Portugalski menadżer Manchesteru United przed starciem z The Blues poruszył kilka wątków. Odpowiadał m.in. na pytania dotyczące najbliższego spotkania, sytuacji kadrowej swojego zespołu, Paula Pogby i Scotta McTominaya.
Oto najważniejsze punkty konferencji prasowej Jose.
WIELKI MECZ– Od ostatnich 10-15 lat mecze Manchesteru United z Chelsea to wielkie spotkania. Tym razem odbywa się ono w nieco innych okolicznościach, bo wielokrotnie te spotkania były walką o tytuł, a tym razem, co przyznają chyba obie strony, tak nie jest. Ale oba zespoły grają o czołową czwórkę. Te mecze są wielkie bez względu na stawkę. W ostatnim sezonie Chelsea walczyła o mistrza, nas nie było w tym wyścigu, a mimo to wciąż były to wielkie starcia.
RYWALIZACJA Z BYŁYM KLUBEM– Gra przeciwko Chelsea z każdym rokiem znaczy coraz mniej i mniej. Oczywiście odszedłem z klubu dwa lata temu, w następnym roku będą to trzy lata, a jeszcze później cztery lata. Mam nadzieję, że krok po kroku uczucie „byłem menadżerem Chelsea” lub „byłem ich menadżerem” zniknie u nich. Prawdziwą istotą tego meczu jest to, że dwa najlepsze kluby w Anglii i dwa największe kluby rozgrywają kolejne spotkanie.
SYTUACJA KADROWAJose Mourinho na spotkaniu z dziennikarzami potwierdził, że
Ander Herrera nie będzie mógł wystąpić przeciwko Chelsea.
PROFESJONALIZM POGBYMourinho w piątek nie uniknął także pytań na temat Paula Pogby. Portugalski szkoleniowiec chwalił profesjonalizm swojego zawodnika po tym jak ten usiadł na ławce rezerwowych w meczu z Huddersfield i Sevillą.
DOROBEK STRZELECKI LUKAKU– Dwadzieścia jeden bramek to nie jest zły wynik. Nie analizuję natomiast występów piłkarzy w taki sam sposób jak robią to dziennikarze. Mam inne punkty do przeanalizowania i jestem bardzo zadowolony z występów Romelu, nawet jeśli nie strzela.
ZAUFANIE DO MCTOMINAYA– Myślę, że nie rozdaję mojego zaufania za darmo. Myślę, że jest inaczej. Nie sądzę, aby to była kwestia zaufania menadżera do piłkarza. Chodzi o to, aby piłkarz zrobił wszystko, aby zaufał mu menadżer. To proste. Czasami wygląda to tak, jakbyśmy musieli dać wszystko zawodnikom, a zawodnicy nie dają nam nic w zamian. Nie myślę o tym w takim sposób. Uważam, że pewność siebie i zaufanie, którymi obdarzyłem Scotta, on zapracował na to od pierwszego razu, kiedy pojawił się na treningu i robił to krok po kroku. Oczywiście, że sporo przed nim nauki, długa droga, nawet teraz po tych ośmiu startach w pierwszym zespole. Musi się dużo uczyć, ale od pierwszej chwili pracował na to. To oczywiste, że będzie miał kiepskie mecze, będzie popełniał błędy, będzie zasiadał na ławce rezerwowych i nie będzie wybierany. Wiem natomiast, że jeśli chcę, aby grał, to znam jego mentalność, znam zawodnika, którego rozwijam, znam umiejętności, które sprawią, że będzie naprawdę dobrym piłkarzem. Wiem w czym jest dobry, co musi poprawić i uważam, że będzie naprawdę dobrym graczem.