Bar, spokojny, nie wadził nikomu,
Biafra najdziksze wymyślał swawole...
Jak się spotkali, podyskutować musieli, a co z tego wyszło, przeczytajcie sami:
Bar, drogi redaktorze vel administratorze przyjacielu DP...
Kiedy 2 sierpnia tego roku, po kilku meczach na tournee, popełniłem pewną notkę, ludzie chcieli mnie zjeść w komentarzach. "Jesteś naiwny" to najłagodniejsze określenie z tamtego okresu. O co wówczas była ta cała burza?
A właśnie odnośnie, jak to ładnie nazwałeś, "wielkiego klubu, średnich zawodników". W spotkaniach z LA Galaxy, AS Romą oraz Interem Mediolan na nowej dla fanów United pozycji (wahadłowego) szalał wówczas Ashley Young. Przyzwyczajeni do słabych występów Anglika kibice, nie dali się przekonać, iż może pod wodzą nowego menedżera, były zawodnik Aston Villi znów będzie grał tak, jak kiedyś. Ash został skreślony na dobre przed tym, nim zaczął się sezon.
Jednak coś dziwnego stało się po kilku tygodniach sezonu. Ashley załapał się kilka razy do pierwszej jedenastki, rozgrywał zawody jak w pamiętnym meczu z Arsenalem sprzed kilku lat i wszyscy łapali się za głowę. Bo jak to tak? Taki marniak, nasz nurek Young, nagle potrafi grać?
Cóż, okazuje się, że czasami potrzeba mocniejszej motywacji, innego podejścia, innej taktyki. Anglik wydaje się stworzony do formacji 3-5-2, co było doskonale widać w ostatnich meczach. Jest to przykład zawodnika, który potrafił odnaleźć się w klubie, chociaż został już dawno skreślony. Warto zaznaczyć, iż obecnie, wobec kontuzji wahadłowego, tempo gry United mocno siadło.
Jak mówiłeś, to nie może być wielki klub, średnich zawodników, a trzeba przyznać, że właśnie takim średniakiem jest Ashley. Jednakże, w odpowiednich rękach i przy odpowiedniej taktyce, ten średniak staje się nagle dobrym zawodnikiem. Takiemu warto dać szanse.
Na drugim biegunie jest z kolei wspomniany przez ciebie Jonny Evans. Chłopak Facet skreślony powinien być już od dawna, bowiem właśnie takim średniakiem jest. Zamiast tego, kibice woleli w ostatnich sezonach skupić się na Youngu, zamiast na Irlandczyku. W ostatniej kampanii prezentował on taki sam poziom jak Anglik, jednak to nie na nim wieszano psy. Tutaj pojawia się taka kwestia, iż Young wyciągnął wnioski ze swojej gry, a Jonny, jak kaleczył grę defensywą, tak kaleczy dalej.
Naprawdę, znajomi mi świadkiem, iż za każdym razem, kiedy posiada on piłkę, boję się o grę United. Nie potrafi on grać pod presją, nie potrafi dobrze asekurować kolegów, nie potrafi zbyt wiele, jak na klub rangi United. Young przy nowym menedżerze odżył, zaczął dawać z siebie więcej, a Evans? Zaczął dawać prezenty rywalom. Idę o zakład, że gdyby nie De Gea, facet miałby na koncie kilka ładnych "katastrofalnych zagrań otwierających drogę do bramki". Kiedy dodamy do tego fakt, iż teoretycznie jest on naszym najbardziej doświadczonym defensorem...
Tak jak wspominałeś, wielkie kluby mają dwójkę bardzo dobrych środkowych obrońców albo przynajmniej jednego bardzo dobrego, a drugiego dobrego. My mamy Jonny'ego i dopóki on będzie stanowił o "sile" naszej defensywy, o mistrzostwie i triumfie w Lidze Mistrzów nie mamy co marzyć.
Parafrazując tytuł pewnego filmu, to nie jest klub dla średnich zawodników.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treść komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.