Przed niedzielnym spotkaniem z Norwich, oficjalna strona internetowa Manchesteru United przeprowadziła wywiad młodym obrońcą, który przez cztery miesiące grał na Carrow Road.
» Ritchie opowiada o pobycie w Norwich
Pierwsze cztery miesiące tego sezonu spędziłeś w Norwich, czyli u niedzielnego rywala Manchesteru United. Jak wspominasz swój pobyt na Carrow Road?
Wiele się nauczyłem, nawet mimo że nie w każdym meczu grałem. Myślę, że wystąpiłem w sześciu czy siedmiu spotkaniach. Już same treningi z nimi były dla mnie odmianą. Nauczyłem się innej taktyki, widziałem jak inny menedżer na wszystko patrzy. Zagrałem sześć meczów w Premier League i taki był cel, żeby grać jak najwięcej. Kontuzja trochę pokrzyżowała te plany, ale myślę, że już same treningi z Norwich mi pomogły, a występy w lidze tylko zaprocentują w dalszym rozwoju.
Co zapadło Ci w pamięć z tych siedmiu rozegranych meczów?
Bramka przeciw Stoke! Jeśli miałbym wskazać drużynę, przeciwko której chciałem strzelić gola, byli to Stoke. Tak więc udało mi się i ogólnie powinniśmy wygrać tamten mecz, ale niestety straciliśmy bramkę w 93. czy 94. minucie. Mój gol w tym spotkaniu jest fajnym wspomnieniem z tego okresu, ale też gra przeciwko Chelsea. Każdy chce grać przeciwko wielkim klubom, a wtedy mi się to udało.
Jak możesz porównać menedżera Norwich Paula Lamberta, do innego Szkota, czyli sir Alexa?
Różnica jest dość wyraźna. Tutaj menedżer przychodzi na treningi tylko, żeby popatrzeć i trochę się pośmiać. W mniejszych zespołach, ciągle widzi się menedżerów trochę aktywniej biorących udział w treningach. Paul Lambert jest jednym z nich. Często przychodzi po treningu do szatni czy do pokoju odnowy biologicznej, żeby pożartować z chłopakami. Trenuje też z nimi na siłowni. Jest bardzo zaangażowany w to, co robi jego zespół. Wszyscy wiedzą co im wolno, a czego nie. Swoje wymagania jasno nakreślił na początku sezonu, powiedział też czego od wszystkich oczekuje i jak mają do tego dojść. Teraz właśnie wykonują jego plan.
Pierwszym celem Norwich było pozostanie w pierwszej połowie tabeli. Mają obecnie 14 punktów przewagi nad strefą spadkową i wygląda na to, że ich plan działa. Dobrze im idzie?
O tak, idzie im świetnie. Jedną z cech wyróżniających Norwich jest fakt, że nie mają wielkich nazwisk w zespole. Wiedzą skąd się tu wzięli, niektórzy z nich przyszli do Premier League z League One, gdy klub awansował. Zostawiono też menedżera. Tak więc wiedzą czego oczekuje od nich menedżer. Grają taką piłkę, jaka zapewniła im awans do najlepszej ligi w Anglii. Zdają sobie sprawę, że ciężko się przeciw nim gra. Mają po prostu mentalność zwycięzców.
Wprawdzie nie mogłeś zagrać przeciwko Manchesterowi United na Old Trafford, ale jak oceniasz występ Norwich – czy byli jakoś szczególnie zmotywowani?
Myślę, że każdy zespół przyjeżdżający na Old Trafford gra swój najlepszy mecz w sezonie. Każdy chce tu pokonać Manchester United i nie inaczej było z Norwich. Mieli swoje okazje, żeby prowadzić 1-0, ale ostatecznie to doświadczenie Czerwonych Diabłów wygrało. Na Old Trafford jest duże boisko, więc po dziewięćdziesięciu minutach biegania za piłką jesteś bardzo zmęczony. Właśnie dlatego United dużo goli strzelają w końcówce. Przez cały mecz utrzymują się przy piłce. Tak zrobili wtedy z Norwich.
Norwich mieli jedną wspaniałą okazję na bramkę – jak myślisz, czy Anthony Pilkington nadal pamięta o swoim pudle?
Hmm, pewnie tak, ale Pilkington to świetny zawodnik, który dla Norwich strzelił już wiele bramek w Premier League. To jasne, że każdy chciałby strzelić gola na Old Trafford, ale jeśli to się nie uda, nie można sobie zaprzątać głowy. Jeśli by się tym zbytnio przejmował, już nigdy nie stanąłby oko w oko z bramkarzem. Anthony taki nie jest, zapomina o porażkach i próbuje dalej.
Grałeś z piłkarzami Norwich, trenowałeś z nimi codziennie. Czy przed nadchodzącym meczem sir Alex prosił Cię o jakąś radę?
Myślę, że w Carrington jest znakomity sztab ludzi zajmujących się rozpracowaniem rywala i wykonują oni świetną robotę. Dzięki temu raczej już wiedzą wszystko, co im potrzeba, żeby wygrać w niedzielę z Norwich.
U siebie Norwich przegrali tylko trzy mecze w tym sezonie, tyle samo ile Chelsea przegrała na Stamford Bridge. Dlaczego Carrow Road jest tak ciężkim terenem dla przyjezdnych?
Więc tak – po pierwsze, to bardzo daleko – jadąc samochodem, to cztery godziny od Manchesteru. Dlatego United raczej polecą do Norwich samolotem. Po drugie dlatego, że w okolicy jest tylko jeden tak dobry klub i wszyscy miejscowi mu kibicują. W centrum kraju jest siedem czy osiem dobrych drużyn, więc liczba fanów znacznie się rozkłada.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.