toporminator: A więc przed nami wielkie święto, 178 Bitwa o Anglię! Po różnicy w tabeli między obiema ekipami można by odnieść mylne wrażenie że gramy z jakimś średniakiem, jednak na jakiej to pozycji by nie byli podopieczni Beniteza, Liverpool pozostanie Liverpoolem, a taka konfrontacja zawsze zapowiada wielkie emocje!
United zapewne bez Rooneya, Fletcher także raczej nie zagra, ale nie ma co narzekać - tak jak my mamy kim tych zawodników zastąpić, tak w The Reds na boisko nie wybiegną zapewne ani Torres ani Gerrard, a godnych zastępców nie widać. To wręcz wymarzona pora by odwiecznego rywala pokonać, Liverpool jest w wyraźnym kryzysie, dwóch niekwestionowanych liderów nie zagra - trudno o lepszą sytuację!
Ciekaw jestem jakim składem zaskoczy dziś SAF, jednak wszystko wygląda na to że postawi na weteranów. Ja widzę to tak:
VDS
Neville - Rio - Evans - Evra
Valencia - Scholes - Carrick - Giggs
Owen - Berbatow
Kto ewentualnie? Najbardziej prawdopodobne jest, że zamiast "Rudego" zagra Anderson. Sir Alex wyraźnie na niego stawia ostatnimi czasy. Co do Naniego to raczej wątpię by zagrał od pierwszej minuty, Giggs ostatnio w dobrej formie był, z Boltonem zagrał świetnie!
Tak więc liczę na zwycięstwo, nie musi to być jakiś wielki mecz którego nie zapomnimy do końca życia - wystarczy mi pewne zwycięstwo, by przypieczętować wyższość nad rywalem. Tu nie tylko chodzi o wynik, tu walczymy o honor, żaden mecz ligowy nie liczy się tak jak ten z Liverpoolem. Więc dalej United, pokażmy Diabelną potęgę!