Zastanawialiście się kiedyś, jak może wyglądać dzień z życia nowego menedżera Manchesteru United? A może macie ochotę przeczytać kilka wpisów z jego prywatnego dziennika? Poniżej znajdziecie czwartą notkę, oczywiście, z lekkim przymrużeniem oka.
>>Coraz lepiej czuję się w tym ponurym angielskim klimacie - nauczyłem nawet Falcao mówić po angielsku, czym zaskoczył wszystkie dziennikarzyny na konferencji prasowej. Jest naprawdę dobrze, tylko jednego nie jestem w stanie nadal zrozumieć, ale to pewnie jakaś sprawa kulturowa...
Od początku mojego pobytu tutaj, wszyscy dookoła mówią o jakimś klubie z Liverpoolu. Że największy rywal, że odwieczny wróg i dodają coś o jakiejś pieprzonej grzędzie na którą nie można ich wpuścić. Okej, pewnie mają rację, w końcu oni dłużej żyją w tym mieście. Postanowiłem się temu przyjrzeć.
Pierwsze WOW zrobiłem, jak zobaczyłem, iż sprzedali Hanniballa Lectera do mojej drogiej Barsy. Drugie WOW zrobiłem, jak zobaczyłem, że w jego miejsce ściągnęli specjalistę od fajerwerków. Trzecie WOW pojawiło się, kiedy zrozumiałem, iż wydali prawie 60 milionów na chłopaków z Southampton. Jednak prawdziwe WOOOOW zrobiłem po spojrzeniu na obecną tabelę. 10 miejsce - ha ha ha. Jeśli tak ma wyglądać największy rywal to wygranie Premier League będzie prostsze niż uczynienie Eda swoją dziweczką.
Mamy już na pokładzie Di Marię, Falcao, Blinda, Shawa, Herrerę i Rojo. Udało się opchnąć mistrza w podawaniu piłek na boki do Aston Villi, który najpewniej zostanie tam po zakończeniu wypożyczenia - pięknie, po prostu pięknie. I jeszcze nam za to zapłacą. Teraz tylko wywalić miłośnika hamburgerów, który szczyci się, że ma wytatuowaną mapę świata na ciele. Kilka małych zmian i mamy VANCHESTER.
Dziennikarzyki coś tam marudzą, że klub utracił tożsamość, że to już nie jest Manchester United jaki znali itd. Nie mam pojęcia o czym mówią. Dokupię tylko jeszcze kilku piłkarzy zimą to może się zamkną. A nie, wróć. Oni nigdy się nie zamykają. Nawet jak zdobywasz mistrzostwo to ciągle ujadają. Przez takich typów jak oni traciłem robotę w Barcelonie i Ajaxie. Popaprańcy. Teraz się jednak nie dam. To może być ostatni projekt w moim życiu. To VANCHESTER UNITED i nikomu nie pozwolę stanąć sobie na drodze.
Udało nam się wygrać z Queens Park Rangers. Ed o mało nie doszedł z wrażenia, iż w końcu wygraliśmy. I to w jakim stylu. 4:0 - wszyscy widzieli? Co z tego, że z beniaminkiem, od czegoś trzeba zacząć prawda? Nie od razu VANCHESTER zbudowano i Edziu doskonale o tym wie. Dlatego powoli szykujemy ofertę za mojego Kevinka. Wtedy zacznie się zabawa...
PS: Drogi dzienniczku, nawet nie wiesz jak bardzo rozpiera mnie duma, kiedy oglądam kolejne setki marnowane przez Dannny'ego. Miły z niech murzynek, ale taktycznie leżał i kwiczał. Podobno przed jakimś tam meczem z Bayernem, uczulali napastników, aby będąc sam na sam z Nauerem ładować po ziemi. I wiesz co kochany Danny zrobił? LOBOWAŁ! Przegościu!<<
Tekst nie jest już tłumaczeniem, tylko autorską kontynuacją pomysłu.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.