Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Diabelski konflikt zabójczego duetu

» 4 marca 2010, 20:21 - Autor: Bart - źródło: dailymail.co.uk
Były zawodnik Manchesteru United Andy Cole przyznał się do dość nietypowej sytuacji, jaka miała miejsce w klubie podczas jego kariery na Old Trafford. Snajper Diabłów nie znosił kolegi z drużyny - Teddy’ego Sheringhama i przez cały okres współpracy nie zamienił z nim ani słowa.
Diabelski konflikt zabójczego duetu
» 15 lat wspólnej gry i ani jednej rozmowy. Tak wyglądała współpraca Cole'a z Sheringhamem
Wiele osób uważa, że wszystko zaczęło się w 1998 roku, kiedy to Sheringham palcem winił Cole’a za utratę bramki w meczu z Boltonem. Cole jednak przyznał, że wrogość między zawodnika narodziła się już w 1995 roku w meczu kadry Anglii kiedy to popularny Teddy nie podał ręki Andy’emu.

- Niektórych może dziwić to, że nasz spór miał tak błahe korzenie. To był początek 1995 roku, niedawno podpisałem kontrakt z Manchesterem United i to był mój debiut w kadrze Anglii, przeciwko Urugwajowi. Byłem zmiennikiem. Wszedłem na boisko za Sheringhama (grał wówczas w Spurs) – pisze Cole w swojej kolumnie w The Independent.

- Byłem tak zdenerwowany, że to było przerażające. To była kulminacja moich życiowych ambicji. Brzmi banalnie, gdy ktoś mówi ‘Gra dla mojego kraju znaczy dla mnie wszystko’. Jednak uwierzcie, wcale tak nie jest.

- Wszedłem na boisko, 60 000 kibiców lub więcej na trybunach. Sheringham schodzi. Oczekuję krótkiego uścisku dłoni i kilku słów jak ‘Powodzenia, Cole’, czegokolwiek. On wtedy mnie olewa. Celowo mnie olewa, bez żadnego powodu. Po prostu odszedł.

- Nawet nie znałem wtedy gościa, więc nie mógł żywić do mnie urazy. Byliśmy partnerami w kadrze Anglii, to był mój debiut, a on mnie zlekceważył.

- Później graliśmy razem przez wiele lat. Strzeliliśmy wiele bramek. Nigdy nie zamieniłem z nim ani jednego słowa. Ludzie zastanawiają się, jak do licha mogliśmy tak funkcjonować. Gary Pallister raz powiedział mi: ‘Wiem, że nie odzywasz się do Teddy’ego a on do ciebie, ale chociaż dobrze razem gracie’. Tak też było.

- Mimo wszystko, nienawidziłem go przez 15 lat – zakończył Andy Cole.


TAGI


« Poprzedni news
Jarvis nie boi się United
Następny news »
Kibic wyrzucony ze studia za szalik

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (17)


Latar: bad15 nie tylko siła klubów, ale i ciężar rozgrywek!

W Hiszpanii w pucharze krajowym w przypadku remisu jest dogrywka, a w Anglii masz powtórzenie meczu. I teraz niech przed 1/8 LM w pucharze anglii spotka się np. MU i Chelsea i niech padnie remis? Potem LM i powtórka pucharu, a w między czasie mecz w FA chociażby z Tottenhamem. Wiesz ile to kosztuje wysiłku?

Naszpikowany Real Madryt nie byłby wcale taki wielki w Anglii... niektóre gwiazdki dostały by zadyszki
» 6 marca 2010, 13:47 #12
Tennant: Esz, rozdrapują stare rany, ale faktem jest że ta para napastników jest legendarna:D. Nigdy o nich nie zapomnimy :D
Glory Glory MU
» 5 marca 2010, 11:27 #11
JakubT: Keane, Cole, Sheringham, Scholes - czasami się zacowywali jak zakompleksione buce, ale jak grali razem, to kogo to obchodziło :D
» 5 marca 2010, 11:25 #10
bad15: MUforever9 - Historia Realu to nie Galacticos. Galacticos było jednym z największych faili w historii Realu. Historia Realu to parę z rzędu zdobytych Pucharów Europy, to 31 mistrzostw kraju, to 9x zdobyty największy klubowy puchar... To Di Stefano, Gento, Puscas, Zamorano, Raul, piątka Sępa itp, Juanito Maravilla itp.

A co do tekstu że angielski football jest teraz najlepszy. Hmmm, można patrzeć na to dwojako. Anglia ma obecnie 3 kluby z najwyższej półki (MU, Chelsea, Arsenal- bo LFC się w tym sezonie nie zalicza). W Hiszpanii wciąż są Real, Barca czy Sevilla wciąż grająca w 1/8 LM. Nie zapominajmy też o bardzo dobrych 3 klubach- Atletico, Valencia, Villareal. Aczkolwiek jeśli chodzi o ogół to Anglia ma więcej potęg. Jak już powiedziałem można patrzeć dwojako. Druga opcja (moja) jest taka że najlepsi są ci którzy wygrywają. A LM zdobyła Barca.
» 5 marca 2010, 11:15 #9
FanaticMU: ciekawe ;D ale rozumieli się bez słow w takim razie ;p
» 5 marca 2010, 05:59 #8
vanderToki: Charlton za Bestem też długo nie przepadał, a na boisku na szczęście nie było tego widać. Polubili się ponoć dopiero po tym, jak skończyli kariery.
» 5 marca 2010, 00:23 #7
kris9: pamiętam, że panowie nie odzywali się do siebie, ale to co trzeba na boisku robili ;)
» 5 marca 2010, 00:22 #6
parada: York i Cole to była niesamowita para.. Teddy byl lisem, cos typu Owen...
Ale te nasze dwa czarne diably byly prawdziwa zmora bramkarzy :D
» 4 marca 2010, 23:47 #5
mario8: to zabawne ze mimo to ze sie nielubieli to na boisku potrafili sie dogadywac.
Szkoda ze man u ich niepogodzil :D
» 4 marca 2010, 22:20 #4
MUforever9: bad15--- pewnie że mamy lepszą historie od Realu era galacticos się skończyła i już nie wróci teraz Angielski football jest najlepszy i nie zmieni tego nikt nawet Perez swoimi transferami za choćby 100 mln funtów. . . .
» 4 marca 2010, 21:15 #3
masrzisz: na szczescie nie bylo tego widac na boisku ;)
» 4 marca 2010, 21:00 #2
Jasmin: Ech, jakby byli w przyjazni, mieli bysmy lepszą historie niż taki Real może ;] ale nic, było minęło
» 4 marca 2010, 20:34 #1
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.