W tym sezonie czeka go jeszcze mniej więcej 40 takich spotkań z prasą, w zależności od tego, jak
Czerwone Diabły poradzą sobie podczas kampanii, ale jeśli mielibyśmy wyciągnąć jakieś wnioski z tej przeprowadzonej w Hollywood to trzeba stwierdzić, iż wszystko wyglądało niczym scenariusz filmowy.
Dwójka jego nowych graczy, Ander Herrera i Luke Shaw została już odpytana przez prasę. Odpowiedzi udzielane przez Shawa były typowe dla 19-letniego piłkarza. Na przykład: "Osobiście, uważam, iż United jest największym klubem na świecie, który będzie popychał mnie do jak najlepszych występów w jego barwach".
Tymczasem, niespełna miesiąc po swojej przeprowadzce z Athletic Bilbao, Herrera odpowiadał w języku angielskim, chociaż przy swoim boku miał tłumacza na wypadek podchwytliwych pytań. Wszystkie kwestie wypowiadane były w dobrej wierze, jednak w momencie, kiedy Ander został poproszony o wyjaśnienie, dlaczego jego przenosiny na Old Trafford nie powiodły się rok wcześniej, Bask nie miał wątpliwości, jak należy odpowiedzieć.
"Nie zamierzam rozmawiać o przeszłości, chcę mówić tylko o przyszłości - stwierdził stanowczo. - Jestem tutaj szczęśliwy i nie chcę mówić o tym, co miało miejsce 12 miesięcy temu".
Herrera to inteligentny człowiek, który nie chce wywołać burzy w Bilbao, miejscu w którym się urodził, jeszcze przed swoim pierwszym meczem dla United.
W chwili, kiedy głos zabrał menedżer, wszystko stało się jasne. Wprawdzie pewne niuanse zostały zatracone podczas tłumaczenia, Van Gaal był pewny swoich odpowiedzi. Zapytany, czy zobowiązania marketingowe Manchesteru United wpłyną na przygotowania jego drużyny oraz czy całe tournee może być postrzegane tylko i wyłącznie jako zabieg marketingowy, Holender wyznał:
"Mniej więcej. Musimy przygotować się do sezonu, a kiedy musisz przy tym uczestniczyć w komercyjnych projektach, pokonywać spore dystanse i zmagać się z jet lagiem (zespołem nagłej zmiany czasowej przyp. red.) nie wpływa to zbyt dobrze na przygotowania".
Dziennikarze wiedzieli, iż otrzymali odpowiedź, jakiej potrzebowali.
"Tour było już zaplanowane, więc musiałem się dostosować, a United zrobią wszystko, żeby zaadoptować się do moich zasad. Niemniej, mówiłem już o tym ostatnio".
Nie była to żadna zakodowana wiadomość, po prostu szczerość. Pep Guardiola podczas swojej przygody w Barcelonie wiele razy podkreślał, iż nie jest fanem dalekich podróży podczas przedsezonowych przygotowań, ale jego przełożeni nalegali, bowiem było to ważne dla marki klubu. Pieniądze generowane przez tournee pomagały opłacać piłkarzy grających w Barsie, więc tour trzeba było kontynuować. Jeśli Van Gaal faktycznie będzie miał wiele do powiedzenia - a wszystko na to wskazuje - przyszłoroczne przygotowania odbędą się w miejscu, położonym znacznie bliżej Anglii i będą trwały mniej niż obecne (trzy tygodnie przyp. red.).
"Tak, mam nadzieję, że będzie trwało to krócej, ale to zostało już między nami wyjaśnione. Jestem więc pewien, iż tak będzie".
Większość kibiców United niezbyt przejmuje się tym, gdzie ich klub gra podczas przedsezonu. Lubią, kiedy drużyna jest dobrze przygotowana, ale przed zdobyciem Ligi Mistrzów w 2008
Czerwone Diabły grały mecze w Azji, a potem, w środku sezonu rozegrali towarzyskie spotkanie w Arabii Saudyjskiej.
