Nie każdy piłkarz debiutuje w klubie jak Javier Hernández. Nie każdy piłkarz od razu gra tak, jak się od niego oczekuje. Nie każdy piłkarz pozostaje „kiepskim piłkarzem” na zawsze. Kontynuuję wpisy o Davidzie de Gei, choć dziś zmieniam formę, ponieważ nie mam już ochoty pisać po raz kolejny jak należy patrzeć na jego dotychczasowe dwa występy i jakie trzeba mieć oczekiwania na jego pierwszy sezon w Anglii. Chcę, żebyście przypomnieli sobie jak w United debiutowali zawodnicy, którzy dziś uchodzą w drużynie za tych ważniejszych.
Zacznijmy od kapitana. Przyszedł do klubu w połowie sezonu 2005/06, po dwóch miesiącach przerwy w grze, ponieważ rozgrywki w Rosji skończyły się na początku listopada. Grał w rezerwach, gdzie w swoim pierwszym meczu został zmieniony po zaledwie 45 minutach. Początki w pierwszej drużynie też nie były łatwe, znacznie ustępował Rio Ferdinandowi, kibice często go krytykowali i dziwili się Fergusonowi, że ściągnął do klubu jakiegoś Serba z Moskwy. Wszystko zaczęło się zmieniać po wygraniu Pucharu Ligi, kiedy w klubie znowu zaczęło być optymistycznie (a po odpadnięciu z Ligi Mistrzów po fazie grupowej przez pewien czas był bardzo pesymistycznie). Nemanja Vidić w pozostałych meczach sezonu nie grał rewelacyjnie, ale solidnie i z meczu na mecz było widać postęp. Dziś jest kapitanem Manchesteru United i wraz z Rio Ferdinandem tworzy najlepszą parę stoperów na świecie.
Podczas tego samego zimowego okienka transferowego w 2006 roku, wraz z Serbem, do United trafił Patrice Evra. Francuz także nie zachwycił trenera rezerw w "pamiętnym" dla nich meczu. Zadebiutował w pierwszej drużynie w wyjazdowym meczu z Manchesterem City. Dokładnie pamiętam to spotkanie i szalejącego Trevora Sinclaira, który dosłownie zniszczył Evrę. Zniszczył tak, że po pierwszej połowie Sir Alex Ferguson podszedł do Francuza i powiedział mu „usiądź teraz na ławce i pooglądaj angielską piłkę”. Po latach Evra wspominał, że dzięki meczowi z Burton Albion w Pucharze Anglii zrozumiał, że United to coś poważniejszego niż AS Monaco. Oglądając spotkanie razem z 75-tysięczną publicznością uświadomił sobie, że nie osiągnął szczytu kariery samą grą w finale Ligi Mistrzów, ale szczyt kariery może dopiero osiągnąć w Manchesterze United. Ćwiczył nad sprawnością, spędzał godziny na siłowni, a od nowego sezonu stał się ulubieńcem kibiców. Zajął w składzie miejsce Gabriela Heinze (kibice wybrali go najlepszym zawodnikiem 2005 roku), który niezadowolony z walki z Evrą uciekł do Realu Madryt. Evra stał się jednym z najlepszych bocznych obrońców świata.
Pod koniec maja 2007 roku oficjalna strona United ogłosiła transfery Naniego i Andersona. Obaj swój pierwszy sezon w Anglii mieli raczej udany, ale łatwo nam oceniać teraz, z perspektywy czasu. Portugalczyk przychodząc na Old Trafford był w cieniu Cristiano Ronaldo, od razu został nazwany „słabszym z Portugalczyków”. I choć miał kilka bardzo dobrych spotkań i strzelał ładne bramki z dystansu, to był bardzo frustrującym zawodnikiem, dokładnie jak jego rodak w pierwszych sezonach w klubie. Jego forma i rola w drużynie uległy znacznej poprawie po odejściu Ronaldo do Hiszpanii. Jeśli chodzi o Andersona, to dobre mecze przeplatał dość średnimi, ale serca kibiców zdobył rywalizując z Gerrardem czy Fabregasem. Nie był jednak czołowym środkowym pomocnikiem w United, ponieważ w tych ważniejszych meczach Sir Alex stawiał częściej na trójkę angielskich pomocników w składzie Hargreaves, Scholes i Carrick.
Ciężkie zadanie miał też Antonio Valencia, który przybył do klubu w tym samym okienku transferowym, w którym do Realu Madryt odszedł Cristiano Ronaldo – od razu został mianowany następcą Portugalczyka, choć każdy, kto interesował się w miarę ligą angielską, zdawał sobie sprawę z różnicy w stylu gry obu zawodników. Valencia był często krytykowany za „brak lewej nogi”, za przewidywalność i niedryblowanie, do czego przyzwyczaił jego poprzednik. Pierwszy sezon - w ogólnym rozrachunku - miał udany. Gdy w jego drugim sezonie w klubie kontuzja wyeliminowała go na pół roku, po powrocie udowodnił swoją wartość, przebijając się do pierwszego składu – w tych najważniejszych spotkaniach kosztem Naniego, który kierował ofensywą w United. Dziś nikt już nie powie, że Valencia był nieudanym transferem.
Wszyscy zawodnicy, którzy zostali przeze mnie wymienieni, nie są Anglikami. Przychodząc do klubu (oprócz Valencii), dopiero debiutowali w lidze angielskiej. Dzisiaj nikt nie mówi, że są słabi; dzisiaj nikt nie pamięta, że grali średnio. Sir Alex Ferguson dał im szansę na ogrywanie się w Premier League właśnie w Manchesterze United, bo wiedział, że tak będzie dla nich najlepiej (ten fragment to odpowiedź na komentarz jednego z użytkowników, który sądzi, że nasz nowy bramkarz powinien zostać wypożyczony do Norwich, żeby oswoić się z ligą). Słuchając i czytając opinie niektórych kibiców United bardzo boleśnie krytykujące Hiszpana po jego dwóch (!) meczach w klubie, zastanawiam się czy mają oni krótką pamięć, kibicują od niedawna czy po prostu nie znają się na piłce nożnej.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.