pebe: Wiele osób tutaj jest ślepych, naprawdę. Chcecie stanowiska Rooneya, kiedy ono jest znane od odejścia z Evertonu.
Nienawidzi Moyes'a i nie chce z nim współpracowac, zwłaszcza że ten nie będzie go wystawiał na szpicy tak często jak tego oczekuje. Nie jest też zapewne człowiekiem, z którym może porozmawiac jak z przyjacielem. Jako profesjonaliści pewnie jakoś funkcjonują ale to jest sztuczne.
Są sytuacje, że ludzie wyprowadzają się z (ukochanego) miejsca zamieszkania bo niedaleko mieszka były partner lub coś w tym rodzaju, są różne sytuacje.
SPRAWA ROONEYA JEST PROSTA. A tyle ludzi twierdzi że nie wie o co chodzi....
Rooney wie, że jakby tylko klub zgodził się żeby odszedł to odejdzie. On szanuje Man United i nie mówi o tym głośno, nie ma nic do klubu jako samego klubu i gwarantuje, że gdyby tu przyszedł inny trener to Rooney by nawet nie myślał odchodzic. Pewnie dogadałby się odnośnie swojego miejsca na boisku.
Mało tego, myślę że jest naprawdę Diabłem w sercu, ale życie i kariera gracza jest za krótka, żeby męczyc się teraz ileś sezonów z łebkiem, którego nie potrafi zdzierżyc.
Wszyscy upraszczają sytuację, że ma powiedziec czy "kocha United czy jest zdrajcą". To nie chodzi o klub do choinki tylko o czlowieka który przyszedł i ma nim rządzic, a pewnie nie będzie dostosowywał się też do jego prośb o ustawienie na boisku.
Powiedział dawno co sądzi o Moyesie i nie łączcie tego z jego uczuciami do klubu bo to żałosne.
Może Wam kiedyś przyjdzie w życiu decydowac w takich okolicznościach to się obudzicie.