Phil Neville określa czas spędzony w sztabie szkoleniowym Manchesteru United jako najlepszy w jego karierze. Były Czerwony Diabeł jest przekonany również, iż mimo niepowodzenia w pracy na Old Trafford, David Moyes zostałby przywitany przez kibiców w Teatrze Marzeń owacją na stojąco.
» Phil Neville cieszy się nowym rozdziałem w swoim życiu
- Pewnego razu obudziłem się o 4:30 rano i zastanawiałem się, czy jest to zbyt wczesna pora, żeby pójść do pracy. Moja żona by mnie wyśmiała, ale ja mógłbym tam spać. W nocy zwykle spałem przez dwie godziny, ponieważ tak bardzo chciałem wrócić do pracy. Jako piłkarz również wykazywałem się takim profesjonalizmem, lecz kiedy zostałem trenerem, to marzyłem o tym, żeby przeprowadzić się do Carrington. To naprawdę najlepsza rzecz, jakiej doświadczyłem w swojej przygodzie z futbolem. Bycie zawodnikiem nie mogło się z tym równać.
- Trudno było odejść z Old Trafford. Po raz pierwszy opuszczałem klub w glorii sukcesu, drugą rozłąkę odebrałem jako porażkę. Nie uważam jednak, że zawaliłem swoją robotę. Myślę, że dobrze wypełniałem swoje obowiązki. Czułem gorycz porażki, bo nie odnieśliśmy sukcesu. Doświadczyłem swoistej pustki i minęło sporo czasu, nim się z tym uporałem. Przejście do Evertonu było moją decyzją. Widziałem koniec pewnego etapu w moim życiu, z United osiągnąłem to, co chciałem, więc nie żałowałem swojej decyzji. Później było jednak inaczej. Byłem przekonany, że jestem wystarczająco dobry, by pełnić rolę trenera. Skończyliśmy ligę na siódmym miejscu i to bardzo mnie bolało. Czasem wspominam wszystkie rozczarowania w swojej karierze. Zarówno te związane z Manchesterem United, jak i reprezentacją Anglii. Sądzę, że ubiegły rok ma na mnie największy wpływ.
- Dzień, w którym zwolniono Davida Moyesa był najgorszym w mojej przygodzie z piłką. To było okropne. Nie jestem pewien, czy ten krok tak bardzo mnie zszokował. Nie mogłem jednak uwierzyć w sposób, w jaki to wszystko się odbyło. W futbolu można zwolnić każdego, ale pogłoski w tej sprawie pojawiły się już dzień wcześniej. Media wiedziały o wszystkim szybciej, niż menadżer i sztab szkoleniowy. To był Manchester United. Klub, który w mojej opinii załatwiał swoje problemy we właściwy sposób. Przecież ta sprawa mogła się zakończyć tak, jak inne w przeszłości. Tego dnia wszyscy wcześnie stawiliśmy się w Carrington.
- To było smutne, ponieważ moi współpracownicy byli jednocześnie moimi przyjaciółmi. Mam dla nich ogromny szacunek. Menadżer dał mi szansę. Wróciłem do Manchesteru United ze względu na Davida Moyesa. Nigdy wcześniej nie widziałem, by ludzie tracili pracę w ten sposób. Później rozmawiałem z Edem Woodwardem, który zapytał, czy mógłbym być asystentem Ryana Giggsa. To nie ułatwiło mi sprawy, wszystko jeszcze bardziej się zagmatwało. Pół godziny później byłem już na boisku treningowym. To było surrealistyczne. Starałem się przeprowadzić trening wspólnie z Ryanem, ale w mojej głowie wirowało mnóstwo myśli.
- Nie było mnie przy rozmowie Davida Moyesa z piłkarzami, ale chyba Anders Lindegaard powiedział, że menadżer wygłosił jedną z najlepszych przemów, jakich dane mu było wysłuchać. David Moyes to honorowy człowiek. Nie musiał odnosić się do zawodników, lecz chciał to zrobić. Jeżeli teraz pojawiłby się na Old Trafford, to dostałby owację na stojąco. Fani wiedzą, że on miał jaja przyjmując tę posadę. Kilku czołowych menadżerów przebąkiwało coś na temat wakatu w Manchesterze United, a jednak to on jasno oznajmił, że podejmie się tego zadania. Uważam, że powinien być z tego dumny.
