Zawsze jest smutno, kiedy odchodzi ograny, doświadczony i lubiany zawodnik, a już szczególnie, gdy odchodzi ich dwóch. Nie można jednak wiecznie trwać w smutku, bo piłka nożna polega na tym, że cały czas trzeba iść do przodu. Uwielbiam Browna i O'Shea, jest mi przykro, że wychowankowie nie będą występować już więcej w koszulce Manchesteru United, ale staram się zrozumieć powody, dla których Sir Alex Ferguson zdecydował się sprzedać ich do Sunderlandu.
Wes Brown tak naprawdę od trzech lat jest cieniem zawodnika, który był bardzo pewnym punktem drużyny zdobywającej w 2008 roku The Double. Od momentu pierwszych plotek o sprzedaży kilku zawodników, każdemu najłatwiej przyszło pogodzić się z decyzją o pozbyciu się Anglika. W zeszłym sezonie grał bardzo rzadko, był nisko w hierarchii obrońców, a po kupnie Phila Jonesa z Blackburn jego pozycja w klubie była jeszcze słabsza. Nie ma co rozpaczać, tylko trzymać kciuki za Wesa i cieszyć się, że będzie mógł wreszcie grać regularnie w pierwszym składzie, czego mu z pewnością w ostatnich miesiącach brakowało.
Dużo trudniejsza dla kibica Manchesteru United jest sprawa z Sheasym. Uwielbiany za swoją uniwersalność i nie narzekanie za pełnienie w klubie roli zapchaj-dziury. Został pokochany przez wszystkich jeszcze bardziej, gdy w sezonie 2006/07 musiał na kilkanaście minut zastąpić w bramce Edwina van der Sara, który po wykorzystaniu trzech zmian z powodu urazu musiał opuścić boisko. Kilka razy zdarzyło mu się nawet wystąpić w ataku, ale były to także ostatnie minuty meczu, kiedy przy niekorzystnym rezultacie potrzebowaliśmy w polu karnym wysokiego zawodnika do wygrywania pojedynków główkowych. W sezonie 2005/06, gdy długą kontuzję miał Paul Scholes i Alan Smith, a w klubie nie było jeszcze Michaela Carricka, O'Shea występował czasem jako środkowy pomocnik. Jednak zauważcie sami... cenimy O'Shea za to, że był uniwersalny, ale tak naprawdę poza kilkoma, krótkimi występami na zupełnie innych pozycjach, jego uniwersalność polegała głównie na tym, że potrafi grać z boku, jak i w środku obrony - coś, co potrafi coraz więcej obrońców, a w naszym klubie dobrze na boku radzi sobie m.in. Chris Smalling i Jonny Evans (co idealnie zaprezentował w drugim ligowym meczu z Chelsea), a jeśli wierzyć opiniom oglądających uważnie mecze Blackburn, Phil Jones także potrafi grać z boku i aktualnie jest on naszym najbardziej uniwersalnym obrońcą (grał także jako defensywny pomocnik).
Wydaje mi się, że rolę O'Shea może pełnić teraz na stałe Jonny Evans, który niestety nie ma wielkiego grona zwolenników. Ja widzę w nim jednak nadzieję, bo miał już bardzo dobry okres w klubie (znokautował wtedy Drogbę), ale jak to już bywa, kibice mają lepszą pamięć do wpadek i zakrętów, których niestety Evans miał trochę za dużo w zeszłym sezonie. Jest młodszy od O'Shea, który w wieku Jonny'ego także nie był uważany za wielkiego piłkarza, wyśmiewano się z niego, nieustannie krytykowano i często zamiast O'Shea nazywano go O'Shit. Ech, czasy się zmieniają... może dlatego warto jednak nie skreślać Evansa przedwcześnie?
Jestem przekonany, że sprzedaż dwójki wychowanków, którzy nigdy nie pragnęli sławy, nie przyszła Fergusonowi z łatwością. Trzeba zrozumieć, że ci piłkarze się niestety starzeli, a do pierwszej drużyny pukają już inni zdolni i młodsi. Szkot nieczęsto dokonuje rewolucji kadrowej, ale kiedy już się na nią decyduje, to zwykle wie co robi, umiejąc zauważyć zalety nowych graczy.
Fakt, mamy teraz tylko trzech nominalnych bocznych obrońców, lewego Evrę, prawego Rafaela i (oficjalnie) lewego Fabio, który jednak w ostatnich miesiącach, zabierając miejsce w składzie swojemu bratu pokazał, że z prawej strony także nieźle sobie radzi. Okienko transferowe potrwa jednak jeszcze niecałe dwa miesiące, nie wiemy jakie plany ma Ferguson, być może jesteśmy blisko finalizacji kolejnego transferu. Nie możemy jeszcze oceniać ruchów Fergusona, kiedy nawet nie zobaczyliśmy United bez Browna i O'Shea i nie wiemy czy będą za nich grać aktualni gracze czy przyjdzie ktoś zupełnie nowy (być może zawodnik rezerw lub akademii).
Nowy sezon stał się bardzo ekscytujący jeszcze zanim piłkarze na dobre rozpoczęli do niego przygotowania. Ogromne zmiany w składzie, strata wielu doświadczonych zawodników i obdarzenie młodzieży ogromnym zaufaniem pokazuje nam, że Sir Alex podjął się wyzwania zbudowania kolejnej drużyny. Drużyny, która być może jako gotowy produkt zostanie przekazana jego następcy. Ale o tym to już nawet nie chcę myśleć, widząc ile smutku przyniosło odejście Browna i O'Shea.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.