iamarctic: ehh... Nie wychwalam Roy'a, stwierdzam fakty, a są one takie, że był jednym z najlepszych kapitanów w United i w ogóle w lidze angielskiej ever. Dlaczego? Bo koledzy wiedzieli, że mogą na niego liczyć, że nie będzie owijał w bawełnę, jak będzie trzeba to wytłumaczy sędziemu w dobitny sposób na czym polegał jego błąd. Inni zawodnicy wiedzieli, że jak podskoczą Roy'owi czy chociażby któremuś z Diabłów, to będą mieli z Keano do czynienia. To że Roy załatwiał pewne sprawy na swój sposób to zupełnie inna sprawa. Keane był osobowością.
Pamiętam komentarz angielskiego dziennikarza podczas meczu United, kiedy Ronaldo prowadził piłkę w polu karnym, miał zupełnie niepilnowanego Carricka, mimo wszystko zdecydował się strzelić i oczywiście bramki nie zdobył. Komentator skwitował to stwierdzeniem - "Gdyby tym zawodnikiem z nr 16 na plecach był jeszcze Keane, to zabiłby spojrzeniem Ronaldo za to, że ten mu nie podał" (czy jakoś tak).
Zresztą warto też wspomnieć, że wiele takich wybryków uchodziło Roy'owi na sucho, SAF przyzwalał na takie zachowanie swojego kapitana, widział w szaleństwie Keano metodę.
Sumując - Keane to legenda United, niezapomniany kapitan, twardziel boiskowy, jakich mało i coraz mniej, chodzący autorytet. A Rooney? Z całym szacunkiem do Anglika, ale daleko mu jeszcze do osiągnięć Roy'a, a już na pewno nie będzie takim mentalnym przywódcą United.