- W chwili, w której David Moyes został zwolniony było wiadomo, że ja odejdę z klubu po zakończeniu sezonu. Te cztery tygodnie z Ryanem były magiczne. Menadżer powiedział mi, bym trzymał się blisko Giggsa, bo to będzie bezcenne doświadczenie na początku mojej przygody z byciem trenerem. Szybko domyśliliśmy się, że Ryan nie zostanie menadżerem na stałe, a ja pomyślałem, że skoro jeden człowiek dał ci szansę na tym stanowisku, to należy odejść razem z nim.
- Lubię być zajęty. Właśnie dlatego tak bardzo podobała mi się praca trenera w United. Miałem okazję planować treningi dla wspaniałych zawodników. David Moyes i Steve Round od razu przekazali mi tę odpowiedzialność. Oni rzucili mnie na głęboką wodę i powiedzieli, że muszę sobie z tym poradzić. Jeżeli piłkarze będą się skarżyli na brak organizacji, to będzie to moja wina. Musiałem być w klubie każdego dnia i pracować na pełnych obrotach. Chciałem planować poszczególne zajęcia na cztery mecze do przodu. Inni trenerzy pewnie by pomyśleli, że w tym tempie nie dożyję 45 lat, lecz ja to uwielbiałem.
- Pewne rzeczy zrobiliśmy dobrze, a inne mogliśmy załatwić nieco lepiej. Po części myślę jednak, że to było niemożliwe zadanie i że David Moyes nie miał szans na odniesienie sukcesu. Prawie zastanawiałem się, czy Szkot był potrzebny do tego, by klub mógł przejść w erę Louisa van Gaala. Zawodnicy odczuwali opór przed zmianami. Trzeba jednak przyznać, że sir Alex Ferguson był traktowany wyjątkowo. Jeżeli nadal byłbym zawodnikiem, to pewnie zachowywałbym się podobnie. Przecież dotychczasowe metody przyniosły klubowi mnóstwo sukcesów. Uważam, że piłkarze czerpali przyjemność z naszych treningów. Wspomniany wcześniej opór był jednak niezwykle istotny. Ktoś inny przyszedł do klubu i próbował wprowadzić nieco zróżnicowane metody. Być może powinniśmy być bardziej bezwzględni przy rekrutacji nowych graczy. Trzeba jednak pamiętać, że objęliśmy zespół, który właśnie wygrał ligę z przewagą jedenastu punktów. Nasze pierwsze okno transferowe było początkiem końca. Nie wprowadziliśmy do zespołu niezbędnej świeżości. Później męczyliśmy się coraz bardziej. Myślę, że ta drużyna nigdy nie grała na miarę oczekiwań Davida Moyesa. Nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu, który umożliwiłby nam zdobycie trofeów.
- Największym rozczarowaniem była porażka z Sunderlandem w Pucharze Ligi. Jeżeli udałoby nam się zgarnąć ten puchar pokonując Manchester City, to sprawy mogły się potoczyć zupełnie inaczej. To był punkt zwrotny. Potem wszystko wyglądało coraz gorzej. Długo myślałem na temat ostatniego sezonu. Być może powinniśmy być bardziej stanowczy podczas pierwszego okna transferowego. Może menadżer powinien zrozumieć United szybciej, niż to zrobił. To trudne. Właśnie dlatego on potrzebował czasu. Powinien otrzymać go więcej.
- Później zostałem komentatorem BBC. Po meczu Anglii z Włochami na mundialu żartowałem, że z 15 milionów ludzi, którzy obejrzeli to spotkanie, tylko nieco ponad 400 narzekało, więc powinienem być zadowolony. Mówili, że mówiłem w sposób zbyt monotonny i być może faktycznie przekaz nie był idealny. Patrząc wstecz myślę, że wtedy nie byłem jeszcze gotowy na podjęcie tej pracy. Być może BBC nie powinno desygnować mnie do komentowania takiego meczu. Ja jednak ich do tego zachęcałem, ponieważ wcześniej wykonałem sporo pracy. To była najlepsza rzecz, jaka mi się przytrafiła, chciałbym myśleć, że od tamtego czasu poszliśmy do przodu. Chcę podziękować również BBC. Oni bardzo mnie wspierali. W odpowiedzi zadeklarowałem, iż chcę komentować tyle spotkań, ile to możliwe.
