Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

12 dni z Cantoną: Showman

» 2 grudnia 2012, 18:18 - Autor: apricotka - źródło: manutd.com
Wspaniałymi występami przed publicznością na stadionach piłkarskich Eric Cantona udowodnił, że główna rola w filmie Looking for Eric była mu pisana.
12 dni z Cantoną: Showman
» Eric Cantona był połączeniem piłkarza i artysty
Każdy zawodnik, który wchodzi na boisko, zdaje sobie sprawę z tego, że jest oglądany przez rzesze fanów, jednak tylko nieliczni mają odwagę odwzajemnić spojrzenie. Eric zwykł kroczyć po murawie dumnie wyprostowany i z wypiętą piersią, bez oporów prezentując swoją osobę.

W latach 90-tych nie oglądało się meczy United wyłącznie po to, aby doznać wspaniałych piłkarskich emocji; futbol stanowił jedynie dodatek do niesamowitych przygód Francuza. Przesadne gesty – ręce oparte na biodrach lub latające gwałtownie w powietrzu – nie były adresowane wyłącznie do pozostałych zawodników i sędziów. Były darem gwiazdy dla publiczności, wglądem w nastrój głównego aktora.

Pomimo tego, że Cantona posiadał umiejętności, pozwalające mu zrobić z piłką to, co tylko zechciał, Francuz nigdy nie czuł się przesadnie z siebie zadowolony. Jego największym atutem były proste, skuteczne podania, jednak dzięki potrzebie zabawiania tłumów nawet rutynową wymianę piłki Eric wykonywał z klasą. Napastnik zawsze wierzył, że futbol to część przemysłu rozrywkowego. Gardził tymi, którzy za sprawą negatywnego nastawienia lub sztywnej taktyki próbowali psuć mecze. Tak jak pomocnik Dider Deschamps, nazwany przez Cantonę podawaczem wody.

Nieustanna pewność i klasa Erica od razu rzucały się w oczy. Jeżeli dodamy do tego obraz niegrzecznego chłopca, który wciąż zostaje wyrzucany z boiska i wdaje się w kłótnie ze wszystkimi, uzyskamy profil osoby, potrafiącej przyciągnąć uwagę świata. Stąd liczne występy Cantony w kampaniach reklamowych Nike, które bynajmniej nie skończyły się z dniem przejścia piłkarza na emeryturę.

Jedną z najbardziej pamiętnych reklam była ta z 1996 roku, gdzie najlepsi zawodnicy świata rozegrali mecz przeciwko drużynie z piekła rodem (spóźnione wślizgi, agresywne wymachiwanie łokciami, maski Hannibala Lectera – niczym podpatrzone u Vinny’ego Jonesa w czasach Wimbledonu). Oczywiście to Eric dostał główną rolę i puentę do wypowiedzenia. Kto inny potrafiłby zatrzymać piłkę w ten sposób, postawić kołnierzyk, rzucić au revoir i wpakować futbolówkę do bramki przez klatkę piersiową demona?

Wcześniej jedna z reklam Nike ukazała się pod koniec 9-cio miesięcznego zawieszenia Erica po ataku na kibicu Crystal Palace. Tuż przed comebackiem Francuza na spotkanie z Liverpoolem na bilbordach można było przeczytać: On zapłacił już za swoje zbrodnie. Teraz czas na nich. Obserwowany przez dziesiątki kamer, potrzebował zaledwie dwóch minut, by stworzyć Nicky’emu Buttowi okazję do zdobycia gola, którą Anglik wykorzystał. Na zakończenie Cantona poprawił wynik, zdobywając bramkę z rzutu karnego. Samo trafienie nie zadwoliło jednak Francuza, dlatego nie zdołał powstrzymać się przed wykonaniem radosnego tańca na rurze naprzeciwko Scoreboard End, czym zapełnił nagłówki poniedziałkowych wydań gazet. Nigdy wcześniej żaden piłkarz podczas meczów nie był tak dokładnie badany przez prasę, lecz Eric traktował uwagę mediów jako szansę na zabłyśnięcie, wydarzenie, które potrzebowało głównego aktora. W dwóch finałach FA Cup zdobył 3 gole i 2 kolejne w finałach Tarczy Wspólnoty.

Cantona zostawał najlepszym strzelcem ligi w sezonach 1993/1994 oraz 1995/1996, zaliczając z zespołem serie kluczowych zwycięstw. Im więcej nakładano na niego presji, tym lepsze były jego występy. Można wytknąć Francuzowi słabe wyniki w Europie (5 goli w 16 spotkaniach), jednak fakt, że za czasów Erica United nigdy nie pogodzili się z bezlitosnym charakterem tych rozgrywek, stanowi pewne usprawiedliwienie.

Jednym z meczów, które skłoniły Cantonę do zakończenia kariery, była przegrana z Borussią Dortmund w kwietniu 1997 roku. Odejście Francuza miesiąc później zostało odebrane jako dramatyczne – na konferencji prasowej zwołanej zupełnie bez ostrzeżenia, bez stopniowego odchodzenia od składu, Erik jednym krokiem usunął się w cień: wykonał ostatni ukłon w kierunku publiczności i skierował się prosto do wyjścia, jak na prawdziwego showmana przystało.


TAGI


« Poprzedni news
Mocny akcent United U-18 na zakończenie grupy
Następny news »
12 dni z Cantoną: Wywiad, grudzień 94'

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (1)


RedDevil1695: "Cantona zostawał najlepszym strzelcem ligi w sezonach 1993/19994 oraz 1995/1996" jest błąd ;)
» 2 grudnia 2012, 21:11 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.