Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

12 dni z Cantoną: Wywiad, grudzień 94'

» 2 grudnia 2012, 22:00 - Autor: apricotka - źródło: manutd.com
Przedstawiamy pierwszą część refleksji fana United i pisarza Gavina Hillsa po spotkaniu z Erikiem Cantoną w grudniu 1994 roku.
12 dni z Cantoną: Wywiad, grudzień 94'
» Eric Cantona wypracował własną filozofię grania w piłkę nożną
Rok 1966 był niezwykle ważny dla angielskiego futbolu – na świat przyszedł Eric Cantona. Bez wątpienia. Mało komu, zwłaszcza Francuzom, udaje się tak szybko zawładnąć kulturą brytyjską. Przez 2 lata spędzone na Old Trafford, podczas których Cantona stał się kluczową postacią w odrodzeniu klubu, napastnikowi towarzyszyły naprzemiennie pochwały i krytyka, jednak nigdy bez głosów podziwu.

Cantona stał się czymś więcej niż zwykłym piłkarzem. Jest narodową instytucją, ikoną, która wznosi się ponad lojalność względem klubu czy kraju, raz bohaterem, kiedy indziej wrogiem obywateli. Na bilbordach rozsianych po całej Wielkiej Brytanii – dowodem własnej wielkości, objawionej w tym, że udało mu się przyćmić swoją osobą sukces Anglii na Mistrzostwach Świata. Kiedy najwierniejsi kibice oddają mu pokłony, nie żartują. Eric naprawdę ma coś z bóstwa.

Z zasady Cantona nie udziela wywiadów. W rzeczywistości nie musi, bo i tak jest na językach wszystkich osób związanych z futbolem w kraju. Na szczęście dla nas nie boi się łamać reguł, nawet własnych, i z radością rozmawia z nami w swoim nowym filmie Eric the King. Pewny siebie i odprężony na boisku, w blasku fleszy również tryska stanowczością oraz wpatruje się w kamerę z charakterystycznym dla siebie połączeniem bezczelności i inteligencji. Dokładnie zastanawia się nad każdym zadanym przeze mnie pytaniem. Nie muszę wyciągać z niego odpowiedzi, które udziela elokwentnie i jasno, chociaż czuję, że każde słowo rozmówcy jest dokładnie wyważone. To człowiek, który gra, żeby zwyciężyć. Czyni skrupulatne przygotowania, jednak nigdy nie daje się ogarnąć obsesji, która zdusiłaby jego fantazję i biegłość.

Cantona to zadeklarowany perfekcjonista. Historie na temat jego pragnienia, aby idealnie opanować wszelkie aspekty grania w piłkę nożną, przeszły do legend Old Trafford. Często można zobaczyć go, jak ciężko pracuje na The Cliff, starając się nauczyć czegoś nowego. To przymus, tłumaczy. Albo masz taki przymus, albo nie. Jestem szczęściarzem, że go mam. Szczęściarzem ze względu na korzyści, jakie dzięki temu odnoszę. Ciągłe dążenie do samodoskonalenia jest tym, co odróżnia nas, kibiców, i zwykłych piłkarzy od tych w rodzaju Erica. Jednak perfekcjonizm nie zawsze przynosi same korzyści. Cantona przyznaje, że z zazdrością spogląda na osoby, które w ogóle się tym nie przejmują. Patrzę na nich i zastanawiam się, jakby to było, gdyby kompletnie mnie to nie obchodziło. Czasami pewnie miło. Pragnienie ciągłego postępu niesie ze sobą ciężką krytykę względem własnych występów. Eric często zastanawia się nad swoim stylem i nieprzychylnie ocenia swoją grę. Czasem prowadzi to, jak piłkarz bez ogródek przyznaje, do dramatycznego zaniku wiary w siebie, jednak skrupulatne przygotowania psychiczne i fizyczne, z których Cantona słynie, pozwalają mu pokonać nawet zwątpienie i niezdrową ambicję.