- Po powrocie z Brazylii miałem okazję obejrzeć mecz krykieta w towarzystwie Jonathana Agnewa. Geoff Boycott również tam był. Przez godzinę oprowadzał mnie po stadionie i wszystkim przedstawiał. Później usiedliśmy i zanim się obejrzałem, on dał mi wspaniała lekcję pracy w mediach. Powiedział, że powinienem dostać się do radia. Zacząłem się śmiać. Myślałem, że w ten sposób próbuje powiedzieć coś na temat mojej urody. On przekonywałem jednak, że muszę znaleźć pewność siebie. Tam jest nieco łatwiej, ponieważ widzowie nie widzą opisywanych rzeczy, więc nie będą w stanie wytknąć komentatorowi pomyłki. To daje szanse na zdobycie doświadczenia. Od tamtego czasu sporo pracowałem w radiu. Prawie w ogóle nie przebywam w domu. Tutaj trzeba być obecnym każdego dnia, by nauczyć się czegoś nowego. Wszędzie jest mnie pełno. Przechadzam się po Londynie jak student. Mój brat często pyta, po co zajmuję się konkretnym meczem, na przykład Genoa – Palermo. Ale ja to uwielbiam. Nawiasem mówiąc, w Palermo gra Paulo Dybala, który w przyszłości zostanie wielką gwiazdą. Zapamiętajcie to imię. Podchodzę do pracy w mediach tak samo, jak do roli trenera. Przez cały czas się uczę. Czytam sporo gazet, by wyrobić sobie opinię. Sprawdzam statystyki i oglądam mnóstwo meczów. Tego popołudnia jestem wolny, lecz są dwa spotkania Bundesligi, do których muszę się przygotować, gdyż niedługo będę komentował ich mecze.
- David Moyes zaproponował się posadę w Realu Sociedad, lecz odmówiłem, co bardzo zdziwiło moją żonę. Ona widzi we mnie menadżera lub trenera. W przeszłości zastanawialiśmy się nad życiem poza granicami Anglii. Teraz chcę jednak wziąć swój los we własne ręce. Kilka miesięcy temu moim celem byłby po prostu powrót do futbolu. Świat jest jednak pełen możliwości, a po pięciu miesiącach pracy w mediach uświadomiłem sobie, że potrzebowałem takiej przerwy. Po zakończeniu kariery współpracowałem ze Stuartem Pearcem w reprezentacji Anglii do lat 21, a później wróciłem do United. Nie miałem więc kiedy odetchnąć od futbolu. Teraz patrzę na swoje życie nieco inaczej. Zmiany wyszły mi na dobre i pokazały mi nową perspektywę. Cały czas obserwuję jak beznadziejnie traktowani są menadżerowie, którzy tracą swoje posady bez możliwości wykazania się. Ja otrzymałem ofertę prowadzenia Brighton, lecz ją odrzuciłem. Ludzie, którzy są mi bliscy myśleli, że ta decyzja była głupia. Jeżeli podejmę się jakiegoś zadania, to muszę być w tym dobry. Chcę zdobyć niezbędne doświadczenie.
- W tym momencie to nie dla mnie. Po pierwsze dlatego, iż nie jestem gotowy. Obecnie staram się zdobyć licencję UEFA Pro, lecz nie mam wystarczająco dużo doświadczenia. Podpisałem dwuletni kontrakt z BBC i to część mojej nauki. Często rozmawiam na ten temat z Garym. Jesteśmy współwłaścicielami klubu Salford City. Może to droga dla nas? Być może jakaś rola będzie nas cieszyła bardziej, niż zwykłe siedzenie na ławce trenerskiej. Jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ zasoby finansowe pozwalają nam decydować o swojej przyszłości. Podczas pracy w mediach miałem okazję wrócić na Old Trafford, lecz szczerze mówiąc, nie czułem się tam dobrze. Po meczu zadzwoniłem do Gary’ego i naszego ojca i powiedziałem im o tym. Mówię to jako kibic Manchesteru United. Chcę po prostu iść naprzód, nie zamierzam się odwracać - powiedział Phil Neville.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.