Dnia dzisiejszego na Goodison Park starły się ze sobą jedenastki Evertonu i Manchesteru United. Oba zespoły podeszły do tej potyczki z wielką determinacją, ponieważ Czerwone Diabły nadal walczą o Mistrzostwo Anglii, natomiast gospodarze nie składają broni w batalii o europejskie puchary. Jak potoczyły się losy 35. kolejki Premiership? Zapraszamy do lektury poniższego sprawozdania.
W składzie Manchesteru United, czego można było się spodziewać, nie dokonano wielu roszad ze względu na ograniczone pole manewru. Jednak byliśmy świadkami zmiany, którą można uznać za swoiste zaskoczenie. Na ławce rezerwowych zasiadł zdobywca nagrody dla Najlepszego Piłkarza Roku w Anglii Cristiano Ronaldo, jego pozycję zajął doświadczony Norweg – Ole Gunnar Solskjaer.
Punktualnie o 13:45 arbiter zagwizdał po raz pierwszy. Warto wspomnieć, że zawodnicy uczcili dziś pamięć zmarłego przed kilkoma dniami Alana Balla przywdziewając czarne opaski. Wróćmy jednak do wydarzeń na boisku, już pierwsze minuty mogły skończyć się dla gości tragicznie, gdy w 2. minucie Lascott głową skierował futbolówkę w poprzeczkę bramki Edwina van der Sara. Jednak Czerwone Diabły szybko przebudziły się z zimowego snu i powoli zaczęły narzucać swój styl gry.
Kilka minut póĽniej Patrice Evra nieprzepisowo powstrzymał Artetę i sędzia podyktował rzut wolny dla gospodarzy. Euforia zapanowała na stadionie po tym, jak piłka zatrzepotała w siatce van der Sara. To Alan Stubbs wspaniałym uderzeniem pokonał Holendra, choć warto dodać, że futbolówka zmieniła swój tor lotu po kontakcie z Carrickiem.
Trafienie Stubbsa wyraĽnie podcięło skrzydła podopiecznym sir Alexa Fergusona, którzy popełniali w tych pierwszych sekundach gry sporo błędów. Jednak taki stan nie trwał zbyt długo i to Czerwone Diabły stwarzały kolejne sytuacje strzeleckie. Zarówno Rooney, jak i Smith nie potrafili znaleĽć recepty mało doświadczonego Turnera. W 28. minucie pan Willey po raz pierwszy sięgnął do kieszonki, Vaughan ukarany został żółtym kartonikiem za kolejny faul na Heinze.
Do końca pierwszej połowy obraz gry nie uległ zmianie podobnie, jak wynik na tablicy świetlnej. Teraz wszystko zależało od słów sir Alexa Fergusona, który przecież znany jest z umiejętności motywowania swych podopiecznych do zabójczej walki.
Czerwone Diabły wybiegły na murawę w bojowych nastrojach i nieposkromionej chęci zmiany rezultatu, jednak nadal gospodarze wychodzili z zagrożenia obronną ręką. 180 sekund po wznowieniu gry to gospodarze ruszyli z akcją i… Fernandes znakomitym uderzeniem pokonał van der Sara, który w tej sytuacji nie miał nic do powiedzenia. Sektor gości przypominał istną ceremonię pogrzebową.
Wszystkie statystyki, prócz tej najważniejszej, przemawiały na korzyść Manchesteru United. Jednak klub z Old Trafford zawsze gra do końca i łatwo było się domyślić, że i tym razem tak będzie. Ferguson desygnował do gry Kierana Richardsona, który zastąpił Evrę. Goście szybko zaczęli grać tak, jak zdołali nas ostatnimi czasy przyzwyczaić, czyli byliśmy świadkami istnego najazdu na bramkę Turnera.
W 61. minucie Ryan Giggs powędrował w kierunku narożnika boiska i wykonał stały fragment gry. Jednak futbolówka zmierzała wprost w ręce bramkarza gospodarzy i wyglądało na to, że nic z tej akcji nie wyjdzie… Lecz Turner wypuścił piłkę z rąk, co bezlitośnie wykorzystał John O’Shea! Irlandczyk po raz kolejny potwierdził, że bardzo lubi strzelać w kluczowych momentach. Sir Alex Ferguson jednak długo nie radował się ze zdobycia do gry i szybko wprowadził do gry Cristiano Ronaldo w miejsce Alana Smitha.
Wejście Portugalczyka, czego można było się spodziewać, ożywiło grę gości, którzy nieustannie naciskali na graczy Evertonu. W 66. minucie sędzia znów podyktował rzut rożny dla United. 2-2! Zamieszanie w polu karnym wykorzystał… Neville, który skierował piłkę do własnej siatki. Kto by pomyślał, że zawodnik, który przez tyle lat grał w Manchesterze, przywróci nadzieję zawodnikom i fanom.
Goście na tym nie poprzestawali mało tego, natężenie ataku rosło z sekundy na sekundę. Rooney, Richardson, Ronaldo, Giggs… wszyscy próbowali odmienić losy spotkania, by wywieść w Goodison Park jakże cenne trzy punkty. W międzyczasie na murawę trafili Beattie i McFadden. Stadion zamarł! Jedenaście minut przed końcem Wayne Rooney przechylił szalę zwycięstwa na korzyść Czerwonych Diabłów! Anglik fanastycznie przyjął piłkę w polu karnym, minął rywala i oddał strzał w światło bramki.
Goście mogli już spokojnie kontrolować przebieg wydarzeń. Sir Alex postanowił wpuścić na boisko młodego Chrisa Eaglesa za bardzo zmęczonego Solskjaera. Natomiast David Moyes desygnował do gry van der Meyde.
Gra uspokoiła się, choć gospodarze desperacko próbowali jeszcze wydrzeć ten cenny dla nich punkcik. To już jest koniec! Znakomite podanie w doliczonym czasie gry otrzymał Chris Eagles, a ten wspaniałym strzałem pokonał Turnera! To pierwszy gol tego zawodnika w barwach Manchesteru United. Chwilę póĽniej arbiter zakończył to jakże emocjonujące spotkanie.
Czerwone Diabły udowodniły dziś o swej sile i nieposkromionej wierze w zwycięstwo. Czterdzieści minut przed końcem goście przegrywali już 0-2 i naprawdę śladowy procent drużyn byłaby w stanie ten mecz wygrać 4-2. Piłkarze z pewnością włożyli w tą wygraną wiele serca sił, lecz gra była warta świeczki, bo Chelsea zremisowała dziś z Boltonem co oznacza, że przewaga zespołu z Old Trafford nad stołeczną drużyną wynosi aż 5 oczek.
EVERTON 2-4 MANCHESTER UNITED
Alan Stubbs ‘11
Manuel Fernandes 49’
- John O’Shea 61’
- Phil Neville (sam.) 66’
- Wayne Rooney 79’
- Chris Eagles 92’
Everton Liverpool:
Skład:Turner - Hibbert, Yobo, Lescott, Stubbs - Arteta, Neville (C), Fernandes, Carsley (83. van der Meyde) - Osman (71. McFadden), Vaughan (70. Beattie)
Rezerwa: Wright, Naysmith, van der Meyde, Beattie, McFadden
Manchester United:
Skład: van der Sar - O'Shea, Brown, Heinze, Evra (55. Richardson) - Solskjaer (85. Eagles), Scholes, Carrick, Giggs (C) - Rooney, Smith (62. Ronaldo)
Rezerwa: Kuszczak, Ronaldo, Richardson, Eagles, Lee
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.