dawidmanutd13: United wciąż na dobrej drodze - kolejne dosyć pewne zwycięstwo. Gra Diabłów może nie była dziś porywająca, ale w pucharze najważniejszy nie jest styl, ale przebrnięcie do kolejnej rundy. Dziś momentami z boiska wręcz wiało nudą, ale West Ham tylko raz przez cały mecz zagroził naszej bramce, a to co pokazaliśmy z przodu wystarczyło na przeciętnego rywala.
Ryan Giggs - człowiek, którego niedawno po jednym nieudanym meczu połowa z was wyrzucała na emeryturę, dziś o klasę przewyższał na boisku wszystkich. Był po prostu wszędzie, dobrze rozgrywał, ciągnął naszą grę lewym skrzydłem, miał kilka znakomitych podań, zagrał po prostu świetnie. Mimo tego że niedługo stuknie mu czterdziestka wcale nie odstawał kondycyjnie od reszty, a powiedziałbym że wręcz przeciwnie - w końcówce wciąż zasuwał aż miło. Walijczyk bez wątpienia był bohaterem tego meczu. Pochwalić trzeba też Chicharito - był pod grą, znalazł się w kilku dobrych sytuacjach, do spółki z Roo i Andersonem wypracował pierwszego gola i dobrze wywiązał się ze swoich zadań. Zastrzeżeń nie można mieć do obrońców - Jones i Smalling spisali się bardzo dobrze, a nasza defensywa była nie do przejścia dla gości. Nieźle spisał się Buttner, było go pełno z przodu, ale zaliczył parę błędów w obronie - póki co to taki nieokrzesany młodzian, który musi jeszcze dużo pracować, bo momentami sprawia wrażenie jeźdźca bez głowy. Dobrze się jednak zapowiada. Dobrze w mecz wszedł Anderson, cudowne podanie przy jedynej bramce, ale z czasem trochę oklapł i słusznie został zmieniony. Rooney grał całkiem dobrze, strzelił gola, ale cieniem na jego występie kładzie się rzut karny - jak można tak fatalnie strzelić? To już niepierwszy karny Rooneya zmarnowany w dziwny sposób. Na koniec Valencia i Nani, cóż... teoretycznie skrzydła mamy mocne, ale jak jest w praktyce każdy widzi. O ile Nani jest usprawiedliwiony tym, że dopiero wraca po kontuzji, o tyle Valencia wciąż gra na równym, żenująco niskim poziomie. Chłopak zgubił gdzieś formę i nie może jej odnaleźć, a szkoda, bo lubię go i w poprzednim sezonie bardzo podobała mi się jego gra.
W weekend czeka nas ciężka wyprawa na mecz z Tottenhamem i Fergie ma aż nadmiar bogactwa w ataku - van Persie, Rooney, Kagawa, Anderson, Cleverley, Carrick, a to tylko zawodnicy środka pola i ataku. Myślę jednak, że chciałby on mieć tylko takie problemy. Po dzisiejszym meczu myślę, że warto byłoby spróbować z Giggsem w pierwszym składzie - gorzej niż nasi skrzydłowi (oprócz Younga, który ostatnio gra nieźle) w obecnej formie raczej już nie zagra, a pokazał, że wciąż może sporo wnieść do naszej gry. Osobiście chciałbym zobaczyć taki skład: De Gea - Rafael, Ferdinand, Vidić/Evans, Evra - Carrick, Cleverley - Young, Rooney, Welbeck/Giggs - RVP.
Pozdrawiam.