to marny wynik, lecz miejmy nadzieję, że w końcu się przebudzi. Niemniej, szukanie innego napastnika nie powinno trwać w nieskończoność.
5. Krótko i na temat: Boski Memphis.
W dwóch pierwszych meczach, Depay wyglądał przyzwoicie. Ustawiony na innej pozycji niż zwykle przeciwko Tottenhamowi, obwiniany za podejmowanie złych decyzji przeciwko Villi, Holender wciąż czekał na moment, aby udowodnić, dlaczego United mieli rację płacąc za niego 25 milionów funtów.
Przeciwko Brugge ten moment nadszedł. Numer 7 wyglądał na zupełnie innego zawodnika, był pewny siebie, robił z rywalami co chciał, a nawet bez piłki był zagrożeniem dla belgijskiej drużyny. Pokazał przebojowość, której na Old Trafford nie widziano od momentu odejścia pewnego Portugalczyka.
Pierwsza bramka Memphisa, była po prostu ładna. Drugi gol, był pokazem jego pewności siebie. Jeśli tylko Holender utrzyma formę z tego spotkania, gdzie powinien schodzić z murawy z hattrickiem, niemożliwym będzie go zatrzymać - zarówno w Premier League, jak i Lidze Mistrzów.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.