Akwinata: To nie dyskutuj. W piątym akapicie poprzedniego posta napisałem Ci coś na ten temat, nie moja wina, że nie potrafisz wnioskować.
"Acha" pisze się jako formę zachwytu, a nie potwierdzenie, którego rolę pełni "aha". Nie jestem filologiem, ale zawsze tak to było pisane/używane. Może wraz z przyrostem idiotów stwierdzono, że pisownia nie ma znaczenia (podobnie zrobiono kilka lat temu z formą "tam pisze"), ale jak zerknąłem do słownika na sjp.pl to chyba jednak miałem rację.
Ale to nie Tobie oceniać kto i kiedy ma się posługiwać wtrąceniami z obcego języka. Jak dorośniesz i oczytasz się nieco bardziej to dojdziesz do wniosku, że pewne zwroty o wiele lepiej brzmią w językach obcych, bo są bardziej esencjonalne. Idiotyczne natomiast jest to, że Ty użyłeś zwrotu z błędem i śmiesz jeszcze krytykować mnie.
Cieszy mnie to, bo nie koleguję się z osobami, które zamiast dyskusji wolą doczepiać się do miasta, w którym mieszkam (jakbym jeszcze sam sobie je wybrał), bo uważam to za zwykłe chamstwo.
UŁ. Tytuł raczej nie powinien leżeć w Twoim obszarze zainteresowań, bo nie czuję się zobowiązany, by tłumaczyć się Tobie z moich planów naukowych. Wystarczy mi pozytywna opinia promotora.
Nie, nie będę traktował pisania na forach mniej oficjalnie, bo nie widzę nic oficjalnego w poprawnym używaniu ojczystego języka. A owszem wymagałeś powagi krytykując moją rzekomą infantylność - chodziło Ci o treść i formę. Chyba, że nie byłeś świadomy konsekwencji tego, co napisałeś.
Jeśli termin Lwów robi na Tobie wrażenie, to szczerze współczuję, że tak to odebrałeś. A ironii nie pojąłeś, bo właśnie tyle jest warte Twoje niezbyt erudycyjne wykształcenie. Podpowiem - we Lwowie i Wilnie przed wojną mieszkał kwiat polskiej inteligencji i nawet Warszawę traktowali (co prawda nieco humorystycznie, ale jednak) jako "małe miasteczko przy granicy z Prusami". Tak mniej więcej zachowałeś się wobec mnie tylko dlatego, że miałem inne zdanie niż Ty.
Pierwsze słyszę aby ludzie na filozofii czy innych kierunkach humanistycznych mogli nabawić się kompleksów wynikających z ignorancji. Ja wiem, że panuje mit gloryfikacji uczelni technicznych, ale niektórzy na szczęście chcą się rozwijać intelektualnie a nie kończyć zawodówki, po których nie mają pojęcia o otaczającej ich rzeczywistości, idą na wybory i nie wiedzą kto naprawdę jest prawicą, kto centrum a kto lewicą a później narzekają np. na system podatkowy. Dzisiejsi inżynierowie to półgłówki w przeciwieństwie do tego, co prezentowali np. w XX-leciu międzywojennym. Obecnie większość (na szczęście są wyjątki) potrafi robić tylko tę czynność, której się nauczyli w owej wyższej zawodówce. Ale tak jest na wszystkich kierunkach i jak ktoś nad sobą nie pracuje, to czego by nie skończył i tak będzie idiotą z papierkiem.
Tytuł inżyniera dostaje się po uczelniach technicznych, nawet jak w nazwie mają "medyczny", bo takowe też wydają ów tytuł, gdyż mają profil taki, że otrzymuje się pewną zdolność techniczną po ich ukończeniu. A co do zaniedbywania logiki - zostaw to osobom, które zajmują się tym zawodowo i uwierz mi na słowo.
Polemizowałbym, ale ufam, że sobie poradzisz.
Wybacz, ale niektórzy już są na tyle dojrzali, że "elo" trudno się spodziewać. To było fajne w gimnazjum jak była fascynacja workowatymi ciuchami, ale mnie tego typu zwroty "nie kręcą". Nie wymagam jednak od Ciebie tego samego, więc nie stresuj się, po prostu chciałem Ci dociąć - jak widać celnie.
Mój błąd - zasugerowałem się ukończonym licencjatem i czymś o wyższym wykształceniu. Po gimnazjum wypadałoby jednak zachować podstawowe reguły polskiej pisowni a nie czepiać się przeoczenia faktu.
Skoro wiesz, to się może zastosuj, bo formę "cb" ostatnio widziałem na blogu jak byłem w klasie maturalnej i przygotowywałem prezentację o błędach językowych w Internecie. Tym bardziej, że ja nie wymagam cudów.
W mowie nieformalnej dopuszczalne są błędy gramatyczne/składniowe/ortograficzne? Ciekawe.
Nie wiedziałeś czym się zajmuje pisząc "głębokie rezerwy", więc to usprawiedliwienie jest naciągane. I owszem zrozumiałem, tak samo jak Ty zrozumiesz jak napiszę do Ciebie "Ty robić błenda za błond w składnia", ale to raczej niczego nie dowodzi o poprawności.
Jakbyś nie zauważył "płytkie" jest antonimem "głębokie", więc skoro mogą być głębokie rezerwy to mogą być i płytkie w Twoim rozumieniu. To, że nie potrafisz stopniować to już nie moja wina.
I naprawdę nie musisz się pocić z tłumaczeniem tego, co zostało zrozumiane i wyśmiane za brak poprawności językowej. Następnym razem po prostu doczytaj dokładniej, przemyśl i dopiero odpowiedz - to pomaga w dyskusji i ułatwi Ci takie trudne zabiegi językowe jak stopniowanie.