Po bardzo dramatycznym meczu, Manchester United pokonał Chelsea Londyn w finale Ligi Mistrzów! Czerwone Diabły okazały się lepsze dopiero po siódmej serii rzutów karnych. Po regulaminowym czasie było 1:1.
» Po bardzo dramatycznym meczu, Manchester United pokonał Chelsea Londyn w finale Ligi Mistrzów!
Od początku meczu obie drużyny grały dosyć nerwowo. W pierwszych chwilach Chelsea rzadziej gubiła piłkę, a Manchester potrafił tylko dwa razy zagrać na prawe skrzydło, jednak futbolówka i tak nie trafiła do adresata. Sytacja ta uległa zmianie już w piątej minucie, gdy Scholes i Carrick opanowali środek pola i bardzo dokładnie rozdzialali piłkę pomiędzy Hargreavesem i Ronaldo. Ten drugi zdołał nawet oddać strzał na bramkę, lecz Cech złapał futbolówkę.
Kibice zdecydowanie dopisali. Przez całe spotkanie słychać było głośne śpiewy, a gdy było to konieczne także i gwizdy. Obrońcy Czerwonych Diabłów pokazali wielkie skupienie. Ferdinand dwukrotnie powstrzymal groźne akcje The Blues - raz wślizgiem przed polem karnym, a raz wybijając piłkę z pola bramkowego.
W 17 minucie miała miejsce nieprzyjemna sytuacja - nerwy wzięły górę nad Makalele, który po tym jak został faulowany pod własnym polem karnym, zaczął się przepychać w walce o piłkę już po gwizdku, co wywołało "reakcję łańcuchową" i w jenej chwili kilkunastu piłkarzy zaczęło wyjaśniać sobie całą sytuację. Sędzia szybko opanował jednak przepychanki i rozpoczęli grę.
Chwilę później United wywalczyło rzut rożny, który jednak nic do gry nie wniósł. Podczas wychodzenia z piłką z własnej połowy, Makalele został powalony na ziemię przez Scholesa. Anglik mocno ucierpiał w tym starciu i musiał opuścić boisko zalewając się strugami krwi. Mimo tego, że sam zostal boleśnie potraktowany, to jednak zobaczył żółty kartonik za niesportowe zachowanie.
Po powrocie pomocnika na boisko United jakby odżyło i częściej zaczęło stwarzać sobie sytuacje pod polem karnym rywala. W 26. minucie miała miejsce cudowna akcja Manchesteru United. Hargeaves wymienił kilka krótkich podań z Brownem, a ten drugi zdołał wrzucić z narożnika boiska wprost na głowę niepilnowanego Cristiano Ronaldo. Portugalczyk udowodnił precyzyjnym strzałem głową, że jest najlepszym piłkarzem świata i umieścił piłkę w siatce. Cech stał jak zaczarowany.
Po tym trafieniu Chelsea jakby przestała wierzyć we własne siły. Gracze z Londynu nie mieli w sobie dość piłkarskiej złości i jakby brakowała charakteru, aby śmiało zaatakować. W 34. minucie po niepewnej grze defensywy United Chelsea stworzyła bardzo groźną sytuację, w której Van der Sar musiał wybić piłkę niemalże z linii bramkowej. Jak pokazały jednak powtórki, Michael Ballack, który atakował na bramkę Holendra popychał Ferdinanda, przez co Anglik nie mógł czysto wybić piłki i omało nie wpakował jej do własnej bramki. Sędzia jednak nic takiego nie zauważył i z rzutu rożnego dośrodkowywał Malouda.
Edwin Van der Sar zdecydowanie wyszedł z bramki i wypiąstkował piłkę, do której dopadł Rooney i pociągnął prawym skrzydłem. W końcu futbolówka trafiła do Teveza, który głową trafił w nogi Cecha. Obrońcy jeszcze desperacko wykopnęli piłke przed pole karne, gdzie dopadł do niej Carrick i atomowym strzałem posłał ją w kierunku bramki, jednak Czech ponownie bardzo dobrze się wykazał.
