Manchester United zakończył swoją wspaniałą serię zwycięstw, przegrywając na Stamford Bridge z Chelsea 0:1. Sprawdźmy, czego dowiedzieliśmy się po tym meczu.
» Manchester United zakończył swoją wspaniałą serię zwycięstw, przegrywając na Stamford Bridge z Chelsea 0:1. Piłkarze Czerwonych Diabłów Londyn opuszczali jednak z podniesionymi głowami. Znakomity występ zanotował m.in. wracający do składu Luke Shaw. Czego jeszcze dowiedzieliśmy się po starciu z The Blues? Przeczytajcie!
1. United wciąż się rozpędzają
Czerwone Diabły przegrały niedzielne starcie w Londynie, jednak pokazały charakter, którego drużynie dawno brakowało.
Od pierwszego gwizdka, piłkarze Louisa van Gaala nie odpuszczali, grali z ogromną pewnością siebie i iskrą. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w pierwszych piętnastu minutach, goście miel 63 procent posiadania piłki.
- United robią z Chelsea co chcą - wyznał Gary Neville podczas pierwszego kwadransa gry i rzeczywiście, dominacja w posiadaniu piłki w atakujących strefach była niesamowita. Cesc Fabregas celnie na połowie rywala podawał tylko 15 razy (co było najlepszym wynikiem w Chelsea), podczas gdy każdy zawodnik z pola w United osiągnął lepszy rezultat.
- Byliśmy stroną dominującą - przyznał po spotkaniu Van Gaal i było widać, że Holender jest zadowolony z postawy swojej drużyny, w której warto przypomnieć, dokonał aż czterech zmian od zwycięskiego pojedynku z City. - Wydaje mi się, że Louis będzie szczęśliwy z tego, co pokazali jego zawodnicy. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy drogę, jaką musieli pokonać pod jego wodzą - dodał Neville.
2. Luke Shaw pokazał, dlaczego jest tyle wart
Luke Shaw był jednym z zawodników, którzy skorzystali na kontuzji kolegów i wskoczyli do pierwszego składu. Podczas swojego poprzedniego spotkania, Anglik został zmieniony już w przerwie, dlatego też z Chelsea chciał on udowodnić swoją przydatność dla drużyny.
I zrobił to. Skorzystał na ogromie wolnego miejsca na lewej flance i raz za razem niepokoił defensywę Chelsea. Anglik stworzył trzy groźne sytuacje dla swoich kolegów, podczas gdy cała drużyna gospodarzy stworzyła takich okazji cztery. - Był najlepszym atakującym United w drugiej połowie - zauważył Neville. - Niesamowite, iż to jego pierwszy mecz po powrocie.
Jedno z podań Shawa mogło i powinno zakończyć się golem dla United, jednak Falcao w wybornej sytuacji, nie zmieścił piłki w bramce. - Ramires został wprowadzony na prawą stronę, żeby ukrócić harce Luke'a - stwierdził Gary i jest to najlepszy komplement obrazujący postawę Anglika.
3. Falcao frustruje już wszystkich
To, co udało się Anglikowi, niestety nie udało się Kolumbijczykowi. Jego powrót wymusił przeniesienie Wayne'a Rooneya. - Będąc wszechstronnym, czasami musisz zapłacić za to cenę - stwierdził jeszcze przed meczem Thierry Henry i miał wiele racji.
Nikt bowiem nie potrafił zrozumieć decyzji o wycofaniu Rooneya ze strefy ataku i umieszczenia tam Falcao. Nie można zarzucić napastnikowi, iż się nie starał, bowiem jako jedyny z United wykonał 60 sprintów, jednak ponownie był to dla niego frustrujący występ.
Dwie z jego prób zakończyły się... cóż, nieciekawie. Najpierw strzał zablokował Gary Cahill, a chwilę później bramkarz Chelsea zdążył wyjaśnić sytuacje, nim Radamel zdążył pomyśleć o oddaniu strzału.
Jednakże, kiedy nadeszła TA CHWILA, El Tigre postawił na siłę, a nie na precyzję i jego strzał z ostrego kąta okazał się niecelny. Podsumowując, Kolumbijczyk ma na swoim koncie obecnie 4 bramki w 25 występach, a ostatni raz na listę strzelców wpisał się 9 meczy temu. Co więcej, to po jego stracie ruszyła akcja, która zakończyła się bramką dla Chelsea.
- Wszystko zaczęło się tam, przy linii środkowej - zauważa Neville. - Został oszukany przez Terry'ego, który okazał się silniejszy niż nasz napastnik.
Ile jeszcze okazji na udowodnienie swojej wartości dostanie Falcao nie wiadomo. Pewne jest, iż jedną z najważniejszych zaprzepaścił w niedzielę.
4. Kontuzje odegrały swoją rolę
Pomocnicy United byli głównym motorem napędowym stojącym za świetną postawą w lidze, o czym najlepiej świadczy fakt, iż bez Michaela Carricka i Daleya Blinda, drużyna nie wyglądała już tak dobrze.
Urazy powyższej dwójki sprawiły, iż nastawiony ofensywnie Ander Herrera musiał grać głębiej niż Wayne Rooney, co nie skończyło się zbyt dobrze. Gdyby Carrick lub Blind byli dostępni, mecz ten potoczyłby się zupełnie inaczej. Jednakże, teraz można tylko gdybać i żałować.
5. Antonio Valencia nie wykorzystał swojego potencjału
Ander Herrera powoli staje się jednym z najważniejszych poruczników Wayne'a Rooneya, co idealnie pokazuje sytuacja, w której nie przebierał w słowach, napominając Antonio Valencię.
Ekwadorczyk zdążył już odpokutować gola, którego podarował Arsenalowi w Pucharze Anglii, jednakże w niedzielę znów dały znać o sobie dawne demony. Nie wykorzystywał swojej szybkości, nie pracował dla drużyny i miał problemy w defensywie.
Biorąc pod uwagę, iż jest on autostopowiczem na prawej obronie, Rafael Da Silva ma jeszcze swoją szansę. A to zapowiada ciekawą rywalizację.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.