Prywatność na
DevilPage.pl

W serwisach DevilPage.pl korzystamy z plików cookies, aby zapewnić Wam wygodę, bezpieczeństwo i komfort użytkowania stron. Cookies wykorzystywane są m.in. do personalizacji reklam. Szczegółowe informacje na temat plików cookies znajdziesz w naszym dziale Polityka Cookies. Korzystając z serwisu akceptujesz także postanowienia naszego Regulaminu.

Akceptuję pliki Cookies i Regulamin

Gary Neville - Bardzo zwyczajny bohater

» 31 sierpnia 2013, 14:27 - Autor: Biafra - źródło:
Gary Neville nie jest bohaterem w typowym tego słowa znaczeniu. Nie jest duży czy silny. Nie jest dzielny czy szlachetny. Nie jest też przystojny. Jednak wydaje mi się, że Foo Fighters mieli sporo racji śpiewając 'Tam idzie mój bohater, on jest zwyczajny'.
Gary Neville - Bardzo zwyczajny bohater
»
Nev był przedstawicielem kibiców na boisku. Doskonale rozumiał, co znaczy reprezentować Manchester United i jaki jest to zaszczyt. W swojej autobiografii, angielski obrońca napisał:

- Przez te wszystkie lata, poprzez mnóstwo wzlotów i kilka upadków, czułem zaszczyt mogąc przywdziewać czerwoną koszulkę. Nie możesz sobie pozwolić na gorszy dzień, kiedy grasz dla United. To właśnie stale powtarzałem młodym graczom, gdy przychodzili do klubu. Możesz czuć, że jest to dla ciebie bardzo zły okres, ale kiedy spojrzysz w dół i zobaczysz herb United na swojej piersi, poczujesz, iż to wspaniały dzień. Sam miałem przyjemność nosić tę koszulkę przez najlepsze dwadzieścia lat mojego życia.

Wraz z upływem lat, gdy piłkarze stają się zwykłymi najemnikami, coraz mniej i mniej osób to posiada. W tym klubie rozumie się, o co w tym chodzi. Dlatego też inwestujemy tak wiele w coś, czego inni nie potrafią zrozumieć i docenić. Być może właśnie z tej przyczyny, Gary spędzał tak mało czasu z Carlosem Tevezem, gdyż należeli do zupełnie innych typów graczy. Chłopak z Manchesteru w pierwszej kolejności był fanem, a dopiero potem piłkarzem. Wszystko, co robił, robił dla United, a indywidualne sukcesy nic dla niego nie znaczyły.

W pamięci doskonale utkwił mi cytat, w którym Nev opisuje swoje uczucia podczas tworzenia szpaleru honorowego dla nowego mistrza, Chelsea. - Czułem się, jakbym oklaskiwał włamywacza we własnym domu.

On naprawdę był jednym z nas.

Nienawiść bocznego obrońcy do Liverpoolu stała się swego rodzaju legendą i zjednała mu kibiców z Old Trafford w tym samym stopniu, co jego popisy na murawie. Dwa najważniejsze fakty o tym człowieku są zawarte w przyśpiewce, która po dziś dzień niesie się po Teatrze Marzeń: "Gary Neville is a red, he hates scousers".

Był najmniej uzdolnionym technicznie graczem ze słynnej klasy 92', ale był z kolei idealnym przykładem człowieka, który do ostatniej kropli potrafi wykorzystać swój potencjał. Co więcej, był miejscowym chłopakiem, wychowanym w takiej samej nienawiści do Liverpoolu jak każdy z jego podwórkowych kolegów.

W swojej autobiografii 'Red', Nev opisuje szkolne lata, kiedy to był jedynym kibicem United pośród morza fanów Liverpoolu na boisku szkolnym w Bury. Była to surowa rzeczywistość lat 70. i 80. w Anglii. The Reds byli wówczas najlepszą ekipą w kraju i każdy dzieciak wielbił ich sukces i historię. Na nieszczęście fanów United, historia był wtedy jedynym, z czego mogli być dumni.

Jednak czasy się zmieniają. Era Neville'a składała się z największych sukcesów w dziejach klubu z Old Trafford. W 1994 roku, krótko po zdobyciu pierwszego mistrzostwa Anglii pod wodzą Alexa Fergusona, na Anfield pojawił się baner, przypominający nowo koronowanym mistrzom, jak daleka droga ich czeka, jeśli kiedykolwiek chcą być tak utytułowanym klubem jak oni.

"Wróćcie, gdy wygracie 18" brzmiał arogancki slogan. Cóż, United wróciło bardzo szybko z wygranym 18 tytułem. I z 19. I z 20. Jaka to musiała być przyjemność dla chłopaka, który przez całe lata szkolne musiał zmagać się wszechobecnymi sukcesami Liverpoolu. I tej radości nie bał się pokazać.

W 2006 roku, obrońca został zawieszony i ukarany grzywną przez Angielską Federację Piłkarską za swoje świętowanie tuż przed kibicami Liverpoolu na Old Trafford, chwilę po tym, jak jego drużyna w typowy dla siebie sposób wygrała spotkanie w ostatnich minutach meczu. Większość fanów na stadionie cieszyła się w taki sam sposób, ale on był jedynym kibicem, który zrobił to na murawie. Neville został ukarany przez FA, ale nie omieszkał tego skwitować pytaniem, czy władze wolałyby oglądać roboty pozbawione emocji. Rok później, gdy John O'Shea zdobył w doliczonym czasie gry zwycięskiego gola tuż przed The Kop, Gary opisał zdobycz kolegi jako swoje 'życiowe marzenie'. Po chwili dorzucił jeszcze:

- Nie potrafię znieść Liverpoolu. Nie potrafię znieść mieszkańców Liverpoolu, nie potrafię znieść żadnej rzeczy związanej z nimi.

To człowiek, który zignorował swojego brata, gdy stali razem w tunelu przed meczem, będąc odpowiednio kapitanami United i Evertonu. Sport, w najlepszym wydaniu, powinien być nieco teatralny. Dla pewnego pokolenia fanów, Gary grał rolę czarnego charakteru, mistrza pantomimy. Wszyscy go kochali, a fani innych drużyn nienawidzili. Był uosobieniem mentalności ludzi Fergusona w 'naszej walce z nimi'.

Nie tak dawno, Nev stwierdził, iż na jego nagrobku powinno się pojawić 6/10, gdyż jest to nota jaką otrzymywał każdego tygodnia w gazetach. Jednak w tej jednej kategorii, nie mieścił się w skali. My, kibice Manchesteru United, zapamiętamy go jako najlepszego obrońcę w historii klubu i człowieka, który doskonale rozumiał, co znaczy nosić koszulkę Czerwonych Diabłów. O nic więcej nie można prosić.

Artykuł pochodzi z http://therepublikofmancunia.com/


TAGI


« Poprzedni news
Jones: Rooney żartuje z nami jak zwykle
Następny news »
Büttner bliski wypożyczenia do Celticu

Najchętniej komentowane


Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.

Komentarze (4)


Nikt jeszcze nie skomentował tego newsa.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis DevilPage.pl nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.