W 44. minucie Ferdinand faulował na pograniczu pola karnego. Anglik za nieprzepisowe powstrzymanie zawodnika wychodzącego na czystą pozycję zobaczył żółtą kartkę. Do piłki podeszło trzech piłkarzy The Blues, jednak to Didier Drogba zdecydował się uderzyć. Piłka poleciała jednak ponad poprzeczką.
Co się odwlecze to nie uciecze - niestety dla Manchesteru United to przysłowie sprawdziło się w przypadku Chelsea. Chwilę po niewykorzystanym rzucie wolnym, gdy United przedarło się na ich połowę, stworzyli sobie akcję z kontry. Piłka przy próbie strzału odbiła się jeszcze od Vidica i trafiła pod nogi Franka Lamparda. Van der Sar został zmylony rykoszetem i nie zdążył sparować strzału. Tak więc było 1:1, a angielski pomocnik mógł ofiarować trafienie swojej zmarłej w kwietniu matce.
The Blues jakby odżyli, uwierzyli w siebie. W tej połowie nie udało im się jednak zdobyć bramki, Ricardo Carvalho jedynie zobaczył żółtą kartkę za brutalny faul na Ronaldo. Pierwszą połowę można było podsumować jako znakomitą grę bramkarzy. Zarówno Van der Sar jak i Cech kilka razy popiasli się znakomitymi interwencjami. Z gry więcej miał Manchester United, lecz to Chelsea potrafiła wykorzystać sytuację, która im się nadarzyła. Własnie skuteczności zabrakło mistrzom Anglii podczas pierwszych 45 minut.
Pierwsi na drugą część meczu wyszli gracze Manchesteru United i bylo widać, że są spragnieni gry. Bez zmian w obu jedenastkach. Od początku to Manchester przeważał. Gracze w czerwonych koszulkach walczyli wszędzie i o każdą piłkę.
W 50. minucie Joe Cole brutalnie sfaulował Carricka, lecz od żółtej kartki uchroniło go tłumaczenie, że chcial trafić w piłkę. Zaraz po wznowieniu gry, kilka metrów dalej, faulowany Ronaldo. Wrzutka w pole karne z boku boiska jednak niecelna i od bramki Cech.
Mimo iż posiadanie piłki w 60. minucie zdecydowanie przemawiało za Mancheterem United (68%-32%), to Chelsea potrafiła stworzyć groźne sytauacje i podenerwować trochę obronę Czerwonych Diabłów. Ballack w pewnym momencie dopałd do piłki, kilka razy popchnął ją do przodu i potężnie huknął w kierunku bramki. Jego uderzenie wylądowało jednak na bierzni stadionu.
Podczas gdy Ferguson starał się pomóc swoim pilkarzom przy linii, Avram Grant siedział na ławce trenerskiej z miną na twarzy, jakby zaraz miał wybuchnąć. Następca Jose Mourinho dobrze wywiązał się z powierzonej mu roli i przygotował swoich piłkarzy do tego meczu. Im bliżej końca spotkania, tym The Blues byli groźniejsi.
W 68. minucie Rio Ferdinand źle nadepnął, przez co musiał opuścić boisko na noszach. Chwilę później powrócił jednak na plac gry. Wraz z jego wejściem w zespół z Manchesteru wstąpiły nowe siły i Carrick zdołał wywalczyć rzut rożny. Przy kornerze w pole karne Cecha wbiegł tradycyjnie Vidic, ale zrobił to chyba zbyt spontanicznie i z rozpędu faulował.
