rege: Real przeskoczył poziomem Barcelonę. To wydawało się jeszcze niedawno niemożliwe. Grając na chyba najtrudniejszym możliwym obiekcie rozgromili Barcelonę 3:1, a mogło być jeszcze lepiej. Byli lepsi w powietrzu, na ziemi, w obronie i ataku. Cały zespół wywiązywał się idealnie z założeń taktycznych. Mentalnie to drużyna dojrzała, a do tego mająca wiele wariantów na każde spotkanie. Potrafią grać z kontry, to ich niepodważalna broń, ale jednocześnie mogą ukłuć gola z nie wiadomo z czego. Gdyby mieli lepszego prawego obrońcę (zawsze mogą tam przesunąć Ramosa, bo Varane osiągnął poziom top) i prawdziwego snajpera, to byliby zdecydowanie faworytami. Teraz problem jest taki, że muszą zdobyć gola, a jeśli United się skutecznie zamknie, to bez typowego snajpera może być im ciężko, bo kontry nie zadziałają na zamkniętego rywala tej klasy. Jeśli jednak Manchester uniesie się dumą u siebie, to wtedy zrobi się więcej miejsca dla nich.
Fundamentalny problem United polega na tym, że Real potrafi grać z niczego. Jeśli trafią bramkę chociaż raz w przeciągu 45-60 minut, to będą mieli ponad pól godziny, by prawdopodobnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Bo mało kto się spodziewa, obiektywnie, 3 bramek w tym meczu dla Manchesteru. Nie z Ramosem, Varanem, Coentrao, Khedirą, Alonso i Lopezem w takiej formie.