Cierpliwość Danny’ego Welbecka w walce o miejsce na boisku jest regularnie wystawiana na próbę. Młody napastnik jest jednak gotów za każdym razem dowieść swojej wartości.
Jak oceniasz swój udział w obecnym sezonie?Na samym początku wyglądało to różnie. Nie grałem na mojej ulubionej pozycji, na szpicy – większość czasu spędziłem na skrzydle – więc odczuwałem różnicę w grze w stosunku do ubiegłego sezonu, kiedy to grałem właśnie jako napastnik. Mimo tego, sprawia mi to radość, drużyna prezentuje się dobrze, mamy świetną pozycję w lidze. A to jest w tym wszystkim najważniejsze.
Masz jakieś cele na 2013 rok?Szczerze mówiąc, to w ogóle o tym nie myślałem, ale wiem jedno – jeżeli naprawdę się starasz i stąpasz twardo po ziemi, nie ma dla ciebie żadnych ograniczeń, możesz osiągnąć wszystko. Chcę grać dla Manchesteru United i zdobywać bramki, ale przede wszystkim chcę czerpać z tego radość.
Którego z kolegów z szatni chciałbyś mieć u boku podczas bitwy na śnieżki?Kogoś, kto dobrze rzuca, David de Gea to wybór obowiązkowy. Ma ogromne dłonie, gdyby przyłożył ci taką śnieżką, na pewno byś to odczuł! Wziąłbym też ze sobą Antonio Valencię. Ma silne ramiona i tak sobie myślę, że rzucałby te śnieżki z taką siłą, która dziurawiłaby innych na wylot...
Przeczytaj cały wywiad!Wysoka forma Jonnego Evansa utrzymywała się przez większość 2012 roku, wciąż szuka on jednak sposobu na to, by lepiej prezentować się w obronie. A przy okazji szczerze przyznaje, że uwielbia ofensywny futbol…
Jak do tej pory ułożył się twój sezon?Kontuzja wykluczyła mnie z gry po kilku pierwszych spotkaniach. Najpierw była operacja kostki, po wszystkim musiałem wejść w rytm meczowy i ostrożnie wrócić do gry. Myślę, że poradziłem sobie z tym nieźle, zagrałem w zadowalającej ilości spotkań i jestem z tego szczęśliwy. Zbliżał się mecz z Manchesterem City, to też miało wpływ na to, że byłem zdeterminowany do szybkiego powrotu. Jak już mówiłem, jestem zadowolony.
Najlepsze w tym chyba jest to, że też wpisujesz się na listy strzelców…Tak, wiem. Zdobyłem w tym sezonie już cztery bramki i nawet dla mnie jest to zaskoczeniem. Jeżeli nawet ja trafiam do siatki, to powiem ci szczerze – cztery lata zajęło mi zdobycie mojej pierwszej bramki dla United, w porównaniu do tego, obecnie wpadają jedna za drugą. Myślę, że uda mi się zdobyć jeszcze kilka.
Nic dziwnego, pewnie czujesz na sobie presję rodziny i przyjaciół, którzy stawiają pieniądze u bukmacherów na to, że strzelisz pierwszą bramkę w danym spotkaniu…Słuchaj, oni stawiają na to pieniądze od czterech lat. Są całkowicie spłukani! Ale ja lubię od czasu do czasu wpakować piłkę do siatki, czuję wtedy, że poprawiłem element mojej gry na przestrzeni tych kilku sezonów.
Przeczytaj cały wywiad!