W 75. minucie próbkę swoich umiejętności dał Cristiano Ronaldo. Portugalczyk dryblował dziś bardzo skutecznie. Wywalczył rzut rożny, którego jednak nie potrafili wykorzystac jego koledzy. Chwilę później nerwowo w polu karnym Van der Sara. Malouda jakby chciał wykorzystać fakt, że Ferdinand był już karany w tym meczu, zanurkował w polu karnym po kontakcie z Anglikiem. Lubos Michel nie dał się jednak nabrać i wskazal na piąty metr.
Trzy minuty później gra się zaostrzyła. Najpier Didier Drogba, właściwie z niczego uderzył w słupek. Ta sytuacja rozbudziła Czerwone Diabły, które zdały sobie spraw, że mogło już być po meczu. Długie podanie do Rooneya, odegranie do Teveza, który w walce z Ballackiem faulował... Już kilka minut później Argentyńczyk ponowanie pokazał wolę walki i silnie uderzył. Strzał minął słupek bramki zaledwie o kilkanaście centymetrów.
Na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu rozgrzewkę rozpoczął Ryan Giggs. Zmiana była jak najbardziej potrzebna, gdyż w szeregach Diabłów widać już było zmęczenie. Walijczyk na trzy minuty przed końcem spotkania doczekał się historycznej chwili i wyszyedł na boisko, ustanawiając tym samym klubowy rekord w ilości rozegranych spotkań.
U piłkarzy obu drużyn widać było już ogromne zmęczenie - podanie pozostawialy wiele do życzenia, a sprinty do piłki były zdecydowanie rzadkością. Lubos Michel zakończył zatem drugą połowę remisem 1:1, a zawodnicy mogli udać się na kilka minut do szatni, aby odpocząć.
Rozgrywkę lepiej rozpoczął Manchester. Gracze Fergusona otrzymali zapewne reprymendę od trenera i od 91. minuty było widać większe skupienie. Ładną akcję rozpoczął Hargreaves z Ronaldo, ale w odpowiednim momencie z bramki wyszedł Cech i złapał piłkę zanim dopadł do niej Tevez.
W 94. minucie mogło być po meczu. Frank Lampard po znakomitej akcji The Blues trafił w poprzeczkę! United znowu zostało brutalnie obudzone, jednak nie na długo i po chwili znowu Chelsea atakowała. Dopiero w setnej minucie Van der Sar mógł odetchnąć.
Kolejna groźna sytuacja miała miejsce w 101. minucie, gdy Ryan Giggs strzelając do pustej juz bramki trafił w Johna Terrego. Trzeba było przyznać, że gra w dogrywce toczyła się w porównywalnym, o ile nie szybszym tempie, co w podstawowym czasie gry.
W drugiej części dogrywki piłkarze nie wykazali już takich sił do gry i nic ciekawego nie można było zobaczyć. Dopiero w 112. minucie miało miejsce emocjonujące wydarzenie - mianowicie Chelsea wywalczyła rzut wolny z ponad 20 metrów.
Po tym stałym fragmencie gry juz po raz trzeci obudziło się United. Wydobyli z siebie resztki sił i zdołali oblężyć bramkę czeskiego bramkarza. Znacznie bardziej emocjonującym wydarzeniem były z pewnością przepychanki trwające kilka minut. Nerwy wzięły górę, a w efekcie sędzia musiał pokazać cztery kartki - trzy żółte i jedną czerwoną dla Didiera Drogby.
Kolejnych kilka minut to istnia nerwówka, która jednak została zakończona przez sędziego. Po raz jedenasty zatem w finale Ligi Mistrzów trzeba było strzelać rzuty karne.
Karne:
1. : Tevez Strzelony Chelsea: Ballack Strzelony
2. : Carrick Strzelony Chelsea: Beletti Strzelony
3. : Przestrzelony Chelsea: Lampard Strzelony
4. : Hargreaves Strzelony Chelsea: Beletti Strzelony
5. : Nani Strzelony Chelsea: Terry Przestrzelony
6. : Anderson Strzelony Chelsea: Kalou Strzelony
7. : Giggs Strzelony Chelsea: Anelka Przestrzelony
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.