W lipcu 2008 grali w południowej Afryce i Nigerii, a w grudniu tego roku, wyruszyli także do Japonii na Klubowe Mistrzostwa Świata. Zawodnicy mieli problemy z jet lagiem, a mimo to zostali mistrzami świata a później obronili mistrzowski tytuł.
Podróże nie robią wielkiej różnicy i United nie zamierzają ich zaprzestawać w miejsca, które pozytywnie wpływają na marketing. Poza tym, są również zalety grania w Stanach. Ośrodki treningowe są wspaniałe, a zawodnicy cieszą się względną anonimowością, pomijając fakt, że potyczkę z LA Galaxy obejrzy 80 tysięcy ludzi.
Kilka tysięcy przybyło na otwartą sesję treningową, gdzie Van Gaal nie zostawił suchej nitki na swoich podopiecznych, kiedy ci wykonywali trening strzelecki.
„Muszę przyznać, że zawodnicy prezentują się fantastycznie – powiedział Van Gaal na konferencji.”
„Myślicie, że każdy nowy trener by tak powiedział, ale ja mówię serio. Zawodnicy nie mogą doczekać się instrukcji od moich asystentów. Koncentracja na treningach jest na najwyższym poziomie. Musimy jednak zobaczyć, czy z naszą grą będzie podobnie.”
Van Gaal jest poważnym i upartym człowiekiem jeśli chodzi o wygrywanie meczów przez jego drużynę. Z kolei może ponarzekać na korki w Los Angeles, przez które musiał przeprosić za spóźnienie się na konferencję prasową po raz pierwszy w swojej karierze.
Ed Woodward wrócił do Anglii z USA we wtorek, rzekomo w sprawach codziennych, mimo faktu, iż miał został w Ameryce. On też się dopiero uczy. Rok temu był tematem rozmów, które twierdziły, że poleciał do Australii załatwić pilne negocjacje transferowe, choć sam nigdy tego nie powiedział.
Woodward spotkał się z brytyjskimi dziennikarzami w poniedziałek i był z nimi bardzo szczery. Powiedział im o zdjęciu tablicy wyników z pierwszego meczu przeciwko Olympiakosowi (0:2), które posiada. Tłumaczył, że to w ramach przypomnienia, żeby klub nigdy już tak nisko nie upadł. To był najniższy możliwy poziom, który klub osiągnęli United pod wodzą Davida Moyesa. Spotkanie zaczęło się spokojnie, kibice śpiewali nazwisko menedżera, a wraz z końcowym gwizdkiem kłócili się przez niego między sobą.
United muszą ponownie zabrać się za swoje cele transferowe po odejściu Davida Moyesa, ale na chwilę obecną utknęli z Herrerą i Shawem oraz nadzieją, że uda się im sprowadzić kolejnych zawodników, pomimo słów Van Gaala:
„Na chwilę obecną, nie mogę powiedzieć nic o składzie i wzmocnieniach. Chcę poznać moich zawodników. Kiedy jestem szkoleniowcem i wydaję rozkazy by grać w dany sposób, to wtedy widzę kto jak się prezentuje.”
„To dlatego nie mogę odpowiedzieć teraz na pytanie. Chcę każdemu dać szansę na zaimponowanie mi.”
Woodward z kolei powiedział, że nie ma powodu, dla którego United miało by przebić światowy rekord transferowy i Van Gaal ma wolną rękę, jeśli chce sprowadzić do klubu wielkich zawodników. Słowa to jedno, ale obecne cele United nie zbliżają się nawet do kwoty, jaką Real Madryt zapłacił za Garetha Bale’a. To stanie się natomiast, jeśli
Czerwone Diabły sprowadzą Matsa Hummelsa z Borussii, Daleya Blinda z Ajaxu, Thomasa Vermaelena z Arsenalu i Stefana de Vrija z Feyernordu. Zważywszy na fakt, że z klubem pożegnał się już Nemanja Vidić, Patrice Evra oraz Rio Ferdinand, wzmocnienie obrony wydaje się być priorytetem.
W starciu z LA Galaxy piłkarze już dostaną swoją pierwszą szansę na zaimponowanie. Jeśli się nie uda, nie wszyscy dostaną drugą.
Współpraca:
JRI