W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.
Antonio Valencia jest wdzięczny sir Aleksowi Fergusonowi za umiejętne kierowanie jego karierą. Ekwadorczyk, choć nie jest tak przebojowy jak Cristiano Ronaldo, to szybko zyskał sympatię kibiców na Old Trafford.
» W grze Antonio Valencii po kontuzji kostki nie widać śladu
Postępów Valencii nie zatrzymało nawet groźne złamanie kostki we wrześniu 2010 roku, przez które skrzydłowy musiał długo pauzować. Ekwadorczyk przyznaje, że zaraz po przyjściu do Manchesteru United miał pewne wątpliwości.
– Wiedziałem jak dobrym piłkarzem był Cristiano Ronaldo. Menadżer zdjął jednak ze mnie presję mówiąc: Sprowadziłem cię tutaj, abyś wykonywał swoją pracę, a nie był Cristiano Ronaldo. Jeśli to będziesz robił, to będziemy szczęśliwi. Te słowa pomogły mi w szybszej aklimatyzacji. Mogłem skoncentrować się na byciu sobą – mówi Valencia w rozmowie z MUTV.
– Jedną z moich ambicji była gra dla wielkiego klubu. Zawsze podziwiałem Manchester United. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem, że się mną interesują, to nie mogłem w to uwierzyć.
– Zacząłem wierzyć dopiero po rozmowie z sir Aleksem Fergusonem. Od razu zadzwoniłem do mojej rodziny w Ekwadorze, aby im o tym wszystkim opowiedzieć.
– Zaskoczyło mnie to jak ciężko wszyscy tutaj pracują. Słyszałem o zwycięskiej mentalności zawodników Manchesteru United i mogę wam powiedzieć, że ona naprawdę istnieje – dodaje Antonio.
Wsparcie kibiców
Valencia przyznaje również, że w szybszym powrocie do gry po długiej kontuzji pomogli mu kibice Manchesteru United.
– Największym zmartwieniem była pierwsza walka o piłkę. Myślisz, że możesz grać ostrożniej przez pierwszych kilka meczów, ale kiedy jesteś na boisku, musisz dawać z siebie wszystko – twierdzi Valencia.
– Moim pierwszym poważnym sprawdzianem było spotkanie z Marsylią. Zaatakowałem piłkę lewą nogą i trochę zabolało. Wszystko działo się w ferworze walki, więc o tym zapomniałem.
– Kiedy wracałem po kontuzji w meczu z Arsenalem, to na trybunach siedziała moja siostra. Powiedziała, że otrzymałem owację jak David Beckham. Takie wsparcie dodaje ci dodatkowej motywacji. Nie chcesz zawieść tych ludzi – dodaje Antonio.
lukep: Mnie tylko martwi słabsza forma Naniego po powrocie do składu Valenci, który z meczu na mecz gra coraz lepiej ;)
a u Portugalczyka widać dołek formy ostatnio....
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.