W rozegranym dzisiaj meczu na Emirates Stadium Manchester City przegrał ze świetnie dysponowanym Arsenalem 0-1 i poprzez kolejną już z rzędu stratę punktów szanse Obywateli na tytuł mistrzowski spadły niemal do zera.
» Szanse Obywateli na tytuł mistrzowski są już tylko iluzoryczne
Do spotkania w północnym Londynie podopieczni Roberto Manciniego przystępowali będąc w bardzo nieciekawej sytuacji, bowiem kilkadziesiąt minut wcześniej Manchester United pewnie pokonał u siebie Queens Park Rangers i zwiększył swą przewagę nad lokalnym rywalem do 8 oczek.
Od początku meczu to jednak Arsenal rzucił się do zdecydowanego ataku, nękając rywala coraz to bardziej niebezpiecznymi wrzutkami. Po jednej z nich w 8. minucie groźny strzał z woleja oddał Tomáš Rosický, ale piłka po drodze odbiła się od jednego z piłkarzy City i przeleciała tuż obok prawego słupka bramki Joe Harta.
6 minut później Martin Atkinson powinien podyktować rzut karny dla Kanonierów, ale po faulu Vincenta Kompany'ego na Robinie van Persie arbiter główny zamiast na wapno, wskazał na narożnik boiska. Niespełna 60 sekund później doszło do niecodziennej sytuacji, bowiem Obywateli przed utratą gola uratował... obrońca Arsenalu, Thomas Vermalen. Belg po strzale van Persiego miał po prostu to nieszczęście, że znalazł się na torze lotu piłki uderzonej głową przez swojego kolegę z drużyny.
W 20. minucie meczu skład gości powinien się uszczuplić o jednego zawodnika, bowiem brutalnym i bezsensownym wejściem w nogi Alexa Songa popisał się Mario Balotelli, ale żaden z sędziów nie dostrzegł winy Włocha. Chwilę potem nieskuteczność Kanonierów mogli wykorzystać piłkarze City, lecz Balotelli nie wykorzystał świetnej centry Jamesa Milnera i trafił nieczysto w piłkę.
Na kolejną ciekawą akcję podbramkową zgromadzeni na Emirates kibice musieli czekać aż do drugiej połowy, kiedy to w 51. minucie piłkę w pole karne Arsenalu wrzucał Samir Nasri, jednakże podania Francuza nie potrafili zamienić na gola wzajemnie przeszkadzający sobie Kompany i Agüero.
W 62. minucie tym razem to goście mieli mnóstwo szczęścia, gdy piłka po strzale van Persiego odbiła się od słupka bramki Harta. 8 minut później Holender już potrafił umieścić futbolówkę w siatce golkipera City, lecz chwilę wcześniej sędzia zasygnalizował pozycję spaloną napastnika Arsenalu.
Kwadrans przed końcem spotkania Kanonierzy w odstępie kilkunastu sekund otrzymali od losu trzy stuprocentowe okazje na objęcie prowadzenia, ale ani po strzale Walcotta, kiedy to sprzymierzeńcem Harta znów okazał się słupek, ani po dobitkach Yossiego Benayouna i Thomasa Vermalena na pustą bramkę wynik na tablicy świetlnej nie uległ zmianie.
To co się nie udawało do tej pory podopiecznym Arsene'a Wengera, zaistniało w końcu w 87. minucie spotkania. Sympatyków Arsenalu w ekstazę wprawił Mikel Arteta, który cudownym strzałem w lewy róg bramki rywala wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Jakby było mało problemów po stronie Manchesteru City, to w ostatnich sekundach regulaminowego czasu gry arbiter pokazał drugą żółtą kartkę Balotellemu i wyrzucając Włocha z boiska pozbawił gości wszelkich nadziei na wywiezienie choćby jednego punktu z Emirates. Jeszcze w 95. minucie Aaron Ramsey mógł definitywnie dobić przeciwnika, ale Walijczyk fatalnie się pomylił.
Tym samym wraz z ostatnim gwizdkiem spotkania w stolicy Anglii, szanse Manchesteru City na upragniony tytuł mistrzowski spadły niemal do zera. Obywatele na ten moment mają nadal 8 puntów straty do lokalnego rywala, a do końca sezonu zostało już tylko 6 kolejek.
Możliwość komentowania tego newsa jest już niemożliwa, z powodu upłynięcia 7 dni od czasu jego dodania.
Wszystkie komentarze są własnością ich twórców. Serwis
nie ponosi żadnej odpowiedzialności za treści komentarzy. W przypadku nagminnego łamania zasad netykiety osoby będą banowane bez możliwości odwołania.