Pomimo tego, że dla Erica trening to kluczowy aspekt pracy, piłkarz wie, iż nic nie zastąpi meczu. Cantona jest urodzony do uczestniczenia w ważnych wydarzeniach. Wszyscy znamy zawodników, którzy świetnie radzą sobie podczas treningów, ale w meczach wypadają słabo. Chodzi o to, żeby przygotować się psychicznie przed spotkaniem, bo właśnie mecze są najważniejsze. Dlatego jeszcze bardziej od ciężkiej pracy podczas treningów znane są magiczne występy Francuza w ważnych dla klubu starciach.

Zapytałem go, jak żyje się z presją przed wielkimi meczami. Jest zaskoczony tym pozornie oczywistym pytaniem. Kiedy wykorzystasz dany ci czas, ukończysz trening, skupisz swoje myśli i skoncentrujesz umysł, nadchodzi mecz. Kiedy gram, wtapiam się w spotkanie.

Presja nie stanowi żadnego problemu. Przeciwnie, już w dzieciństwie chcieliśmy grać w piłkę, aby móc występować podczas tych ważnych meczów przed 100 000 osobami na trybunach. Z jakiego innego powodu mielibyśmy chcieć grać w piłkę? Podczas zabawy z karne, dzieciaki nie czują presji. Bo co sobie wyobrażają? Że to ostatnia minuta finału Mistrzostw Świata. Wmawiają sobie, że wszystko zależy od tego jednego strzału, że jeśli przestrzelą, stracą wszystko. To presja stanowi o pięknie tego sportu.


Wiele zostało już powiedziane na temat poetycko-artystycznego oblicza Cantony. Prasa wydaje się zaskoczona za każdym razem, gdy odkrywa, że zainteresowania jakiegoś piłkarza wykraczają poza kluby nocne, modelki i wypadki samochodowe. Być może u podstaw fenomenu artystycznej duszy Erica leżą różnice w kulturze anglosaskiej i francuskiej, jak w starciu Asterixa z Brytami. Większość brytyjskich ekspertów sportowych nie rozumie, że, podobnie jak w przypadku większości Francuzów, życie Monsieur Cantony jest sztuką. Stąd pogląd, że futbol również jest sztuką. Zwycięstwo to jedno. Dążenie do zwyciężania w pięknym stylu to coś zupełnie innego – coś, do czego Eric dąży. Człowiek, który pilnie ogląda filmy, na bieżąco śledzi haute couture, czyta różnorodne lektury (obecnie biografię Marlona Brando), a czasem nawet maluje. Ale dopiero na boisku Cantona staje się naczelnym artystą. Futbol określa mianem największej sztuki, najszlachetniejszego aspektu życia, któremu należy okazać ogromny szacunek.

Występowanie na murawie jest dla Francuza czymś więcej niż źródłem dumy. To sens życia. W przeciwieństwie do tego, co myśli większość ludzi, im więcej wiesz na temat piłki nożnej i siebie w kontekście tego sportu, tym większą wolnością możesz się cieszyć. Korzystanie z życia nie polega na niedbałych przygotowaniach i marnowaniu czasu. Chcę powiedzieć tyle, że aby wyzwolić się podczas meczu, musisz dać sobie w kość. To najważniejsze. Właśnie w ten sposób próbuję żyć.

W słowach Cantony można dostrzec heroiczną walkę ze zwątpieniem i desperackim pragnieniem osiągnięcia szczytu perfekcji. Ale nie stanowi to źródła cierpienia, ponieważ kiedy udaje mi się rozwiązać jakiś problem, ogarnia mnie poczucie wolności. Zawsze staramy się osiągnąć w życiu pełnię szczęścia. Aby dotrzeć do tego miejsca, musimy przejść przez głębie rozpaczy – i przetrwać.


TAGI


« Poprzedni news
Rafael nie zostanie ukarany przez Fergusona
Następny news »
12 dni z Cantoną: Wywiad, wrzesień 96'

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (0)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.