Mirro: A ja troszeczkę pomarudzę...
Gra niezła, wynik dobry, i bardzo się cieszę z 3 punktów...
w tym momencie w książkach następuje wielkie ALE.
ALE:
Evra - błagam Was. Przez większość meczu pokazywał, że walecznością niczym nie ustępuje Francuzom z czasów II wojny światowej. Dwie straty niedaleko własnej bramki - przy jednej owszem, był faulowany, ale nie przetrzymuje się piłki tak długo, kiedy między za graczem atakowanym jest już tylko bramkarz... W końcówce się obudził i grał już tak, jak nas do tego przyzwyczaił. Ale wcześniej... Czasami patrzyłem na lewą obronę i... patrzcie, ktoś nam zakosił obrońcę, a taki fajny był, z Francji przyjechał... A nie! Jest gdzieś obok, pląta się po boisku nie wiadomo po jaką cholerę, skoro powinien wybijać piłki przeciwnikowi...
Nani - kiedy sprzedawano jaja, on stał w kolejce po żel. Ktoś ogląda ligę portugalską? Oni się tam wszyscy tak przewracają? Dobrze, że na Półwyspie Iberyjskim nie ma Halnego, to by dopiero były jaja. Nani albo ma zwiększoną grawitację, albo zmniejszoną równowagę... Ale leży jak tylko się go dotknie. To NIE jest angielska liga. To NIE jest styl, w którym gracz walczy do upadłego. W angielskiej lidze nie powinno być sytuacji, w której gość upada po pstryknięciu go palcem w ucho... No i te jego dryblingi - co z nim jest? Chociażby mógł obrońcę siedem razy wziąć na szybkość - NIE! On musi pokazać, że jego technika jest nienaganna jak makijaż Dody.
Anderson - zarzut skutecznościowy. Walczy chłopak i w ogóle... Ale jak się znajduje w odległości mniejszej niż 10 metrów do bramki, to gacie mu się nagle napełniają i on nie wie, co z tą piłką zrobić. Strzelić CZWARTEGO gola dla United w ciągu paru sezonów? Dajcie spokój, toż to hańba, on jest BRAZYLIJCZYKIEM, on nie ma strzelać goli, tylko czarować publiczność...
Rooney - gra jak gra. Do formy z poprzedniego sezonu mu daleko, ale źle nie jest - walczy, biega, pokazuje się. I pieprzy karnego z ARSENALEM. Po co mu ten półkilometrowy rozbieg? Dostaje za to premie od sponsorów? Nieważne, że jego strzałem z karnego został pewnie trafiony jakiś pies w Londynie, ważne, że BYŁ ROZBIEG.
Park - człowiek-drewno najlepszym zawodnikiem United. Co jest z tym światem? Gość się potyka o własne nogi, a robi najwięcej z całej drużyny. Więcej od Naniego, który musi się przewrócić po 10 metrach z piłką, bo ma to w jakimś kodeksie honorowym. Więcej od Evry, który w pewnym momencie walki z Sagną o piłkę zatrzymał się, zastanowił, czy chce mu się o nią walczyć, i oddał Arsenalowi. Park jest ewenementem, takich piłkarzy się zazwyczaj wyśmiewa, a nie wstawia do pierwszego składu. A koleś ma metaforycznie przeogromne, koreańskie jaja. Walczy jak lew, biega jak... gazela (?), trochę szkoda, że się o własne nogi potyka, ale robi najwięcej z całego składu...
Ale ogólnie - nie było źle. Tak a propos, miły akcent z pojawieniem się Becksa na trybunach - szacunek dla klubu, który go stworzył, to jest domena tych największych, nawet jeżeli spędzili ostatnimi czasy więcej godzin u kosmetyka niż na boisku.
...A nie mówiłem, że Wenger będzie topił smutki w kieliszku? ;>
GLORY!